Mieczysław Gajda: Latami tkwił w toksycznym związku! Zniszczyła go... miłość
Mieczysław Gajda, któremu uznanie i popularność przyniosła główna rola w filmie „Wspólny pokój” Wojciecha Jerzego Hasa, był jednym z bohaterów afery kryminalnej, jaka na początku lat 70. ubiegłego wieku wstrząsnęła PRL-owskimi elitami artystycznymi. Za czyny, których się dopuścił, został skazany na więzienie i wysoką grzywnę. Wszyscy wiedzieli, że stoczył się niemal na dno z powodu Jerzego Nasierowskiego, którego kochał ponad wszystko!
Dokładnie pół wieku temu - latem 1972 roku - cała Polska mówiła o przygotowaniach do procesu znanego aktora oskarżonego o liczne włamania, przestępstwa skarbowe i udział w zabójstwie. Obok Jerzego Nasierowskiego na ławie oskarżonych zasiąść mieli dwaj młodzi mężczyźni ze stołecznego półświatka, którzy podczas włamania do willi Miry Grelichowskiej zamordowali zastaną na miejscu gosposię Annę Wujek. Nasierowski usłyszał zarzut opracowania planu napadu i przyczynienie się do śmierci kobiety...
W procesie Nasierowskiego i jego wspólników, który rozpoczął się na początku 1973 roku przed Sądem Wojewódzkim miasta stołecznego Warszawy, uczestniczył - w charakterze świadka oskarżenia - aktor Mieczysław Gajda, któremu później udowodniono, że pomagał byłemu kochankowi w kradzieży pieniędzy z kasy Teatru Polskiego i przemycie na Zachód dzieł sztuki zrabowanych z domów ich znajomych. Nie było tajemnicą, że Mieczysława Gajdę i Jerzego Nasierowskiego łączyła wielka namiętność i że przez prawie półtorej dekady byli parą.
Mieczysław Gajda poznał Jerzego Nasierowskiego w szkole aktorskiej. O tym, co ich łączyło, opowiedział tylko raz - na sali sądowej.
Gajda oświadczył pod przysięgą, że przekazywał kochankowi co miesiąc dziesięć tysięcy złotych i - to jego słowa - w ten sposób kupował jego miłość.
"Pracowałem dużo i ciężko, dawałam mu tyle, że powinno mu wystarczyć, ale on wszystko chciał mieć najlepsze, najładniejsze. Samochód, mieszkanie, antyki..." - mówił aktor w sądzie, co cała Polska mogła później przeczytać w relacji z procesu opublikowanej przez Barbarę Seidler na łamach "Życia Literackiego".
By związać się z Jerzym Nasierowskim, Mieczysław Gajda porzucił ciężarną żonę... Przez czternaście lat swojego związku okradli razem kilku swoich znajomych! Nasierowski wyznał po latach, że zaczął włamywać się do mieszkań kolekcjonerów sztuki i swych zamożnych przyjaciół dla zabawy. Podczas procesu udowodniono mu, że kradzione dzieła sztuki wywoził z Polski i sprzedawał, w czym pomagał mu, acz bardzo niechętnie, starszy od niego o dwa lata kochanek.
Wkrótce po tym, jak Jerzy Nasierowski został skazany na więzienie, przed sądem stanął - tym razem w roli oskarżonego - Mieczysław Gajda.
Mieczysław Gajda, zeznając przeciwko kochankowi, przyznał, że wiedział o jego przestępczej działalności. Nie przypuszczał, że wkrótce też usłyszy zarzuty i... trafi za kratki. Oskarżono go o współudział w kilku napadach na mieszkania bogatych znajomych, o wywożenie zrabowanych dzieł sztuki na Zachód oraz kradzież pieniędzy z kasy teatru. O ile jednak Nasierowskiego potępiła cała Polska, o tyle Gajda uznany został za ofiarę toksycznego partnera. Sąd potraktował go niezwykle łagodnie, skazując jedynie na dwa lata pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości trzydziestu tysięcy złotych.
Po wyjściu z więzienia Gajda postanowił zrobić wszystko, by na zawsze wymazać Nasierowskiego ze swego życia i wspomnień. Mieczysław Gajda wiele lat czekał na swoją drugą szansę, ale w końcu ją dostał. Jako artysta do końca życia spełniał się na estradzie, a zwłaszcza w dubbingu - jego głosem mówił m.in. Ważniak z kultowego serialu o smerfach, Kaczor Daffy z "Przygód Animków" i "Animaniaków" oraz żuk Feliks z "Pszczółki Mai".
Jerzy Nasierowski, który spędził za kratkami jedynie dziesięć i pół roku (za wszystkie przestępstwa, jakich się dopuścił, skazano go łącznie na trzydzieści dwa lata), po opuszczeniu więzienia zażądał od Gajdy zwrotu obrazu, który były kochanek ukradł mu ponoć po zerwaniu wraz z wieloma innymi dziełami sztuki.
Mieczysław Gajda zmarł 27 kwietnia 2017 roku. Miał osiemdziesiąt pięć lat. Witold Sadowy, z którym się przyjaźnił, napisał o nim, że był wybitnie utalentowanym aktorem i szlachetnym człowiekiem, którego zniszczyła... miłość.
Jerzy Nasierowski ma już 89 lat i wciąż twierdzi, że nie zasłużył na karę, jaką zasądzono mu przed pół wiekiem.
"Słusznie moralnie odpowiadałem za pośredni udział w tzw. zabójstwie, zasadnie za kradzieże i przestępstwa skarbowe. Ale proces był farsą" - stwierdził w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Zobacz też:
Barbara Krafftówna: "Żelazny kotek"! Życie boleśnie ją doświadczyło
Ina Sobala zaczynała w "M jak miłość". Teraz robi zawrotną karierę
Dramat polskiej seksbomby! Aldona Orman wylądowała na wózku inwalidzkim!
Olivia Wilde: Skandalistka. Co teraz robi gwiazda "Dr. House'a"?