Barbara Kurdej-Szatan straci program! Koniec "Projektu Cupid"?
Telewizja TTV nie planuje kontynuacji programu "Projekt Cupid", którego prowadzącymi byli Barbara Kurdej-Szatan i Przemysław Kossakowski - wynika z informacji portalu Wirtualne Media. Przypomnijmy, że w kwietniu Przemysław Kossakowski poinformował, że odchodzi z telewizji. Barbara Kurdej-Szatan krytykowana była zaś przez internautów za "brak empatii".
"Projekt Cupid" zadebiutował na antenie telewizji TTV w lutym 2022. Show, oparty na belgijskim formacie, miał pokazywać miłość ludzi z niepełnosprawnościami. Jego gospodarzami byli Przemysław Kossakowski oraz Barbara Kurdej-Szatan.
Premierowe odcinki programu oglądało średnio 337 tysięcy osób. Wynik ten był powyżej średniej stacji TTV, jednak "Projekt Cupid" najprawdopodobniej nie będzie kontynuowany. Zapowiedziany w kwietniu przez Kossakowskiego rozbrat z telewizją oznaczałby przerzucenie odpowiedzialności za kolejną edycję "Projekt Cupid" na barki Barbary Kurdej-Szatan. Aktorka była jednak krytykowana za swój udział w programie, dodatkowo nadszarpnęła swą reputację szeroko dyskutowanym znieważeniem funkcjonariuszy Straży Granicznej.
O tym, że to Kossakowski był inicjatorem "Projekt Cupid", zaświadcza jego wypowiedź dla agencji AKPA. "Nie chcę powiedzieć, że ja ją wybrałem, bo nie mam aż takiej władzy. Ale pytano mnie, z kim najlepiej się czułem, więc rekomendowałem Basię" - mówił Kossakowski.
Już po pierwszym odcinku na Barbarę Kurdej-Szatan wylała się fala krytyki. Widzowie byli bezlitośni i bardzo ostro oceniają debiut aktorki na antenie TTV.
Zdaniem internautów, aktorka źle radzi sobie w tej roli. Zarzucali jej sztuczność, brak empatii i reakcji adekwatnych do sytuacji. Barbara Kurdej-Szatan odpierała ataki twierdząc, że jest to nieuzasadniony atak na jej osobę, a w portalach plotkarskich najczęściej pojawiają się właśnie takie artykuły, które celowo pokazują znanych ludzi w złym świetle.
- Myślę, że to jest bardzo, bardzo piękny i wartościowy program. Ja się odnalazłam tam fantastycznie. Czułam, że jestem w odpowiednim miejscu i miałam ogromną przyjemność z poznawania naszych bohaterów. Po to tam byliśmy, aby ich poznać, chcieliśmy się dowiedzieć wszystkiego, czego pragną, czego im brakuje, i byliśmy z Przemkiem tam tylko łącznikami, aby pokazać publiczności ich świat - Kurdej-Szatan mówiła agencji Newseria Lifestyle.
Aktorka uważa, że "Projekt Cupid" jest fantastyczną inicjatywą i doskonale spełnia swoją rolę, bo przełamuje tabu, uczy tolerancji i akceptacji.
- Po pierwszym odcinku widziałam, że świat naszych bohaterów został pięknie pokazany, przede wszystkim bardzo prawdziwie. Z tego, co wiem, to dla naszych bohaterów była to wspaniała przygoda, coś nowego, a dla pewnej części również i rzeczywiście miłość, która cały czas trwa - dodawała.
Widzowie nie byli jednak dla niej zbyt łaskawi. Uważali, że nie do końca podołała nowemu wyzwaniu. Zarzucali jej też brak empatii i punktowali, że nie odnajduje się w tej roli, bo nie ma wrodzonej wrażliwości. Aktorka nie zgadza się z tymi opiniami i zapewnia, że zdążyła się już przyzwyczaić do krytyki .
- To jest tak, że negatywne komentarze zawsze się pojawiają, a plotkarskie portale tworzą artykuły tylko z tych negatywnych. Co ja mogę? Nie uważam, że brakowało mi wrażliwości. Co mam powiedzieć, jak mam się bronić? To jest czyjś odbiór, a ktoś z tego zrobił artykuł, bo wszyscy mają cały czas ogromną satysfakcję z niszczenia. Trudno, nic z tym nie zrobię - mówiła.
W kwietniu Przemysław Kossakowski poinformował, że odchodzi z telewizji.
"Chcę poinformować o zawieszeniu mojej telewizyjnej aktywności" - napisał Kossakowski na swoim Instagramie oraz Facebooku. Dziennikarz wyjaśnił, co nim motywowało. "Decyzję podjąłem z dwóch bardzo ważnych dla mnie powodów. Po pierwsze, od dłuższego czasu pracuje nad projektem, który już wkrótce będzie wymagał ode mnie pełnej uważności. Po drugie, myślę, że po dekadzie pracy w mediach, uczciwym będzie zastanowić się, czy nadal mam coś ciekawego do powiedzenia i czy w ogóle nadal chcę to robić" - stwierdził.
Kossakowski raczej szybko nie wróci do pracy przed kamerą telewizyjną... "Nie wiem, jak długo to potrwa i czy w ogóle wrócę, a zatem, jeżeli to, co nazywam 'zawieszeniem' miałoby okazać się czymś więcej niż tylko przerwą, chciałbym podziękować tym, którzy przez ostatnią dekadę mnie wspierali" - napisał.
Dziennikarz podziękował widzom oraz pracownikom TTV, z którymi od pierwszego dnia współtworzył tę stację - najpierw jako dokumentalista, a później prowadzący programy. "Na koniec chciałbym podziękować mojej przyjaciółce, Lidce Kazen [szefowa TTV - przyp. red.], która dziesięć lat temu uwierzyła w bezrobotnego artystę, powierzając mu prowadzenie programów telewizyjnych, a dziś przyjmuje moją decyzję z szacunkiem" - dodał.