O ich konflikcie mówiła cała Polska. Dziedzic chciała zniszczyć Villas!

Irena Dziedzic była w latach sześćdziesiątych jedną z najbardziej wpływowych Polek. Mówiono, że trzęsie telewizją i że żadna kobieta nie może czuć się w jej towarzystwie bezpiecznie... O tym, że Żelazna Dama TVP potrafi być bardzo przykra, przekonała się m.in. Violetta Villas. Diwa wspominała, że Dziedzic latami ją upokarzała. - Nie cierpiała mnie i chciała zniszczyć – powiedziała.

Violetta Villas była młodziutką piosenkarką stawiającą pierwsze kroki na estradzie, gdy po raz pierwszy spotkała Irenę Dziedzic. Znała ją z telewizji i wiedziała, że nie powinna z nią zadzierać...

Po tym, jak w 1961 roku piosenka "Dla ciebie miły" wykonywana przez 23-letnią wówczas Villas wygrała plebiscyt "Expressu Wieczornego", organizatorzy pierwszego Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie uznali, że Violetta powinna wystąpić w hali Stoczni Gdańskiej (festiwale odbywały się w niej do 1963 roku).

"To była dla mnie wielka szansa. Byłam podekscytowana, ale i przerażona zarazem, bo nie miałam co na siebie włożyć! Wystąpiłam, jak skromniutka dziewczyna z prowincji, we własnej biednej zielonej sukieneczce, w której chodziłam na co dzień" - wspominała wiele lat później.

Reklama

Gogolewski i Krakowska okrzyknięci pierwszą polską parą filmową! Partnerka aktora szalała z zazdrości!

Złapała nożyczki i wystrzygła ją jak mniszkę

Wśród gwiazd zaproszonych do prowadzenia festiwalowych koncertów nie mogło zabraknąć Ireny Dziedzic. To ona grała na scenie pierwsze skrzypce, wspierana przez Lucjana Kydryńskiego, Zofię Słaboszewską i Mieczysława Voita. Występ Violetty zrobił na niej fatalne wrażenie. Uznała, że młoda piosenkarka może i dysponuje dobrym głosem i odrobiną talentu, ale wygląda jak prowincjuszka i po prostu nie nadaje się, by pokazywać ją światu jako reprezentantkę Polski!

"Przyszła do mnie do garderoby i powiedziała, że mam niemodną fryzurę i że trzeba mi przerzedzić włosy. "Wytniemy je!" - zarządziła, złapała nożyczki i wystrzygła mnie jak mniszkę. Wyglądałam okropnie, beczałam przez to w toalecie i nie chciałam wyjść" - opowiadała Villas "Faktowi".

Dziedzic oczerniła też przerażoną debiutantkę przed reżyserem festiwalu - Jerzym Gruzą.

"Z Violettą były problemy: jak ją ubrać, jak uczesać. Była zjawiskowa głosowo, ale niestety ciężka do ubrania i pokazania. Kamera jej po prostu nie lubiła" - napisał Gruza w jednej ze swych książek, ale zaprzeczył, że Irena Dziedzic siłą ostrzygła piosenkarkę.

"Jej włosy to był naprawdę wielki kłopot. Na tym festiwalu kazano jej włosy upiąć, ale nikt ich nie wycinał" - stwierdził.

Miłosny trójkąt PRL-u. Tym romansem żyła Warszawa

Chciała złamać jej karierę

Violetta Villas do końca życia miała ogromny żal do Ireny Dziedzic. Była przekonana, że to właśnie dziennikarka przekonała dyrektora Pagartu, z którym się przyjaźniła, by zmusił ją do podpisania zgody na to, żeby jej strojami i fryzurami zajmowali się specjaliści.

"I odtąd oni mnie krzywdzili. To, co dla mnie dobierali, nie pasowało do mojego typu urody" - żaliła się Villas.

Choć Violetta starała się unikać Ireny jak ognia, ich drogi często się krzyżowały na różnego rodzaju koncertach i festiwalach. Do kosmicznej awantury między paniami doszło m.in. podczas festiwalu w Opolu w 1964 roku. Znów poszło o wygląd Violetty.

"Przyjechała do wielkiego świata w jakiejś koszmarnej kiecce, której przed koncertem nikt nie obejrzał. Kiedy weszła na estradę, wszystkim organizatorom, zwłaszcza Irenie Dziedzic, nogi się ugięły. Ale było już za późno" - czytamy w książce "Czarownice nad Opolem" autorstwa Wacława Panka.

Edyta Wojtczak: Ikona telewizji nie miała szczęścia w miłości

"Odchorowała to"

Podobno sam premier Cyrankiewicz zadzwonił wtedy do Ireny Dziedzic, żeby zrobiła coś z "tą okropną dziewczyną". Dziennikarka - wiedząc, że Violetta ma przed sobą jeszcze jedno wyjście na scenę - kazała swej garderobianej przebrać ją w białą suknię na ramiączkach, rozszerzaną ku dołowi.

"Wyglądałam, jakby ktoś zerwał z okna firankę i ją na mnie powiesił" - twierdziła piosenkarka.

Faktem jest, że gdy Violetta Villas w owej białej sukience wkroczyła na estradę, powitały ją... salwy śmiechu.

"Odchorowała to" - napisał po latach Jerzy Gruza.

Violetta Villas nigdy nie przestała uważać, że Irena Dziedzic chciała zniszczyć jej karierę. Gospodyni "Tele-Echa" w żadnym z wywiadów nie potwierdziła jednak, że była skonfliktowana z diwą. Mówiła, że jeśli ingerowała w jej wygląd, robiła to wyłącznie dla jej dobra.

Barbara Brylska: Znany reżyser zastawił na nią sidła!

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Irena Dziedzic
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy