Iwona Schymalla już nigdy nie wróci do telewizji. Dlaczego?

U szczytu swojej kariery była jedną z najważniejszych osób w telewizji polskiej, w której pracowała ponad 20 lat. Prowadziła m.in. programy "Kawa czy herbata" oraz "Między ziemią a niebem". Z czasem została dyrektorką TVP1. Niespodziewanie w 2011 roku pożegnała się ze stacją. Jej odejście było szeroko komentowane w mediach. Dzisiaj zapewnia, że już nie wróci do telewizji.

Do telewizji trafiła dzięki... siostrze

W Telewizji Polskiej spędziła 21 lat. W tym czasie zyskała ogromną sympatię widzów oraz duży szacunek ludzi z branży. Co ciekawe, Iwona Schymalla wcale nie wiązała swojej przyszłości z mediami. Po ukończeniu liceum studiowała resocjalizację i socjologię na Uniwersytecie Warszawskim. Po ukończeniu studiów pracowała jako asystent-wykładowca w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Swoją karierę w telewizji zaczęła dzięki siostrze, która zachęciła ją do wzięcia udziału w konkursie na prezentera telewizyjnego. Chociaż nie miała doświadczenie dziennikarskiego, to ostatecznie udało jej się wygrać. 

Reklama

"Po wieloetapowej selekcji zostałam przyjęta. Zaczynałam karierę od tzw. 'przynieś, wynieś, pozamiataj'. Taki był początek mojej przygody z zawodem. Po roku pracy zaproponowano mi prowadzenie programu pt. 'Tylko w Jedynce'" - wspominała swoje początki w jednym z wywiadów. 

Współpracę z TVP rozpoczęła na początku lat 90. Najpierw związana była z Telewizją Edukacyjną, dla której robiła reportaż o tematyce społecznej. Później została przeniesiona do TV1, gdzie w 1993 roku została jedną z prowadzących program "Kawa czy herbata". Trzy mata później została prezenterką dnia. W następnych latach stała się twarzą stacji - prowadziła wiele programów, relacjonowała najważniejsze wydarzenia. Została doceniona nie tylko przez widzów (m.in. statuetkami Wiktora), ale również przez prezydenta. W grudniu 2000 Aleksander Kwaśniewski odznaczył ją Złotym Krzyżem Zasługi za "wybitne zasługi dla rozwoju telewizji polskiej". 

Jolanta Fajkowska była twarzą TVP. Czym się dziś zajmuje?

Jej "Studio Papieskie" było prawdziwym sukcesem

Chętnie współprowadziła programy o tematyce religijnej - "Między ziemią a niebem" w TVP1 oraz "Jarmark cudów" w TVP3. Relacjonowała również pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Po latach przyznała, że było to dla niej najbardziej satysfakcjonujące doświadczenie telewizyjne. "Studio Papieskie" cieszyło się wielką popularnością. Z pracy polskich dziennikarzy korzystały również stacje zagraniczne. "Dziś myślę, że doceniono moje umiejętności ekranowe w programach "na żywo" - spokój, opanowanie, a może także sympatię widzów. Relacje pielgrzymek były wielkim wyzwaniem, bo choć wizyta papieska miała swój protokół, zdarzały się zmiany, opóźnienia itd. Musieliśmy reagować na bieżąco i wypełnić brakujący czas rozmową w studiu" - mówiła Iwona Schymalla w rozmowie z Plejadą. 

W swoich reportażach dziennikarka często poruszała kwestie medyczne. W rozmowie z portalem Plejada.pl wyznała, że w przeszłości chciała pracować jako psychiatra, jednak jak sama przyznała - jej domeną były nauki humanistyczne. I chociaż nie została lekarzem, to za swoją pracę na rzecz nagłaśniania problemów związanych ze zdrowiem, w 2008 otrzymała Nagrodę im. Świętego Kamila za "osobiste i twórcze zaangażowanie w budowanie pozytywnego wizerunku ruchu hospicyjnego w Polsce oraz profesjonalizm i dziennikarską rzetelność w upowszechnianiu wiedzy o hospicjach i opiece paliatywnej".

Ewelina Kopic zmaga się z poważną chorobą. To dlatego musiała odejść z TV?

Niespodziewana dymisja!

Chociaż Iwona Schymalla przez wiele lat była ulubienicą widzów, to nie czuła się gwiazdą. Swoje życie prywatne wolała zachować dla siebie. Jeśli nie musiała to nie pojawiała się na imprezach branżowych, czerwonych dywanach i nie udzielała wywiadów. "Na szczęście należałam do tej grupy osób, które nie były uzależnione od kamery. Nigdy nie byłam chora na pokazywanie się, a wielu dziennikarzy jest po prostu skupionych na sobie i na budowaniu swojej kariery. Dla mnie to była superpraca, dzięki której poznałam mnóstwo ludzi" - przyznała w rozmowie z "Nową Trybuną Opolską". 

W 2011 roku zrobiło się o niej głośno za sprawą zakończenia współpracy z TVP. W lipcu Schymalla złożyła rezygnację ze stanowiska dyrektora Jedynki, które pełniła od kilku miesięcy. Jak tłumaczyła, z powodu sposobu "wewnętrznego funkcjonowania spółki". W wywiadzie z Plejadą powiedziała, co przelało czarę goryczy: "Podczas kolegiów redakcyjnych zrozumiałam, że nie chodzi już o to, żeby robić jak najlepsze programy, tylko o to, żeby miały one taki, a nie inny wydźwięk. Celem nie było już tworzenie dobrej telewizji, tylko określonej telewizji. Poza tym, zaczęto zatrudniać coraz więcej osób, które nie miały doświadczenia telewizyjnego, a były z jakiegoś politycznego nadania. Trudno było o jakikolwiek dialog. Jeśli ktoś z zewnątrz ingeruje w decyzje szefa stacji, to po co w ogóle funkcja dyrektora?". 

Media spekulowały wtedy, że powodem jej rezygnacji były naciski na "Wiadomości" za zbyt małe eksponowanie prezydenta Bronisława Komorowskiego. Miało chodzić m.in. o to, że w głównym wydaniu programu nie poinformowano o wizycie prezydenta w Austrii. Uwagi takie miał zgłaszać Andrzej Godlewski - znajomy doradcy prezydenta ds. polityki zagranicznej Jaromira Sokołowskiego. Informacjom tym zaprzeczały zarówno Kancelaria Prezydenta i redakcja "Wiadomości", jak i Schymalla i Godlewski. "Decyzja ta nie ma, jak podawały niektóre portale internetowe, żadnego związku z naciskami na Wiadomości, za zbyt małe eksponowanie Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego" - napisała wtedy szefowa Jedynki.

"Złotopolscy": Anna Nehrebecka o odejściu z serialu TVP

Dlaczego odeszła z TVP?

Jej dymisja nie została przyjęta, więc dziennikarka ją wycofała. Kilka miesięcy później Iwona Schymalla dowiedziała się, że ma być odwołana ze stanowiska dyrektora, ale może zostać w TVP na dobrych warunkach. Następnego dnia prezes Juliusz Braun poinformował ją, że ich współpraca się nie układa, ale ma dla niej propozycję... zatrudnienia na rocznym kontrakcie, który w każdej chwili można rozwiązać bez podania przyczyn! "Oferta była kuriozalna i nikczemna dla dziennikarza, który przepracował w Telewizji Polskiej blisko dwadzieścia lat i dwukrotnie pełnił funkcję dyrektora - redaktora naczelnego najważniejszej anteny" - napisała Schymalla w swojej książce "Zawód spikera". 

Sygnowane podpisem prezesa "Wypowiedzenie zmieniające" zawierało - jak twierdzi Iwona Schymalla - mnóstwo kłamstw na jej temat. Oskarżono ją m.in. o to, że zainicjowała wiele nietrafnych decyzji programowych, że nie potrafiła nadzorować pracowników i wykazała się... brakiem umiejętności organizacyjnych i "zdolności skutecznej realizacji określonych zadań", co przełożyło się na "utratę zaufania do niej jako pracownika zatrudnionego na stanowisku kierowniczym". Dziennikarka wspominała, że znalazła się na tzw. cenzurowanym. "Wielkie tytuły prasowe, które prosiły mnie o wywiad, wycofywały się jeden po drugim" - przyznała po latach. 

Iwona Schymalla odcięła się od telewizji i obiecała sobie, że już nigdy do niej nie wróci. "Po rezygnacji z pracy w TVP w listopadzie 2011 r. miałam krótką traumę. Byłam dziennikarką, która przez blisko 20 lat miała wiele zawodowych ofert pracy. Nie było tak, że prowadziłam jeden program, a potem pół roku czekałam na następny. Co chwilę pojawiało się coś nowego. Z wielu propozycji musiałam zrezygnować, ponieważ bym ich nie pogodziła. Ja nie pracowałam w Telewizji dla sławy. Dla mnie najważniejsze było to, aby tworzyć dobre programy, które zainteresują widzów. I wkładałam w to dużo serca. Dlatego było mi przykro, kiedy okazało się, że przez tzw. zawirowania polityczne te pobudki nie są już istotne. Nie mogłam tego akceptować. I dlatego zakończyłam swoją przygodę z TVP" - zdradziła Plejadzie. 

Odeszła z pracy w atmosferze skandalu. Co się stało z Jolantą Mrotek

"Telewizja to zamknięty rozdział w moim życiu"

Dziś zapewnia, że telewizja to zamknięty rozdział w jej życiu. Po odejściu z TVP nie mogła narzekać na brak zajęć. Skupiła się m.in. na prowadzeniu swojej Fundacji "Żyjmy Zdrowo", której celem jest promowanie zdrowego i aktywnego trybu życia. Często występuje jako prowadząca różnych imprez firmowych. Napisała trzy książki o prozdrowotnej tematyce. Obecnie jest redaktorką naczelną portalu Medexpress.pl i przeprowadza wywiady z na tematy zdrowotne, rozmawia też ze swymi gośćmi o sytuacji polskiej służby zdrowia i - ostatnio - pandemii. Pracę przy serwisie zaproponował jej doktor Mariusz Gójski, którego poznała jeszcze podczas prawy w TVP. 

"Przez chwilę prowadziliśmy razem audycję o zdrowiu w Programie 1 Polskiego Radia. Współpracowaliśmy też przy organizacji konferencji medycznych. Profesor Gójski utworzył think-tank zajmujący się problematyką zdrowotną. Kiedy zrezygnowałam z pracy w TVP, założył serwis medyczny i zaproponował, abym została redaktorem naczelnym [...] Zgodziłam się, choć początkowo miałam zastrzeżenia. Należę do pokolenia przedinternetowego, a tu mówimy o różnych czasach. W moich, aby przygotować się do programu, korzystało się z działu wycinków prasowych. Nie było możliwości, aby włączyć komputer i w kilkanaście sekund znaleźć informacje na każdy temat. Ale czasy się zmieniły, internet stał się powszechnym źródłem informacji, nie zawsze prawdziwej, wiarygodnej. Postanowiłam podjąć wyzwanie" - przyznała dziennikarka. 

Mimo, że Iwona Schymalla odeszła z TVP w atmosferze skandalu, to nie żałuje lat spędzonych w telewizji: "Pokazywaliśmy najważniejsze wydarzenia, wspieraliśmy kulturę, proponowaliśmy widzom, aby poznawali Polskę i świat, przekazywaliśmy rzetelne informacje. Ten przekaz przez lata był niezmienny. Aż, w pewnym momencie, przestał mieć znaczenie. Ale to w żaden sposób nie wpłynęło na to, jak w mojej pamięci zapisał się czas spędzony na Woronicza".

Adam Słodowy: Został wyrzucony z TVP z dnia na dzień!


swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy