Izabela Trojanowska mogła rzucić na kolana cały świat. Dlaczego jej się to nie udało?
Izabela Trojanowska, którą od ponad ćwierć wieku oglądamy jako Monikę Ross w „Klanie”, 40 lat temu wpadła w oko światowej sławie artyście. Zachwycił się nią sam Brian Ferry! Wokalista i kompozytor, który był wtedy liderem Roxy Music, chciał nagrać z Izą piosenkę, a może nawet całą płytę. Zaprosił ją na spotkanie, podczas którego mieli omówić warunki współpracy i podpisać kontrakt. Seria niefortunnych zdarzeń pokrzyżowała jednak ich wspólne plany.
Izabela Trojanowska była na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku najpopularniejszą gwiazdą polskiej sceny muzycznej. Jej piosenki - "Wszystko, czego dziś chcę", "Jestem twoim grzechem" i "Tyle samo prawd ile kłamstw" - tygodniami okupowały szczyty list przebojów, bilety na jej koncerty sprzedawały się na pniu, a cały nakład debiutanckiej płyty zniknął ze sklepów w ciągu godziny.
Niestety, Iza - choć kochana przez fanów - nie cieszyła się sympatią władz PRL-u, bo wspierała demokratyczną opozycję (Lech Wałęsa był honorowym członkiem jej fanklubu). W 1982 roku 27-letnią gwiazdę zmuszono do opuszczenia Polski.
W Niemczech, gdzie osiedliła się z mężem Markiem, Izabela Trojanowska musiała zaczynać wszystko od początku.
Okazało się, że gwiazda znad Wisły jest dobrze znana zachodnim agentom. Jeden z nich - Holender Wim van den Munckhof, który zajmował się m.in. organizacją koncertów Demisa Roussosa - postanowił wziąć Izę pod swe skrzydła.
"Wierzył, że moje dotychczasowe osiągnięcia w Polsce dają mi paszport na pracę na Zachodzie. Zmontowaliśmy materiał promo. Na kasecie VHS zgraliśmy fragmenty moich klipów oraz koncertów i ruszyliśmy w trasę polegającą na pukaniu do wytwórni" - wspominała Izabela Trojanowska w rozmowie z autorem książki "Trojanowska" Leszkiem Gnoińskim.
Promocyjne wideo Izy trafiło na biurka szefów wszystkich europejskich oddziałów wytwórni muzycznej EMI. Kilka dni później Trojanowska dostała informację, że została uznana za "wokalistkę rokującą nadzieję" i znalazła się w niewielkim gronie artystów, z którymi wytwórnia chciałaby nawiązać stałą współpracę. Na liście znajdowały się też nazwiska Tiny Turner (wkrótce potem EMI wydała jej album "Private Dancer") oraz Limahla i jego kolegów z grupy Kajagoogoo.
Izabela poleciała do Londynu. Gdy wyszło na jaw, że człowiek, który miał pilotować jej karierę, "poszedł w długą narkotykową", opieką nad piosenkarką postanowił zająć się... jej mąż.
Marek Trojanowski wpadł na pomysł, by znaleźć dojście do Bryana Ferry, który był ulubionym artystą Izy.
Okazało się, że znajomy pokazał liderowi Roxy Music kasetę promocyjną Trojanowskiej.
"Bryan był zauroczony teledyskiem "Tyle samo prawd, ile kłamstw". Zapowiedział, że nie tylko napisze mi piosenkę, ale pomyśli o całym albumie" - twierdzi Iza.
Menadżer Bryana skontaktował się z przedstawicielem Izy z EMI, by omówić warunki nagrania wspólnej płyty obojga artystów. Ustalono datę i miejsce spotkania.
Tymczasem zmarł ojciec Ferry'ego, a on sam akurat rozwiązał Roxy Music i wpadł w depresję.
Po nieudanej próbie zaistnienia na europejskich rynkach muzycznych piosenkarka i jej mąż osiedlili się w Berlinie i otworzyli restaurację, a niedługo później na świat przyszła ich córka, której - na cześć Roxy Music i Bryana Ferry - dali na imię Roxy.
Izabela Trojanowska nadal jest wielką fanką Bryana. Zawsze, kiedy ma zły nastrój, słucha jego piosenek.
Zobacz też:
Anna Mucha aresztowana? Aktorka ma już dość. Poprosiła fanów o pomoc
Mark Hamill upamiętnił Carrie Fisher. Księżniczka Leia obchodziłaby swoje 67. urodziny
Rachel Bilson wyznała, że kilka razy straciła ciążę. "Mam za sobą poronienia"