Karol Bulenda zagrał jedną rolę i zrezygnował z aktorstwa. Czym się dziś zajmuje?

W prezesie zarządu otwockiego centrum opieki senioralnej – 52-letnim Karolu Bulendzie – niewiele osób rozpoznaje dziś Igora Świtonika z pierwszej polskiej telenoweli „W labiryncie”. Miał 17 lat, gdy rozkochał w sobie całą Polskę, a zaraz po 18. urodzinach zniknął bez śladu. „Aktorstwo to fajna przygoda, ale tylko przygoda. Mam inny pomysł na życie” - stwierdził. Jak potoczyły się losy niegdysiejszego ulubieńca telewidzów?

Rola Igora w mającym wielomilionową widownię serialu "W labiryncie" przyniosła nastoletniemu Bulendzie sławę, jakiej mogła mu pozazdrościć większość młodych polskich aktorów. Gdy tylko dołączył do jego obsady, cała Polska dosłownie oszalała na jego punkcie. O romansie jego bohatera z dwa razy starszą kobietą (w Renatę wcielała się Anna Chodakowska) mówiono, że jest najciekawszym wątkiem telenoweli.

Reklama

Karol, a właściwie wykreowany przez niego Igor, był na przełomie lat 80. i 90. uosobieniem dziewczęcych marzeń o idealnym chłopaku - przystojny, świetnie zbudowany, elokwentny, a w dodatku wiedzący, jak postępować z kobietami. Nic dziwnego, że Bulenda z miejsca stał się idolem. Amatorem z ogromnym talentem odkrytym przez twórców telenoweli - Pawła Karpińskiego i Wojciecha Niżyńskiego - zachwycali się nie tylko widzowie, ale też krytycy, którzy wręcz nazywali Karola największym aktorskim objawieniem tamtych lat.

Karol Bulenda: Od początku nie wiązał swojej przyszłości z aktorstwem

Karol Bulenda, który na planie "W labiryncie" świętował w 1990 roku swoją osiemnastkę, nie zachłysnął się sławą.

"Popularność jest miła, ale do niczego mi niepotrzebna. Aktorstwo traktuję jak fajną przygodę, ale nie wiążę z nim planów na przyszłość" - powiedział w wywiadzie dla tygodnika "TIM".

Po maturze Karol zdecydował się na studiowanie prawa, a w wolnych od nauki chwilach dorabiał do stypendium jako prezenter TVP.

Po ukończeniu studiów Bulenda starał się trzymać jak najdalej od show-biznesu i budował swą karierę w zupełnie innej dziedzinie. Po dyplomie praktykował przez rok w Europejskiej Fundacji Praw Człowieka, później podjął współpracę z miesięcznikiem "Nieruchomości, Rynek i Prawo", aż w końcu założył własną firmę "Karol Bulenda Zarządzanie Nieruchomościami", którą prowadził przez sześć lat - do chwili, gdy jedna z największych w Polsce agencji nieruchomości zaproponowała mu posadę dyrektora swego kluczowego departamentu.

Karol Bulenda: Dziś jest poważnym biznesmenem z wielkimi sukcesami

Karol Bulenda w ciągu zaledwie kilku lat praktyki nauczył się o handlu nieruchomościami wszystkiego i chętnie dzielił się swoją wiedzą z innymi. W 1997 roku dostał posadę wykładowcy w warszawskiej Wyższej Szkole Gospodarowania Nieruchomości, a dwa lata później został jej Kanclerzem. Funkcję tę pełnił przez półtorej dekady.

Przełomowy w życiu zawodowym Karola Bulendy okazał się rok 2015. Właśnie wtedy został wspólnikiem w firmie zajmującej się rehabilitacją neurologiczną i ortopedyczną. Nie zrezygnował jednak z prowadzenia znanej kancelarii prawnej, której współwłaścicielem jest do dziś, będąc jednocześnie prezesem zarządu spółki nadzorującej działalność najnowocześniejszego w Polsce ośrodka rehabilitacji neurologicznej i opieki demencyjnej - otwockiego Centrum Origin.

Igor Świtonik z "W labiryncie" to jedyna rola, jaką zagrał Karol Bulenda. Choć jako nastolatek miał zadatki na świetnego aktora, nie zdecydował się nim zostać. Dlaczego zrezygnował ze wspaniale zapowiadającej się kariery, pozostaje jego tajemnicą.

Zobacz też:

Już lata temu znalazła swoją drugą połówkę. Kim jest mąż gwiazdy?

Jak Wrońska i Lichota przeciwstawiają się tradycyjnemu szkolnictwu?

Ona miała 25, on 42 lata. Ich małżeństwo od początku było skazane na porażkę?

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy