Barbara Brylska: Znany reżyser zastawił na nią sidła!

Barbara Brylska, czyli niezapomniana Krzysia Drohojowska z serialu „Przygody pana Michała” i filmu „Pan Wołodyjowski”, należała do grona ulubionych aktorek Adama Hanuszkiewicza, którego poznała, gdy była jeszcze nikomu nieznaną modelką, a który pod koniec lat 50. ubiegłego wieku był szychą w raczkującej dopiero Telewizji Polskiej. Reżyser zatrudnił młodziutką wówczas Basię na zastępstwo za Irenę Dziedzic. Bardzo chciał zrobić z niej spikerkę! Ktoś mu w tym jednak przeszkodził...

Nie jest tajemnicą, że Pierwsza Dama PRL-owskiej TVP Irena Dziedzic i pełniący na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego stulecia funkcję naczelnego reżysera Telewizji Polskiej Adam Hanuszkiewicz, nie przepadali za sobą i ciągle darli koty. Hanuszkiewicz - a do jego obowiązków należało m.in. opiniowanie kandydatek na spikerki - bardzo chciał znaleźć dziewczynę, która mogłaby zdetronizować "królową".

Miała być drugą Ireną Dziedzic

Kiedy pewnego dnia Irena Dziedzic wyjechała na kilkutygodniowy urlop, przypomniał sobie o ślicznej modelce, którą poznał parę miesięcy wcześniej podczas sesji mody ślubnej dla tygodnika "Filipinka" (pozował wtedy do zdjęć razem z nią, Zbigniewem Cybulskim i  Adamem Pawlikowskim na prośbę znanego fotografa Marka Holzmana).

Reklama

- Gdyby to tylko ode mnie zależało, Barbara Brylska z pewnością zostałaby drugą Ireną Dziedzic - dodał.

Barbara znakomicie wypadła na przesłuchaniach i została przyjęta do pracy w telewizji. Miała zastępować nieobecną Irenę Dziedzic i uczyć się "na spikerkę". 

"Początki były błyskotliwe, ale nie była to praca usłana różami. Przede wszystkim pani sekretarka codziennie czytała jej listę uwag: a to nieodpowiednio mrugała, a to uśmiechała się nie tak jak trzeba, a to przekręciła słowo" - twierdzi Barbara Rybałtowska na kartach swej książki "Barbara Brylska w najtrudniejszej roli".

Znany reżyser zastawił na nią sidła

Szybko okazało się, że Basia ma zadatki na znakomitą prezenterkę i gwiazdę telewizji, ale - jak każdy diament - potrzebuje "oszlifowania". Zadanie opiekowania się nią dostał znany reżyser, który okazał się... seksualnym drapieżcą. Barbara Brylska usłyszała od niego, że czeka ją wspaniała kariera w telewizji, ale nie ma nic za darmo. Gdy zaprosił ją do siebie do domu, by "porozmawiać o przyszłości", zorientowała się, że zastawił na nią sidła i w porę uciekła. "Opiekun" wytykał jej później każdy, najmniejszy nawet błąd, więc w końcu poddała się i zrezygnowała z zostania drugą Ireną Dziedzic.

Megagwiazda kina zamiast spikerowania

Traf chciał, że podczas jednego ze swych występów przed kamerą wpadła w oko reżyserowi Stanisławowi Możdżeńskiemu, który akurat kompletował obsadę do filmu "Yokmok" i zaproponował jej malutką rolę u boku m.in. Beaty Tyszkiewicz i Emila Karewicza. Wkrótce potem Barbara Brylska dostała się do łódzkiej filmówki, a zanim skończyła studia, zagrała Kamę w "Faraonie" i z dnia na dzień stała się megagwiazdą.

Przygodę ze "spikerowaniem" Barbara Brylska wymazała ze swej oficjalnej biografii. Nigdy nie zdradziła nazwiska "opiekuna", który miał być jej nauczycielem i przewodnikiem, a okazał się draniem wykorzystującym niewinne dziewczyny.

Zobacz też:

"M jak miłość": Odcinek 1634. Majka przerwie ślub Pawła i Franki!

"Na Wspólnej": Odcinek 3356. Janek dopuści do śmierci Szymka?!

"M jak miłość": Odcinek 1633. Aneta i Olek wyjadą do Austrii?

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Barbara Brylska | Adam Hanuszkiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy