Jacek Zejdler i Daria Trafankowska byli cudowną parą. Dlaczego im nie wyszło?
13 września minie dokładnie 50 lat od premiery serialu Stanisława Jędryki „Stawiam na Tolka Banana”, w którym główną rolę zagrał 18,5-letni Jacek Zejdler. Chłopak, choć stawiał dopiero pierwsze kroki w zawodzie aktora, niemal z dnia na dzień stał się bożyszczem młodych Polek. Jego dziewczynie – a była nią koleżanka z łódzkiej szkoły filmowej Daria Trafankowska – zazdrościły wszystkie nastolatki. Choć Jacka i Darię połączyło wielkie młodzieńcze uczucie, nie potrafili dać mu się porwać.
Jacek Zejdler - przystojny, długowłosy chłopak z dobrego domu (jego ojciec był wziętym adwokatem, a mama lekarką) - był już na drugim roku studiów, gdy Daria Trafankowska zdobyła indeks i rozpoczęła naukę na wydziale aktorskim łódzkiej filmówki. Od razu między nimi zaiskrzyło. Szybko zostali parą, a ci, którzy byli świadkami narodzin ich związku, wspominają, że łączyła ich niezwykła więź.
O ile Jacek był przekonany, że Dusia, jak nazywali Darię przyjaciele, to miłość jego życia, o tyle ona wcale nie była pewna, że chce związać się z nim na dobre i na złe. Owszem, uwielbiała go, ale zadawała sobie pytanie: "Czy to już miłość?".
"Jacek był chyba bliższy przekonania, że to jest kochanie, bo na jej widok niezmiennie cały się rozjaśniał" - twierdzi Hanna Karolak, autorka książki "Duśka. Opowieść o Darii Trafankowskiej".
Daria, którą wszyscy fani seriali pamiętają z roli siostry oddziałowej Danuty Dębskiej-Tretter" z "Na dobre i na złe", opowiadała w wywiadach, wspominając młodość, że gdy spacerowała ulicami Łodzi z Jackiem pod rękę, dzieciaki krzyczały za nimi, że "Tolek Banan ma dziewczynę".
"To było bardzo miłe" - wyznała "Echu Dnia".
Niestety, gdy wkrótce po skończeniu studiów Jacek wyjechał do Opola i zniknął Dusi z pola widzenia.
"Potem dowiedziała się, że się ożenił i że jest w teatrze w Opolu" - czytamy w biografii aktorki.
Daria Trafankowska szybko zapomniała o Zejdlerze. Zakochała się po uszy w Waldemarze Dzikim i to z nim postanowiła założyć rodzinę.
Daria Trafanowska była w ciąży, gdy dostała niespodziewany list od byłego chłopaka. Jacek Zejdler wyznał jej w nim, że nie wiedzie mu się najlepiej, że jego życie to pasmo nieszczęść i że martwi się o swoją przyszłość.
Dusia wiedziała, że Jacek z powodów politycznych (był działaczem antykomunistycznej opozycji, czym bardzo naraził się PRL-owskiej bezpiece) nie dostaje ciekawych ról, ale nie miała pojęcia, że ma też problemy osobiste, bo żona dość szybko uznała, że nic dobrego jej przy nim nie spotka, i po prostu go zostawiła. Obwiniał się o rozpad swego małżeństwa, bo uważał, że nie umiał zapewnić ukochanej tego, czego potrzebowała, aby być szczęśliwą. Po przeprowadzce z Łodzi do Opola wpadł w depresję. Właśnie wtedy napisał do Dusi dramatyczny, poruszający list.
Kilka tygodni po otrzymaniu listu Daria Trafankowska dowiedziała się, że Jacek targnął się na swoje życie.
Po raz ostatni Jacka Zejdlera widzieli żywego uczestnicy imprezy sylwestrowej, którą w ostatnią noc 1979 roku zorganizował dyrektor opolskiego teatru, Bohdan Cybulski. Aktor ostro pokłócił się z gospodarzem i tuż przed wybiciem północy wybiegł z mieszkania Cybulskiego, wsiadł do pożyczonego malucha i pojechał do siebie. 2 stycznia 1980 roku sprzątaczka myjąca schody poczuła ulatniający się z jego mieszkania gaz. Natychmiast zawiadomiła milicję. Okazało się, że Jacek leży przy otwartym piekarniku. Nie żył od kilku godzin.
Wydawało się bardzo dziwne, że po podjęciu decyzji o odebraniu sobie życia zadbał jeszcze o to, by nikomu z jego powodu nic się nie stało - wykręcił korki, by nie doszło do wybuchu! W oficjalnym komunikacie policyjnym nie podano jednak żadnych szczegółów śmierci aktora, więc pojawiły się plotki, że jego ciało wyłowiono z Odry, że Jacek zginął w upozorowanym wypadku, że funkcjonariusze SB związali go i odkręcili gaz w jego służbowym mieszkaniu. Wiadomość, że wpadł w depresję po zawodzie miłosnym i popełnił samobójstwo, wielu jego znajomych odebrało jako mydlenie oczu, zwłaszcza że nie zostawił żadnego listu i nie pożegnał się z matką, którą kochał ponad wszystko. Tak naprawdę okoliczności tragicznej śmierci 25-letniego Jacka Zejdlera do dziś nie zostały do końca wyjaśnione.
Daria Trafankowska do końca życia (9 kwietnia 2004 roku przegrała walkę z rakiem trzustki) wspominała Jacka jako "chłopca o smutnym spojrzeniu i z pełną marzeń głową w chmurach"
"Był niezwykły, a jego promienny uśmiech rozjaśniał każde pomieszczenie, do jakiego wchodził. Ale w jego oczach zawsze był smutek" - opowiadała w rozmowie z "Galą".
Zobacz też:
Kevin Costner i Christine Baumgartner: Wojna rozwodowa trwa. Są nowe oskarżenia
Julia Wieniawa w ostrych słowach odpowiada na hejt. Wspiera ją Agata Młynarska
Hulk Hogan był uzależniony od alkoholu i leków przeciwbólowych. "Mam dość"