Maria Seweryn marzyła w dzieciństwie, żeby mieć „zwykłych” rodziców

Gdy - wkrótce po zagraniu głównej roli w filmie "Kolejność uczuć" - 18-letnia wówczas Maria Seweryn oznajmiła rodzicom, że zamierza walczyć o indeks Akademii Teatralnej, Krystyna Janda i Andrzej Seweryn nie byli zachwyceni, ale nawet nie próbowali jej tego wyperswadować.

"Dość wcześnie wszystkie decyzje mnie dotyczące podejmowałam sama, począwszy od tego, do jakiej szkoły chcę iść czy jakiego języka chcę się uczyć" - dodała.

Krystyna Janda była jeszcze studentką, gdy - mając zaledwie 22 lata - urodziła Marysię. Tego wieczora Andrzej Seweryn grał w "Balu manekinów" w Teatrze Ateneum. Wiadomość, że został ojcem, dostał tuż po zejściu ze sceny, a że w tamtych czasach świeżo upieczeni tatusiowie nie mieli wstępu na oddziały porodowe, narodziny Marii Ludwiki świętował po przedstawieniu w garderobie z kolegami. Wspomina, że był pijany ze szczęścia, choć i kilka kieliszków alkoholu zrobiło swoje. Córkę po raz pierwszy zobaczył dopiero kilka dni później. I od razu się w niej zakochał.

Przez pierwsze pół roku Marysią bez przerwy zajmowała się mama.

Dopiero gdy Maria skończyła rok, Krystyna Janda zadebiutowała w "Ślubach panieńskich" u boku męża. W czasie kiedy oboje grali, ich córką opiekowała się pani Honorata, gosposia, którą traktowali jak członka swojej rodziny.

"Kochała moje dziecko i mnie ogromną, wierną miłością. Dzieliła ze mną życie na pewno pełniej niż mąż" - stwierdziła Krystyna Janda w autobiografii.

Maria miała 4 lata, kiedy jej rodzice się rozstali.

"Oni nie mogli być razem. Gdyby próbowali, ktoś musiałby na tym ucierpieć, może byłabym to ja" - wyznała po latach w rozmowie z "Galą".

Choć Andrzej Seweryn wkrótce po rozwodzie wyjechał w Polski, nigdy nie stracił kontaktu z córką. Ojciec był zawsze dla niej kimś bliskim, mimo że mieszkał za granicą.

Nieżyjącemu już Edwardowi Kłosińskiemu, za którego Krystyna Janda wyszła za mąż wkrótce po rozstaniu z nim, Andrzej Seweryn przy każdej okazji dziękował za to, że wychowuje jego dziecko.

"Krysia i Edward dobrze Marysię wychowali, a ja starałem się być najlepszym ojcem, jakim potrafiłem. Starałem się, jak mogłem, o nasze dobre i częste relacje. Teraz rozumiemy się doskonale i jesteśmy bardzo blisko" - stwierdził na kartach "Ja prowadzę!".

"Patrząc na nią dziś, dostrzegam w niej czasem skrawek siebie" - dodał.

Krystyna Janda nie kryje, że lubi obserwować, jaki Marysia ma stosunek do ojca.

"Jakby poprawiała to wszystko, co w naszym małżeństwie układało się źle" - napisała w autobiografii.

Aktorka przyznała ostatnio, że wychowanie córki było dla niej wielkim wyzwaniem.

"Marysia przeżyła tłum panien wychowujących ją, które ćwiczyły na niej swoje metody. Ona najbardziej z moich dzieci doznała pędu karier: mojej, ojca i ojczyma" - powiedziała "Vivie!".

"Kiedy mamy nie było w domu, bo grała, tęskniłam za... zwykłą mamą. Taką, która wraca z pracy o trzeciej, gotuje obiad, odbiera mnie ze szkoły. Ale potem wracała z teatru i widziałam spełnionego, szczęśliwego człowieka. Dziś wiem, że to nie ilość czasu spędzanego z dziećmi jest istotna, tylko jakość tego czasu" - opowiadała z kolei, także na łamach "Vivy!", Maria Seweryn. 

Maria Seweryn uważa, że miała wielkie szczęście być wychowaną przez wspaniałych, kochających się ludzi - mamę i Edwarda Kłosińskiego.

"Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek pragnęła, aby rodzice wrócili do siebie. Nie znam uczucia żalu czy pretensji do któregoś z nich" - powiedziała w wywiadzie.

Aktorka cieszy się, że mama i ojciec są dziś przyjaciółmi, wspierają się jako artyści, mówią o sobie z wielkim szacunkiem. Był moment, że buntowała się przeciwko matce, obrażała na nią, nie chciała z nią rozmawiać. Nie umiała jednak długo wytrzymać napięcia między nimi.

"On był na emigracji, ja nie mogłam do niego jeździć. Oczywiście raz na parę lat jeździłam do Francji i widywałam się z nim. Za każdym razem było to bardzo intensywne przeżycie, którego będąc dzieckiem nie byłam w stanie świadomie przeżyć" - wyznała "Zwierciadłu".

Andrzej Seweryn doskonale pamięta dzień, kiedy córka zadzwoniła do niego, by przekazać mu radosną nowinę, że zostanie dziadkiem.

"Ogarnęło mnie wielkie wzruszenie. Wydaje mi się, że jestem lepszym dziadkiem, niż byłem ojcem" - twierdzi aktor.

Wnuczki, 26-letnia Lena i młodsza od niej o 7 lat Jadwiga, oraz wnuk, 7-letni Aaron, są, jak powiedział o nich współautorom książki "Ja prowadzę!", cudownymi istotami.

"Są w moim życiu dzięki Marysi" - powiedział.

Aktor, odkąd parę lat temu wrócił do Polski, nie wyobraża sobie dnia bez kontaktu z córką. Bardzo lubi z nią pracować, twierdzi, że każde spotkanie z Marią na scenie jest dla niego szczególnym wydarzeniem. Także Krystyna Janda świetnie dogaduje się z córką w pracy. 19 lat temu razem powołały do życia fundację, która dziś zarządza dwoma stołecznymi teatrami - jeszcze do niedawna matka kierowała jednym z nich, a córka drugim.

"Myślę, że gdyby nie mama, nie przytrafiłaby mi się ta wspaniała przygoda" - wyznała w wywiadzie dla "Vivy!"

"Sprawia mi wielką radość, że mama uważa mnie za swoją partnerką w pracy i w życiu" - dodała, a pytana, do którego z rodziców jest bardziej podobna, stwierdziła, że jest wypadkową osobowości obojga i że jest to dla niej powód do dumy.

Zobacz też:

"M jak miłość": Tak wyglądały ostatnie dni Andrzeja Precigsa na planie. Co z jego wątkiem?