Przemysław Kossakowski o "Projekcie Cupid": Czas przełamać tabu

"Projekt Cupid" to program o poszukiwaniu miłości i bliskości. Przemysław Kossakowski i Barbara Kurdej-Szatan pomagają bohaterom w znalezieniu bratniej duszy i przełamują tabu. "Koncentrujemy się na miłości w różnych jej odcieniach, nie tylko emocjonalnych, ale również dotykamy sfery intymnej, seksualnej" - mówi dziennikarz.

"Down the road", "Usłyszcie nas", wreszcie "Projekt Cupid". Czym się różni ten ostatni program od dwóch poprzednich, które prowadziłeś?

Przemysław Kossakowski: - "Projekt Cupid" technicznie jest formatem randkowym, ale tak naprawdę koncentruje się na jednej ważnej, nie wiem, czy nie kluczowej potrzebie, wspólnej dla wszystkich ludzi, mianowicie na bliskości. To silne pragnienie miłości na różnych płaszczyznach, było najczęstszym motywem w naszych rozmowach z bohaterami wszystkich sezonów "Down the road". Odpowiedzią na to okazał się format "Projekt Cupid", którego właścicielem jest ta sama ekipa, co "Down the road". To dawało mi gwarancję, że będzie to program zrealizowany z dużym wyczuciem i wrażliwością.

Bohaterami "Projektu Cupid" są osoby z zespołem Downa, w spektrum autyzmu i z zespołem Tourette'a. Mam wrażenie, że odmawia się im prawa do miłości i intymności, a wy przełamujecie to tabu.

Reklama

- Wiedzieliśmy o tym, że robiąc ten program wejdziemy w smugę cienia silnego, społecznego tabu. W "Down the road" dotykaliśmy rożnych tematów, tu koncentrujemy się na miłości w różnych jej odcieniach, nie tylko emocjonalnych, ale również dotykamy sfery intymnej, seksualnej. Konsultowaliśmy nasz projekt ze specjalistami, którzy zajmują się tematyką seksualności osób z niepełnosprawnościami, między innymi z dr Remigiuszem Kijakiem. Na planie towarzyszyła nam również terapeutka, rodzice, z którymi byliśmy bardzo blisko, ale też zdawaliśmy sobie sprawę, że wszystkie te zabezpieczenia mogą okazać się nieskuteczne, jeśli w grę wchodzą emocje.

Zatrzymajmy się na chwilę przy rodzicach, którzy musieli wykazać się nieprawdopodobną odwagą i zaufaniem, powierzając wam swoje dzieci.

- Nie brałem pod uwagę, jak obecność rodziców może wpłynąć na naszych uczestników. Ich nieprawdopodobna mądrość, dojrzałość, za którą stoi bezwarunkowa miłość, były dla mnie wzruszającym doznaniem.

Czego nauczyłeś się o sobie w przypadku tego programu?

- Dwa i pół roku temu po premierze "Down the road" zacząłem pracować z osobami z niepełnosprawnościami, ale myślę, że w dalszym ciągu uczę się, jak z nimi być, jak rozmawiać, słuchać i poszukać wzajemnego zrozumienia. Oni pokazują mi zupełnie inną, zaskakującą perspektywę, a ja staram się dać wszystko, co mogę i co chcą ode mnie wziąć.

Jedną z cennych lekcji, jaką możemy wziąć od bohaterów "Projektu Cupid" to bezgraniczna szczerość.

- Tak, chciałbym też dodać że - według mnie - osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi nie mają tendencji do upraszczania spraw skomplikowanych tylko my, czyli neurotypowa większość, ma tendencję do komplikowania prostych spraw. Nasi bohaterowie czują i mówią sercem.

Czy podczas nagrań miewałeś momenty totalnych wzruszeń?

- Na planie jestem uważny i staram się tego unikać. Nie dlatego, że jestem nieczuły na to, co się dzieje, ale właśnie dlatego, żeby czegoś nie przegapić. Były takie momenty, zaczynając od Sylwestra, chłopaka w spektrum autyzmu, którego poznajemy z Agatą. Jednym z pierwszych pytań, które jej zadaje na aranżowanej randce brzmi: "Czy jesteś w spektrum autyzmu?". Kiedy ona mówi "tak", on zaczyna krzyczeć do całej ekipy, jak bardzo nam dziękuję, że ta dziewczyna jest w spektrum autyzmu. On manifestował to jako szczęście i przywilej. Mam nadzieję, że to też taki piękny początek wyrwania się z izolacji. Ponieważ i Sylwek i inni bohaterowie opowiadali o tym, jak bardzo czują się samotni nie mając bliskiej duszy, która doskonale ich rozumie.

Czy podczas kręcenia programu spotkałeś się z jakimiś trudnościami?

- Tak, jak instynktownie podążam za ludźmi z zespołem Downa, tak z ludźmi w spektrum autyzmu trudno oprzeć się na samej intuicji. Jest zbyt wiele zmiennych i bodźców, które mogą potencjalnie wpłynąć na ich samopoczucie i zachowanie, jak na przykład zbyt agresywne światło, czy niespodziewany hałas. W tej chwili zwracam uwagę na takie rzeczy, których wcześniej nie zauważałem. Myślę, że to też kształtuje moją uważność.

Dlaczego warto oglądać "Projekt Cupid"?

- Pozwolę sobie zacytować tekst Izy Fornalik, wybitnej edukatorki seksualnej, która powiedziała, że miłość, podobnie, jak rozpacz nie ma ilorazu inteligencji. Dla mnie to motto naszego programu.

Czytaj również:
Barbara Kurdej-Szatan i "Projekt Cupid": Nie uważam, że brak mi wrażliwości

W roli prowadzącej zobaczymy Barbarę Kurdej-Szatan. Chodzą słuchy, że załatwiłeś jej pracę. To prawda?

- Nie chcę powiedzieć, że ja ją wybrałem, bo nie mam aż takiej władzy. Ale pytano mnie, z kim najlepiej się czułem, więc rekomendowałem Basię.

Co dobrego ostatnio zrobiłeś dla siebie?

- Jestem w trakcie pracy nad projektem, który jest podsumowaniem ostatnich lat mojego życia. Nie robię tego tylko dla siebie, ale myślę, że w jakimś sensie realizuję swoje marzenie. Na razie nie mogę powiedzieć na ten temat niczego więcej.

Ola Siudowska/AKPA

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Przemysław Kossakowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy