Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Karol Strasburger: Rola w serialu "Polskie drogi" najważniejsza w karierze

45 lat temu, 16 października 1977 r., odbyła się premiera serialu telewizyjnego "Polskie drogi" w reż. Janusza Morgensterna oraz na podstawie scenariusza Jerzego Janickiego. "Rola w serialu była dużą szansą, otwierała drogę do kolejnych serialowych i filmowych ról" - wspominają w rozmowie z PAP odtwórcy głównych ról, Karol Strasburger i Kazimierz Kaczor.

"Polskie drogi" to wielowątkowa opowieść o losach Polaków w czasie II wojny światowej. Jej głównymi bohaterami są Władysław Niwiński, przedwojenny inteligent i podchorąży z 1939 r., oraz niepozbawiony honoru cwaniak Leon Kuraś. Akcja 11-odcinkowego serialu rozgrywa się zarówno w dużych miastach - Warszawie, Krakowie - jak i na wsiach od Zamojszczyzny do Pomorza. 

Karol Strasburger: "Polskie drogi" to najważniejsza ze wszystkich produkcji, w jakich wystąpiłem

W rolę Niwińskiego wcielił się Karol Strasburger. "Rola Niwińskiego była dla mnie jedną z ważniejszych ról. Może nawet i tą najważniejszą. Ten serial otworzył mi drogę do kolejnych filmów i seriali. 'Polskie drogi' to najważniejsza ze wszystkich produkcji, w jakich wystąpiłem" - powiedział PAP aktor.

Reklama

Jak mówił, "serial wciąż jest artystycznie mocny i atrakcyjny dla widza". "Podczas jego powstawania nikt nie spodziewał się, że po 45 latach wciąż kolejne pokolenia widzów mogą ten serial oglądać" - podkreślił Strasburger. "Jest to dla mnie olbrzymia radość, bo dzięki temu tytułowi wiele osób poznało ten okres w dziejach Polski dogłębniej" - dodał.

Aktor zaznaczył także, że "serial jest ponadto odbiciem czasów, w których powstał - aktorów, sposobu gry, a także pracy reżyserskiej". "'Polskie drogi' nie były realizowane tak jak dzisiaj powstają seriale. Były to półtoragodzinne odcinki, które mogły występować samodzielnie jako filmy fabularne i być pokazywane w kinie" - wyjaśnił. "Dzięki temu praca nad 'Polskimi drogami' wyglądała bardziej jak praca nad filmem, a nie jak nad serialem" - wyjaśnił. 

Strasburger wspominał również, że "w trakcie pracy nie było robionych zapisów cyfrowych, ale nagrywano na taśmę filmową, którą należało oszczędzać, ponieważ była drogim towarem". "Trzeba było robić wiele prób, zanim grało się scenę, która została zapisana na taśmę" - powiedział aktor. Inaczej wyglądała też praca nad dźwiękiem. "Sprzęt dźwiękowy był wówczas niedoskonały, dlatego dialogi dodawało się właściwie później, po montażu" - zwrócił uwagę.

"Nieraz ludzie mi mówią, że ten serial jest dla nich wzruszający. To zasługa zarówno wybitnych aktorów, jak i samego scenariusza, który bardzo często pokazywał wzruszające sytuacje. Nie wspomnę już o wzruszającej muzyce Andrzeja Kurylewicza" - tłumaczył PAP Karol Strasburger.

"Co prawda niektórzy twierdzili, że to, co zostało pokazane, odbiegało od faktów historycznych, było naciągane. Pamiętajmy jednak, że serial powstał w czasie, kiedy ówczesna władza żądała, aby to szło w kierunku Armii Ludowej, żeby Niwiński na końcu dał sygnał, że stał się jednak człowiekiem związanym z ówczesną władzą" - wskazał PAP Karol Strasburger. "My się na to nie zgodziliśmy. Janusz Morgenstern uważał zresztą, że takich ludzi, którzy wahali się między lewą a prawą stroną, było wielu, więc to nie było naciągane. Staraliśmy się robić ten film uczciwie i bez nacisków politycznych" - podkreślił aktor.

Kazimierz Kaczor: Pierwsza ważna rola

W postać Kurasia wcielił się natomiast Kazimierz Kaczor. "Do czasu 'Polskich dróg' nie grałem większych ról filmowych" - powiedział aktor PAP. Przypomniał, że "w serialu zagrał tuż po swoich przenosinach do Warszawy z Krakowa, gdzie występował w Starym Teatrze". "Wiedziałem, że postać Kurasia jest dużą rolą epizodyczną, która będzie dla mnie wielką szansą. Musiałem jednak stanąć wcześniej do castingu - w tamtych czasach nazywało się to zdjęciami próbnymi. Wszystko się udało, bo wygrałem" - wspominał Kaczor. "Kuraś miał zginąć gdzieś w połowie serialu, więc od początku miałem świadomość, że nie będę występował w całej produkcji. Dlatego musiałem się skupić na roli - aby zagrać ją jak najlepiej" - podkreślił. 

Zapytany, czy jakieś wydarzenie z pracy nad "Polskimi drogami" szczególne zapadło mu w pamięć, aktor zwrócił uwagę, że "cały 11-odcinkowy serial był kręcony ponad dwa i pół roku w rozmaitych miejscach w całej Polsce, zatem takich wydarzeń i osób, o których warto wspomnieć, było sporo i nie sposób opowiedzieć o nich w kilku zdaniach". "Z obsady aktorskiej wymienię tylko i wyłącznie Karola Strasburgera. Oprócz tego, że graliśmy w tym serialu duże role, to połączyła nas pewna więź koleżeństwa. Do dziś się lubimy i jeśli tylko mamy okazję, z przyjemnością na siebie patrzymy i serdecznie rozmawiamy" - powiedział Kaczor. "W zespole aktorskim znalazła się bowiem cała lista nazwisk najwspanialszych polskich gwiazd - zarówno takich aktorów, którzy wówczas byli już znani i cenieni, jak i takich, którzy wówczas dopiero rozpoczynali karierę, a dzisiaj są największą podporą polskiego teatru czy filmu" - dodał aktor.

"Duże wyrazy uznania i szacunku należą się też nieaktorskiej ekipie. O reżyserze, czyli Kubie Morgensternie, można powiedzieć tylko najwspanialsze rzeczy. Przy całej jego przychylności i lubieniu aktorów, był bardzo pomocny, opiekuńczy i profesjonalny. Dzięki jego talentowi reżyserskiemu udało się zrobić taki porządny serial" - zaznaczył Kaczor. Artysta wskazał również na autora scenariusza - Jerzego Janickiego. "Serial był znakomicie, wręcz rewelacyjnie napisany" - podkreślił. "Wystarczyło się tylko nauczyć roli, zrobić odpowiednie miny, Kuba jeszcze wszystkiego dopilnował, i już graliśmy dobrze".

Jak zwrócili uwagę rozmówcy PAP, obsada była wybitna. Obok Strasburgera i Kaczora wystąpili bowiem m.in. Zofia Mrozowska, Henryk Talar, Marek Walczewski, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Anna Nehrebecka, Leszek Herdegen, Jan Englert, Stanisław Zaczyk, Andrzej Seweryn, Zdzisław Maklakiewicz, Ryszarda Hanin, a także Jolanta Lothe, Bronisław Pawlik, Aleksander Bardini, Zbigniew Zapasiewicz oraz Piotr Fronczewski czy Jan Machulski.

"Polskie drogi": Dopełnienie "Kolumbów"

"W zasadzie 'Polskie drogi' miały dwie premiery" - zauważył w rozmowie z PAP historyk i redaktor naczelny kwartalnika filmoznawczego "Pleograf" dr Mikołaj Mirowski. Jak wyjaśnił, "1 września 1976 r. premierę miał odcinek pilotażowy". "Wówczas również w związku z kolejną rocznicą wybuchu wojny pokazano pierwszy odcinek pt. 'Misja specjalna', który poświęcony był kampanii wrześniowej" - przypomniał.

"'Polskie drogi' wieńczą pewną drogę filmową Morgensterna. Reżyser zrobił wcześniej inny znakomity serial historyczny, 'Kolumbowie', który był niezwykle ważnym głosem w polskiej opowieści o II wojnie. Zresztą sam Morgenstern mówił, że 'Polskie drogi' są w pewnym sensie dopełnieniem 'Kolumbów' oraz ukazaniem pełniejszej pespektywy losu polskiego społeczeństwa w czasie II wojny" - wskazał dr Mirowski. "'Polskie drogi' są bowiem bardzo eklektycznym, mozaikowym serialem, starającym się jak najpełniej ukazać paletę polskiego społeczeństwa mierzącego się z brutalnym niemieckim terrorem" - dodał.

"W serialu oczywiście nie uniknięto politycznych kontekstów i propagandy PRL-owskiej - wyolbrzymienia roli komunistów, Gwardii, a następnie Armii Ludowej, czyli ich zbrojnego ramienia jako znaczącej i potężnej siły partyzanckiej. Z drugiej strony ukazania Armii Krajowej w krzywym zwierciadle jako organizacji, która bardziej wyczekuje, niż walczy z okupantem. Pamiętajmy, że w peperowskiej propagandzie w czasie wojny często oskarżano AK o tzw. stanie z karabinem u nogi" - zaznaczył dr Mirowski. "Natomiast wątki te były na tyle zauważalne i wychwytywane przez widzów, że nie psuły całego obrazu tego serialu" - dodał.

"Na czoło wybijały się natomiast wybitne kreacje aktorskie głównych bohaterów - Strasburgera, Kaczora, Jankowskiej-Cieślak, Zofii Mrozowskiej. Także role epizodyczne to były perełki. Przecież rola Maklakiewicza, który gra w jednym epizodzie nauczyciela tańca, jest wstrząsająca i wspaniała. Również klasą samą w sobie jest kreacja Włodzimierza Boruńskiego grającego starego Żyda Sommera. To majstersztyki" - powiedział PAP dr Mirowski. "Tych wątków w serialu jest tak dużo i są one na tyle mocno zarysowane, że 'Polskie drogi' mogą zostać nazwane kultowym, a wręcz najważniejszym polskim serialem o II wojnie. A co ważniejsze, oddającym prawdę o eksterminacyjnej naturze niemieckiej okupacji" - podkreślił filmoznawca.

"Polskie drogi": Nieoczywiste przedstawienie Niemców

W rozmowie z PAP Mirowski zwrócił również uwagę na sposób przedstawienia Niemców. "To się rzadko zdarza, ale Morgenstern i Janicki (za pierwszy odcinek odpowiedziany był pisarz Bohdan Czeszko) uniknęli plakatowego, papierowego pokazywania Niemców. Obraz Niemców w 'Polskich drogach' jest bowiem bardzo różny, a ich motywacje też są złożone" - tłumaczył. "Motywacją postaci granej przez Talara (Johan Heimann) jest osobista chęć zemsty, ale i resentyment. Z kolei postać kreowana przez Seweryna (Sturmbahnfuhrer Kliefhorn) to zaślepiony ideologią nazistowską oficer. Mamy też Niemców cynicznych, jak Stanisław Zaczyk (Major Abwehry Heynckess) i chciwych (Profesor Gleybnitz świetnie zagrany przez Zygmunta Maciejewskiego)" - powiedział.

Naczelny "Pleografu" zaznaczył również, że "w 'Polskich drogach' nie uciekano od spraw trudnych, mało chwalebnych". "Mamy tu przecież pokazanych konfidentów, ludzi współpracujących z Niemcami. Niemniej ich poczynania także nie są czarno-białe. Taką niejednoznaczną postacią jest choćby, brawurowo zagrany przez Walczewskiego, Gorączko - agent Abwehry" - wskazał dr Mirowski.

Niecodzienne jest też samo zakończenie "Polskich dróg". "Serial kończy się śmiercią głównego bohatera. To o tyle niezwykłe, że zazwyczaj tego typu seriale mają zakończenie otwarte" - zauważył dr Mirowski. "Morgenstern był mocno naciskany, aby na fali ogromnej popularności 'Polskich dróg' - porównywalnej z takimi serialami jak 'Stawka większa niż życie' czy 'Czterej pancerni i pies' - kontynuować ten serial" - wyjaśnił dr Mirowski. "Reżyser nie chciał jednak tego robić, ponieważ uważał, że w ten sposób może zepsuć to, co udało się zrealizować. Nie konsultując się z nikim, uśmiercił głównego bohatera i tym samym definitywnie zakończył te rozważania" - zaznaczył filmoznawca.

Jego zdaniem "ten serial właściwie się nie zestarzał". "Naprawdę nadal świetnie się go ogląda, tym bardziej gdy odsączymy wszystkie naleciałości ideologiczne i propagandowe; ma wartką akcję, świetne role operujące na różnych tonach - wysokim i patriotycznym, ale także lekkim i komediowym" - zwrócił uwagę dr Mirowski. "Nie bez przyczyny serial w wielu plebiscytach zdobywał tytuł najlepszego polskiego serialu telewizyjnego" - dodał.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Polskie drogi (serial) | Karol Strasburger | Kazimierz Kaczor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy