Patrick Swayze: Jego życie wcale nie było bajką
Pod koniec lat 80. Patrick Swayze i Jennifer Grey stworzyli niezapomniany ekranowy duet. Młoda aktorka szybko odeszła w zapomnienie, ale dla aktora drzwi do kariery dopiero się otworzyły. Stworzył wiele niezapomnianych kreacji i na zawsze zapisał się w historii światowej kinematografii. Przystojny i charyzmatyczny szybko stał się bożyszczem kobiet. Za sławę jednak drogo zapłacił, a jego własna historia nie miała szczęśliwego zakończenia.
Urodzony w 1952 roku w Teksasie Swayze przez pewien czas myślał o zostanie kowbojem. Ojciec namawiał go do rozwinięcia kariery w futbolu. Przyszły gwiazdor podążył jednak za namowami matki. Patsy Swayze, choreografka nazywana w Houston "pierwszą damą tańca i teatru". To ona namówiła syna, żeby zapisał się na naukę gry na skrzypcach oraz prowadzone przez nią zajęcia taneczne i aktorskie. Wspierany przez najbliższych Patrick nie mógł za to liczyć na wyrozumiałość kolegów z podwórka. Chłopak często był wyszydzany, wdawał się w pyskówki, które często kończyły się bójkami. Nie wszyscy jest prześladowcy wiedzieli, że obok baletu trenuje również sztuki walki. Bójki kończyły się więc zazwyczaj zwycięstwem Swayze’go.
Patrick Swayze miał osiemnaście lat, gdy zadebiutował na scenie, tańcząc partię księcia zakochanego w królewnie Śnieżce. Niebawem jednak okazało się, że występy w Houston to zbyt mało dla ambitnego młodzieńca i Patrick Swayze postanowił podbić Nowy Jork. Dostał się do prestiżowej Joffrey Ballet Schoo i na tym prawie zakończyła się jego przygoda z tańcem. Doznał bowiem kontuzji kolana. Groziła mu nawet amputacja nogi. Na szczęście po kilku poważnych operacjach i miesiącach rehabilitacji udało mu się wrócić do sprawności. Chociaż jego marzenie o karierze baletowej obróciło się w proch, to nie poddawał się i zaczął skupiać się na aktorstwie.
"Bestia": Patrick Swayze wytańczył swój sukces
Pierwszą rolę dostał w komedii "Skatetown" z 1979 roku. Po tym występie Francis Ford Coppola zaproponował młodemu aktorowi udział w "Wyrzutkach". Aktor coraz lepiej radził sobie w nowym zawodzie. Grał mniejsze i większe role w kilku produkcjach rocznie. W 1984 roku wystąpił w kultowym dzisiaj serialu "Północ-południe", który podczas pierwszej emisji w USA przyciągnął przed ekrany prawie 40 milionów widzów. Międzynarodowa popularność przyszła wraz z rolą niezapomnianego Johnny’ego Castle z "Dirty Dancing". Trzy lata później umocnił swoją pozycję hollywoodzkiego amanta dzięki występowi w "Uwierz w ducha". Kilka następnych filmów zrobiło z niego prawdziwą gwiazdę.
"Północ - Południe": Sekrety z planu legendarnego serialu
Niestety sława ma swoje ciemne strony. "Cały ten szum wokół mnie sprawił, iż stałem się cyniczny i zacząłem pić" - wspominał aktor po latach. Swayze nie mógł pogodzić się z tym, że dla większości jest tylko przystojną twarzą, a nie poważnym aktorem. Z czasem przestały spływać do niego propozycje interesujących ról. Do tego zaczęło się mówić o zamiłowaniu aktora do alkoholu, które miało odbijać się na jego pracy. Już podczas kręcenia serialu "Północ-południe" ten problem był widoczny.
Partnerująca mu na ekranie aktorka Kirstie Alley stwierdziła, że aktor przychodził na plan pijany. Często z tego powodu miało dochodzić do różnych incydentów. Dodała również, że Swayze zdradzał swoją żonę. Jakby tego było mało, utrzymywała, że aktor i ona byli w sobie zabójczo zakochani, ale nigdy się ze sobą nie przespali.
Przed ostatecznym stoczeniem się na dno uchroniło aktora wsparcie ukochanej żony. Para poznała się, gdy 18-letni Swayze zatrudnił się do pracy na lodowisku. Tam poznał Lisę Niemi, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia. 15-latka odwzajemniła jego uczucie, ale na akceptację ze strony rodziny musieli jeszcze trochę poczekać. Pobrali się w 1975 roku, pięć lat od pierwszego spotkania. Byli małżeństwem przez 34 lata.
Jennifer Grey: Nie tylko "Dirty dancing"
W 2008 roku świat obiegła wiadomość, że u popularnego aktora zdiagnozowano raka trzustki. Swayze walczył z chorobą, poddał się operacji, jednak leczenie nie przynosiło poprawy. "Dla mnie zwycięstwem jest niepoddawanie się. Nieważne, co na mnie spadnie, dam radę się z tym zmierzyć i potrafię iść naprzód" - mówił Patrick Swayze, gdy wykryto u niego śmiertelną chorobę. Aktor przeszedł kilka operacji oraz kilka sesji chemii.
Choroba tydzień po tygodniu wyniszczała organizm aktora. W ostatnich miesiącach życia nie przypominał samego siebie. Pod koniec sierpnia 2009 roku przestał przyjmować chemię. Najbliżsi wiedzieli, że zostało mu kilka dni życia. "Patrick wypowiedział swoje ostatnie słowa w piątek. A moje ostatnie brzmiały: "Kocham cię" i takie też były jego" wspominała Lisa. Patrick Swayze zmarł 14 września. Żona do końca przymała go za rękę.
Po śmierci aktora na jaw zaczęły wychodzić nieprzyjemne fakty. Głośno było o domniemanym znęcaniu się, którego miała dopuścić się żona Swayze’go. Przyjaciółka aktora wyznała na łamach prasy, że Niemi odizolowała Patricka od najbliższych i była o niego chorobliwie zazdrosna. RadarOnline cytował też słowa Charlotte Stevens, która twierdziła, że w przeszłości doradzała mu rozwód, kiedy dowiedziała o nieustannych zdradach Niemi. Według anonimowego przyjaciela pary Niemi często biła osłabionego męża - w trakcie trwającej niemal 2 lata walki z rakiem trzustki Swayze stracił połowę wagi.
Lisa Niemi oczywiście zaprzeczyła tym informacjom. Mało tego, wyjawiła, że to matka jej męża znęcała się nad nim, kiedy był dzieckiem. Kobieta miała być bardzo wymagająca oraz surowa wobec syna. Koszmar aktora skończył się w momencie, kiedy w jego obronie stanął ojciec. Podobno powiedział Yvonne, że jeżeli jeszcze raz go uderzy, to się z nią rozwiedzie.
ZOBACZ TEŻ: Katarzyna Dowbor w żałobie. Zmarła bliska osoba prezenterki. "Byłeś z nami od samego początku"