"Zachowaj spokój": Małe dzieci, duży kłopot; duże dzieci, większy kłopot [recenzja]
„Zachowaj spokój” jest przede wszystkim opowieścią o rodzicach i dzieciach. O więzi między nimi oraz o tym, jak daleko można się posunąć, aby ochronić najbliższych. Jeżeli dodać do tego dobre tempo narracji, budowanie napięcia i intrygujące przeplatanie kilku wątków to mamy, w wielkim skrócie, świetnie zrealizowany i zagrany cobenowski serial.
Od momentu, kiedy Harlan Coben podpisał z Netfliksem kontrakt na realizację seriali opartych na jego powieściach minęło kilka lat, a na ekranie zobaczyliśmy angielskie "Safe" z Michaelem C. Hallem (czyli serialowym Dexterem), świetny "The Stranger" z Hannah John-Camen ("Killjoys") czy "Zostań przy mnie" z Cush Jumbo ("Sprawa idealna"). Był także francuski "Bez pożegnania" oraz hiszpański "Niewinny".
Pierwszą polską produkcją propozycją z repertuaru Harlana Cobena było bardzo udane "W głębi lasu". Teraz na Netflix trafia "Zachowaj spokój" - serial lepszy, bardziej spójny i rozwijający wątek bohaterów poprzedniej serii. Ku radości widzów, zresztą nie tylko polskich, w serialu wracają Paweł Kopiński (Grzegorz Damięcki) oraz Laura Goldsztajn, teraz Kopińska (Agnieszka Grochowska), bohaterowie "W głębi lasu".
Zobacz też: "Zachowaj spokój": Uniwersalne problemy młodych ludzi [wywiad: Agata Łabno, Krzysztof Oleksyn]
"Zachowaj spokój" przedstawia historię rodziny, której losy w zaledwie kilka chwil zostają wywrócone do góry nogami. Anna i Michał Barczyk razem z dziećmi mieszkają na zamożnym, zamkniętym osiedlu. Określane jako polskie Beverly Hills przez jednego z bohaterów, wydaje się oazą spokoju. Nic bardziej mylnego. Skrywane od lat tajemnice oraz problemy czające się tuż pod powierzchnią zaczynają wychodzić na jaw, kiedy znika 18-letni Adam Barczyk. Jego matka zrobi wszystko, by go odnaleźć, nawet za najwyższą cenę.
Sześć odcinków, podobnie jak w przypadku "W głębi lasu", okazało się wystarczającą ilością, aby opowiedzieć sprawną historię o nadopiekuńczych rodzicach, ich relacji z dziećmi, zaufaniu i granicach, jakich nie powinno się przekraczać. Mamy kilka intrygujących wątków, które są dobrze ze sobą przeplatane, aby na koniec połączyć się w jedną opowieść. Mimo kilku zmian w stosunku do oryginału, udało się scenarzystom - Agacie Malesińskiej i Wojtkowi Miłoszewskiemu - zachować klimat powieści Cobena. Bez przynudzania i z werwą.
Zobacz też: Hubert Miłkowski, Wiktoria Filus: To była nasza ulubiona część pracy [wywiad]
Największą zmianą jest uczynienie główną postacią Annę Barczyk (w książce pierwsze skrzypce gra Mike Baye). Zabieg okazał się udany i dał Magdalenie Boczarskiej okazję do zagrania postaci niejednoznacznej, denerwującej, czasami obsesyjnej. Wraz z rozwojem akcji odkrywamy powoli przyczyny, z powodu których kobieta podejmuje takie decyzje, a nie inne; dlaczego jest tak, ujmijmy to intensywna. Bardzo ładnie to wyszło. Razem z Leszkiem Lichotą (serialowy Michał, mąż Anny) tworzą na ekranie fajną, skomplikowaną relację rodziców, których mogła dosięgnąć największa tragedia.
Drugą zmianą jest rozszerzenie wątku Pawła Kopińskiego i wpisanie go (razem z Laurą) do "Zachowaj spokój". Świetnie jest znowu zobaczyć na ekranie tę parę. Patrząc na media społecznościowe i komentarze na Twitterze Harlana Cobena zabieg ten spodoba się wielu widzom, którzy ciepło przyjęli "W głębi lasu". Ja np. jestem z tego powodu bardzo zadowolona - Grzegorz Damięcki oraz Agnieszka Grochowska mają na ekranie świetną chemię.
Zobacz też: Agnieszka Grochowska: Różnorodność jest wskazana [wywiad]
Wyrazy uznania należą się też młodym aktorom - Krzysztofowi Oleksynowi ("Rojst’97") oraz Agacie Łabno ("Wszystkie nasze strachy"). Będę to i może powtarzać do znudzenia, ale trzeba promować młodych aktorów i dawać im jak najwięcej szans. Nie zawsze potrzeba opatrzonych twarzy.
W "Zachowaj spokój" działa również trzeci plan - i mój ulubiony policyjny duet w serialu czyli Trybała (Adam Nawojczyk) i Ewelina (Julia Wyszyńska). Świetnie się ich razem ogląda.
"Zachowaj spokój" to sprawnie przeniesiony na ekran kryminał z intrygującymi wątkami, dobrze zagrany i ukazujący uniwersalne problemy młodzieży oraz jej skomplikowane relacje z rodzicami. Co prawda w trochę "zachodnim" klimacie, z pięknymi widokami Warszawy i strzeżonego osiedla, jednak bliskie statystycznemu nastolatkowi. A co do rodziców - sprawdza się powiedzenie, że małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot, choć trzeba przyznać, że w przypadku tego serialu bardziej pasuje przymiotnik "ogromny". I nawet nie ma się co dziwić (czasem) działaniom serialowej Anny Barczyk.
Zobacz też: "W głębi lasu": Polski zespół zrobił świetny cover mojej powieści [wywiad z Harlanem Cobenem]
Zobacz też:
"Eksplodujące kotki": Historyczny projekt Netfliksa
"Miłość, śmierć i roboty": Trzecia odsłona hitu Netflix już w maju
Netflix: Serial na podstawie książek Michaela Connelly'ego już w maju