Konflikty na planach seriali. Oni nie potrafili ze sobą pracować

W serialach, które przyciągają przed ekrany miliony widzów nie brakuje nagłych zwrotów akcji, dramatów, romansów, zdrad czy kłótni. Równie gorąco jest również na planach filmowych. Wiele mówi się o aktorskich romansach, ale równie często dochodzi do awantur między gwiazdami produkcji lub osobami z ekipy. Niektóre z nich nie kończą się dla zainteresowanych szczęśliwie.

Hitowe produkcje i skandale, o których mówił cały świat

O tym, co działo się za kulisami "Gotowych na wszystko" krążą już legendy. W pierwszym sezonie Teri Hatcher była najbardziej rozpoznawalną gwiazdą produkcji. Może właśnie dlatego uważała, że należy się jej specjalne traktowanie. Aktorka dość szybko skonfliktowała się z resztą ekipy. Dużo mówiło się o sesji zdjęciowej dla "Vanity Fair", podczas której Marcia Cross zażądała... usunięcia Hatcher ze środka grupy i zagroziła, że jeśli nie dostosują się do jej sugestii, nie zapozuje do zdjęcia. Z kolei Nicolette Sheridan nazwała Teri: "najpodlejszą osobą, jaką w życiu poznałam!". Aktorki potwierdziły plotki o konfliktach, gdy usunęły nazwisko Hatcher z podziękowania dołączonego do pożegnalnego prezentu dla ekipy po zakończeniu serialu. 

Reklama

Shannen Doherty zdobyła międzynarodową sławę dzięki "Beverly Hills 90210". Po czterech sezonach serialu pożegnała się z rolą Brendy. Plotkowano, że współpraca z nią była niemożliwa przez ciągłe gwiazdorzenie i kaprysy. Podczas jednej z awantur z Jennie Garth doszło do rękoczynów. Panie musieli rozdzielić koledzy z planu. W wywiadzie z serwisem E!Online Garth mówiła: "Były chwile, kiedy się dogadywałyśmy i takie, gdy chciałyśmy sobie nawzajem wydłubać oczy". Mimo konfliktowego charakteru dostała pracę w serialu "Czarodziejki". Jednak i tutaj nie zagrzała miejsca. 

Po trzech latach została wyrzucona przez kłótnie z innymi aktorkami oraz ekipą filmową. Shannen Doherty miała być szczególnie zazdrosna o rosnącą popularność Alyssy Milano. Spięciom nie było końca. "Nasze relacje dalekie były od poprawnych. Bywały dni, kiedy nawet nie witałyśmy się - przyznała Milano w 'TV Guide'. Z kolei osoba z ekipy zdradziła: "Było jasne, że dla nich dwóch nie ma miejsca na planie. Milano postawiła szefom ultimatum: Shannen albo ja! Była bardziej lubiana, więc Doherty musiała odejść".

Śmierć w kartonach karą za odejście?

Konflikty nie omijają również polskich seriali. Sporo mówiło się o braku porozumienia między Magdaleną Kumorek oraz Borysem Szycem. Być może nie byłoby to problemem, gdyby nie fakt, że ich serialowe postaci miał połączyć gorący romans. "Widzowie nie uwierzyli w uczucie łączące ją i szefa kuchni Jerzego Knappe. Ale trudno o chemię na ekranie, gdy grający kochanków aktorzy nie pałają do siebie przesadną sympatią" - mówiła w rozmowie z "Na żywo" osoba z produkcji "Przepisu na życie". 

Do nieporozumień miała również dochodzić na planie "M jak miłość", a dokładnie między Rafałem Mroczkiem a Agnieszką Więdłochą. Podobnie jak w przypadku Kumorek i Szyca, aktorzy również grali zakochaną parę. "Przeżywała każdą scenę, w której musiała okazać serialowemu partnerowi, choć odrobinę czułości" - mówiły o aktorce osoby z planu. Ostatecznie Więdłocha pożegnała się z obsadą. Najgłośniej było jednak o innym konflikcie. Tym razem między gwiazdą "Emki" a producentką serialu. Po 11-stu latach grania w serialu "M jak Miłość" i wcielania się w postać Hanki Mostowiak, Małgorzata Kożuchowska odeszła z produkcji, a jej postać została uśmiercona w sposób, który do dzisiaj rozśmiesza internautów. Mówiono, że była to kara za odejście oraz konflikt z Iloną Łepkowską. Po latach panie zakopały topór wojenny, a Kożuchowska zagrała w filmowej biografii scenarzystki.

"Klan" to obok "M jak miłość" jeden z najdłużej emitowanych seriali w Polsce. Agnieszka Kotulanka i Tomasz Stockinger byli z nim związani od samego początku. Przez 16 lat odgrywali na ekranie zgodne małżeństwo. Niestety, prywatnie nie przepadali za sobą i często kłócili się na planie. Praca z Kotulanką nie należała do najłatwiejszych. Na ich relacje wpływały również problemy aktorki z alkoholem. Od 2013 nie pojawiała się już w serialu. "Smutno było od 15 lat przez problemy Agnieszki z alkoholem, a teraz jest bardzo smutno. Nie miałem z nią kontaktu od wielu lat, ale doszła do mnie przykra wiadomość, że ona nie żyje. Tylko przypuszczam, że doszło do wycieńczenia organizmu wskutek wyniszczającej choroby, jaką jest alkoholizm" - powiedział Stockinger po śmierci aktorki.

Awantury na planie i odejścia z seriali

Kolejny legendarny konflikt dotyczy gwiazd "Seksu w wielkim mieście". Na ekranie Kim Cattrall i Sarah Jessika Parker grały przyjaciółki. Prywatnie nie mogły się znieść. Kłopoty zaczęły się, kiedy Parker została także producentką "Seksu w wielkim mieście" i jej gaża znacznie wzrosła. "Relacje Sarah i Kim nie były dobre. Zgodziły się nakręcić  ostatni sezon 'Seksu...", tylko po to, by pożegnać serial, jak należy" - zdradziła osoba z produkcji. Gdy kilka lat temu HBO poinformowało o produkcji kontynuacji, wszyscy zadawali sobie jedno pytanie: czy Kim Catrall wróci? Chociaż nie pojawiła się w pierwszym sezonie, to aktorka zgodziła się na epizodyczny udział w drugim. Liczyła przy tym na spore wynagrodzenie i zaznaczyła, że zjawi się na planie pod warunkiem, że nie będzie musiała współpracować z żadną z aktorek ani producentem Michaelem Patrickiem Kingiem.

Charlie Sheen, jeden z największych skandalistów Hollywood, przez swoje ekscesy alkoholowe oraz brak profesjonalizmu stracił rolę w jednym z najpopularniejszych seriali komediowych. Współpraca z aktorem na planie "Dwóch i pół" była zmorą dla innych członków ekipy. John Cryer (Alan Harper, serialowy brat Sheen) napisał w swojej książce, że na początku ósmego sezonu Sheen nie wyglądał za dobrze, był pijany, spóźniał się na próby. "Zastanawiałem się co jest bardziej przerażające: pijany Sheen czy trzeźwy". Charlie Sheen opuścił show w 2011 roku po tym, jak publicznie skrytykował Chucka Lorre oraz kilku producentów wykonawczych. Szefowie stacji CBS przyznali, że nie chcą pracować z kimś kto nie potrafi nad sobą zapanować i nadużywa alkoholu.

W wyniku konfliktu na planie "Zabójczych umysłów" z serialu został wyrzucony Thomas Gibson, który przez 11 lat wcielał się w szefa BAU, Aarona Hotchnera. Podczas pracy na planie 12. sezonu doszło do sprzeczki, w wyniku której Thomas Gibson kopnął w nogę jednego z producentów serialu. Krótko po tym aktor został zawieszony na dwa odcinki, a następnie wyrzucony z serialu. Parę lat wcześniej Gibson zareagował agresją podczas sprzeczki na planie serialu, w wyniku czego producenci zdecydowali się posłać go na warsztaty z zakresu "opanowywania stresu i gniewu".

W 2012 roku media obiegła wiadomość o zawieszeniu pracy nad serialem "Hotel 52". Grająca główną rolę Laura Samojłowicz przerwała pracę. Powodem były oskarżenia aktorki względem Radosława Piwowarskiego. Samojłowicz twierdziła, że reżyser jest pod wpływem alkoholu. Po badaniach alkomatem okazało się, że to było pomówienie, ale Piwowarski został zwolniony. Rok później z serialem pożegnała się również Laura. Rok później Samojłowicz również pożegnała się z serialem i zniknęła z ekranów. Kilka lat temu wróciła do regularnego grania m.in. w serialu "Policjanci i policjantki". Rok temu w rozmowie z Onet Rano wyznała, że cała afera została nakręcona przez media. "Nie zapłaciłam żadnej kary. To pana reżysera zwolniono z pracy, a ja dostałam propozycję podwyżki i zagrania w kolejnym sezonie serialu 'Hotel 52'" - sprostowała aktorka.

"Bardzo mnie oczerniono w prasie, zaczęto pisać nieprawdziwe informacje na mój temat, które bardzo mnie bolały wtedy" - przyznała Samojłowicz, dodając, że prasowe rewelacje były wyssane z palca. "Nigdy nie spóźniłam się na plan, zawsze jestem przed czasem. (...) Zawsze byłam przygotowana, dawałam z siebie (...) wszystko, co miałam (...) Zawsze mówiłam dziękuję, dzień dobry i byłam bardzo serdeczna" - opowiedziała. Samojłowicz przyznała, że nie wiedziała, jak poradzić sobie wtedy z nagonką. "Nie miałam wtedy prawnika, miałam tylko agenta, który prowadził kalendarz i jeszcze mnie oszukiwał na kasę" - ujawniła. Po latach nabrała odwagi, by "z szacunku do siebie ujawnić prawdę". "Najwyższy czas przeciwstawić się złu, przemocy słownej i fizycznej (...). Myślę, że przyszedł taki moment, w którym nie boję się mówić, chociaż nie jest to łatwe (...) Milczałam przez lata, bo nie było to powszechne, żeby ludzie się bronili... Wziąć prawnika, zająć się moimi sprawami, dać konkretny wywiad. Ja byłam przerażona" - dodała aktorka.

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy