Freya Allan: Z Henrym doprowadzamy scenarzystów "Wiedźmina" do szału [wywiad]
Z serialową Ciri rozmawiamy o drugim sezonie "Wiedźmina", scenie z wahadłem oraz o tym, dlaczego ona i Henry Cavill doprowadzają scenarzystów do szału.
Katarzyna Ulman, Interia: Co możesz powiedzieć mi o wątku Ciri w drugim sezonie?
- W tym sezonie Ciri buduje relację z Geraltem, po tym, jak w pierwszej serii poświęcili dużo czasu, żeby się odnaleźć. Teraz się docierają. Ciri przeżyła traumę i musi poradzić sobie jakoś ze swoimi emocjami; o wielu sprawach nie chce rozmawiać; ma problemy z zaufaniem innym. Dochodzi między nimi do kilku konfrontacji - Geralt próbuje zaopiekować się Ciri; ona jest bardzo ambitna i chce dopiąć swego, co trochę go przeraża. Widzimy cały proces oraz ich drogę do wzajemnego zaufania. Kiedy w końcu przybywa do Kaer Morhen i znajduje się w otoczeniu innych wiedźminów, decyduje się, kim tak naprawdę chce zostać. Ma motywację i ambicję, więc pokaże co poniektórym na co ją stać.
Jak wyglądają jej relacje z wiedźminami?
- Z wiedźminami łączy ją bratersko-siostrzana relacja. W szczególności z Lambertem, który po jej przyjeździe do Kaer Morhen... nie przepada za nią, ujmując to dość łagodnie. Później staje się dla niej trochę takim starszym bratem - dokucza jej. Wydaje mi się, że Ciri ma go za buraka; sądzi, że traktuje siebie zbyt poważnie. Granie tych scen było przyjemnością. Wnosi to nieco humoru do serialu, bo to typowe przekomarzanie się brata z siostrą.
Ciri zdecydowanie wygrywa z nim w walce na słowa.
- Tak (śmiech). Ciri zdecydowanie jest górą w ich pyskówkach. Ma nad nim ogromną przewagę.
Czytaj także: "Wiedźmin": Anya Chalotra o 2. sezonie, Yennefer, Ciri i polskich trunkach [wywiad]
Jak wyglądały twoje przygotowania do sceny z Wahadłem?
- Uwielbiam wszystkie sceny kaskaderskie, a mam ich trochę w tym sezonie. Kiedy otrzymałam rolę Ciri od razu przeczytałam “Krew elfów" i dowiedziałam się, że przechodzi cały trening w Kaer Morhen. A później dostałam do ręki scenariusz i okazało się, że na razie niczego takiego nie ma w moim wątku w pierwszym sezonie. Pomyślałam: “o nie, będę musiała długo czekać, żeby móc to zagrać". Na szczęście jak zaczęliśmy prace nad drugą serią to wyszło na to, że będę mogła zagrać w kilku scenach walki. Zanim zaczęliśmy kręcić zdjęcia poszłam do ekipy kaskaderów. Praktycznie mieszkałam w ich kanciapie. Nauczyłam się podstaw, więc kiedy przyszło do zagrania określonej sceny przed kamerą - byłam gotowa. Trening był bardzo intensywny, sprawiał mi wiele radości. Czułam ekscytację. Zupełnie jak Ciri (śmiech). Chciałam zrobić nieco więcej, ale musimy zostawić coś na przyszłość.
Brałaś udział w wielu scenach kaskaderskich, czy jednak produkcja "kręciła nosem"?
- Moje podejście jest takie, że chcę robić jak najwięcej rzeczy na planie sama, oczywiście bez narażanie siebie bądź ekipy na niebezpieczeństwo. Zaczęłam więc od nieśmiałych rozmów: "proszę, pozwólcie mi zrobić, co tylko jestem w stanie". Do sceny z wahadłem przygotowywałam się bardzo dokładnie. Wykonałam praktycznie wszystko oprócz ujęć dwóch upadków, które kręcono bez lin, więc te odpadały w ogóle. Widzisz mnie w scenie, kiedy zaliczam ten duży upadek - ja byłam zaczepiona na jednych linach, a nasz ekspert od kaskaderki Adam [Horton - przyp. red.] na innej (z kamerą w ręku) i spadaliśmy razem. To było bardzo emocjonujące - kiedy "lecisz" w dół to ogarnia cię takie dziwne uczucie, szczególnie, że jest to moment, w którym całkowicie musisz zaufać innym członkom ekipy. Czerpię wielką radość ze scen takich jak tak - kiedy mogę zająć się “kaskaderką", trochę powspinać się czy upaść.
Czytaj też: "Wiedźmin": Henry Cavill o 2. sezonie serialu
Czy w porównaniu z pierwszą serią drugi sezon wiązał się dla ciebie, jako aktorki, z większą ilością wyzwań? Był trudniejszy, lepszy?
- Ogólnie wydaje mi się, że sezon drugi jest lepszy od pierwszego. Po pierwsze, nie ma już trzech linii czasowych, więc widzowie, którzy czuli się zagubieni w chronologii tego sezonu, nie będą teraz mieli problemu. Po drugie, ta seria jest zrealizowana z o wiele większym rozmachem. Po trzecie, mamy czas pogłębić postacie. W poprzednim sezonie czułam, że Ciri nie odwzorowano aż tak dokładnie - teraz jej wątek jest obszerny, ja dostałam dużo do zagrania, w tym naprawdę dużych scen. Dla mnie oznaczało to wiele, wiele ciężkiej pracy, ale było to też lepsze doświadczenie. Uwielbiam to.
Jedną z moich ulubionych relacji w książkach jest więź Ciri i Yennefer. Co czeka fanów w serialu?
- W tym sezonie Ciri ma dwa wzory do naśladowania; poznaje osoby, które dobrze na nią wpływają. Yennefer jest silną kobietą i pomaga jej uporać się z jej koszmarami, strachem. Obawia się mocy, jaką posiada. Więź, którą nawiązują, jest czymś wyjątkowym. Z Triss jest trochę inaczej - podczas pobytu w Kaer Morhen widzi bardziej wzór delikatności. Ciri obserwuje więc dwie różne kobiety, co jest ważne dla niej.
Które sceny, jakie nakręciłaś w drugim sezonie, sprawiły ci najwięcej frajdy?
- Jedną z moich ulubionych scen jest ta z Wahadłem oraz ta z pierwszego odcinka, kiedy Ciri razem z Geraltem rozmawia przy ognisku. To był pomysł Henry'ego; świetnie wpleciono jego uwagi. O, i jeszcze sceny z Vesemirem. Dość dużo dzieje się w piątym odcinku.
Czy aktorzy mają duży wpływ na scenariusz? Możecie bez problemu rzucać pomysłami?
- Będę z tobą szczerza i powiem, że robimy to praktycznie codziennie i doprowadzamy ekipę do szału. Rano przychodzimy na plan, przerzucamy się pomysłami. A mamy ich wiele. Scenarzyści oraz ekipa nam ufają, wysłuchują nas. Czasami ekipa pewnie ma nas dość, ale to miłe uczucie, kiedy twoje zdanie jest brane pod uwagę.
Druga seria zadebiutuje na Netflix 17 grudnia 2021 roku.
Zobacz też:
"Wiedźmin": Joey Batey i Kim Bodnia dla Interii [wywiad]
"Wiedźmin": Recenzja 2. sezonu. Kurs na Kaer Morhen
Netflix świętuje Dzień Wiedźmina