Olga Bołądź o serialu "Matka". "Dla takich ról warto uprawiać ten zawód"
"Matka" jest jedną z najważniejszych premier sezonu. Produkcja Polsatu (którą od dziś można oglądać na Polsat Box Go) porusza temat, o którym wolimy nie mówić, czyli śmierć dziecka i żałoba jego najbliższych. W tytułową matkę wcieliła się Olga Bołądź, dla której to jedna z najważniejszych ról w karierze. "Jest to opowieść o macierzyństwie, które trwa mimo braku dziecka" - powiedziała w rozmowie z Interią aktorka.
Serial "Matka" łączy komentarz na temat problemów społecznych z pełnym napięcia kryminałem. Autor scenariusza, Igor Brejdygant postawił sobie za zadanie stworzyć opowieść, w której wątek dramatu obyczajowego będzie równie rozwinięty co historia detektywistyczna, a wiodącą postacią nie będzie policjant, ale osoba prywatna. To m.in. scenariusz przyciągnął do tego projektu Olgę Bołądź, która wcieliła się w główną postać. Z aktorką rozmawialiśmy przed premierą serialu.
Aleksandra Kalita, Interia: Gdy ostatni raz rozmawiałyśmy promowałaś komedię romantyczną "Miłość na pierwszą stronę". Dzisiaj spotykamy się przy okazji serialu "Matka", któremu daleko do komedii. Co możesz nam powiedzieć o serialu i swojej postaci?
- Moja bohaterka Agnieszka jest matką dwójki dzieci, z czego jedno nie żyje. Syn Agnieszki popełnił samobójstwo mając 10 lat, więc w straszliwie młodym wieku. "Matka" to dogłębne studium żałoby, pogodzenia się oraz niepogodzenia się ze śmiercią dziecka. Jest to opowieść o macierzyństwie, które trwa mimo braku tego dziecka, o tym, co się dzieje z rodziną oraz ludźmi, którzy zostali. I o tym, jak serialowa matka sobie radzi z tą stratą.
Jak przygotowujesz się do roli, która już od samego początku wymaga od ciebie wejścia w tak głębokie, często mroczne emocje?
- Nie da się do takiej roli przygotować. Trzeba być w pełnej gotowości na zastanie wszystkiego, co może cię spotkać w tej roli. Moje ogromne zaufanie do reżysera, Piotra Trzaskalskiego, który jest bardzo inteligentnym i wrażliwym człowiekiem, który ze mną przez to wszystko przeszedł. Oraz zaufanie do Łukasza Simlata i Marcina Kowalczyka, z którymi stworzyliśmy oś relacji, do której dochodzi trójkąt miłosny. Serial pokazuje też jak śmierć syna wpływa na relacje Agnieszki nie tylko z mężem, ale z innymi mężczyznami, co od nich otrzymuje, a czego od nich potrzebuje. Wydaje mi się, że jest to jedna z ciekawszych ról jakie kiedykolwiek zagrałam. Jest wspaniale napisana przez Igora Brejdyganta. Uważam, że jest to jego top. Tę historię od samego początku się świetnie czytało. Nie było w niej nic, co chciałabym zmienić, usunąć.
- Czasami aktor ma potrzebę wprowadzenia jakiś poprawek. Tu takiej potrzeby nie miałam. Do tego miałam świetne towarzystwo aktorskie. Moją siostrę gra Ada Chlebicka, mojego szwagra gra Mateusz Janicki. Mam wspaniałych rodziców, w których wcielają się Małgosia Pieczyńska i Roman Frankl. Serial czy film to jest praca zespołowa i żeby samemu zajść wyżej trzeba mieć kolegów, którzy wspaniale grają i mają impuls, żeby zrobić coś, czego jeszcze wcześniej nie próbowali. Tutaj miałam ich pełne wsparcie, taki aktorski dream team. Do tego mieliśmy na planie wspaniałego operatora, który wyprzedzał nasze myślenie, który był przygotowany na wszystko. Miałam pełną wolność do grania. Reżyser zgodził się na moją sławetną grzywkę. Często gram w ten sposób, że zasłaniam sobie nią oczy, chowam się za włosami. Zosia Komasa stworzyła super postać kostiumem. Mam wrażenie, że robiliśmy ten serial w super towarzystwie i dzięki temu wiem, że wszyscy, również producenci, są bardzo zadowoleni z efektów. Sama nie mogę się bardzo doczekać emisji i jestem bardzo ciekawa, co się wydarzy dalej.
Co było dla ciebie najważniejsze podczas budowania postaci Agnieszki, która jest nie tylko matką w żałobie, ale też dziennikarką śledczą?
- Moja postać jest na skraju szaleństwa. Czułam wielką odpowiedzialność, żeby tego nie zgubić i żeby to tak pokazać było to wiarygodne, ale również nie za bardzo przesadzone. Czyli balansujesz, żeby nie zwariować, ale czujesz, że za chwilę znowu wylądujesz w szpitalu psychiatrycznym. Oglądamy Agnieszkę po tym, jak już się "zebrała w sobie", już wróciła do pracy, planuje z mężem wyjechać do Holandii i zacząć życie na nowo. Ona po śmierci syna po prostu wariuje i kiedy już jest tak w miarę poskładana, to okazuje się, że czegoś nie wie o śmierci syna. Zaczyna drążyć jakie były jej powody i znowu zagłębia się w szczegóły tej tragedii, to widzimy, jak Agnieszka znowu jest na skraju szaleństwa. To było bardzo trudne do zagrania. Jak to pokazać, gdzie wprowadzić to szaleństwo. To było najtrudniejsze. Dla mnie zagrać dziennikarkę śledczą, to jest jakieś konkretne zadanie. Można wtedy iść po ścieżce scenariusza, który jest dobrze napisany. Ale zagrać to, co było nad, to był bardzo interesujące jako dla aktorki.
Miałaś problem z wyjściem z roli, z pozostawianiem tych trudnych emocji, których nikt z nas nie chce normalnie przeżywać, czyli smutku, rozpaczy, żałoby...
- Mnie się wydaje, że takie trudne emocje są w naszym życiu tylko o nich się rzadko opowiada. Bardzo często przed nimi uciekamy, wiem to na swoim przykładzie. Jest niezwykle trudno zmierzyć się z takimi emocjami, a tutaj przez kilka miesięcy robiłam to przez dwanaście godzin dziennie. Po nagraniach rzeczywiście miałam trudny okres. Poczułam to w ciele i w emocjach. Poczułam, że muszę wrócić do siebie. Naprawdę miałam taką rekonwalescencję, że tak z dwa miesiące ten temat się we mnie odbijał. Mimo to bardzo się cieszę, że mogłam się zetknąć z taką postacią. Dla takich ról warto uprawiać ten zawód.
Co najbardziej spodobało ci się w tym projekcie?
- Złożoność postaci Agnieszki. Oraz właśnie to, że opowiadamy o emocjach, których na co dzień wystrzegamy i których się bardzo boimy. Widzowie będą mogli poczuć wraz z moją bohaterką emocje, których nie chcielibyśmy przeżyć w prawdziwym życiu.
Osoba, która straci rodziców staje się sierotą, żona po śmierci męża zostaje wdową. Kim jest matka po śmierci dziecka? Wydaje mi się, że nie ma w języku polskim takiego określenia. Czy nadal może się ona nazywać matką?
- Mamą jest się całe życie. Myślę, że to bardzo dobrze, że zrobiliśmy taki serial, bo wielu z nas przezywa różnego rodzaju żałobę. Najtrudniejszą żałobą jest pożegnanie własnego dziecka. Nikomu tego nie życzę i współczuję wszystkim, którzy przez coś takiego przeszli albo przechodzą. Dobrze jest pokazać takiego bohatera, bo jest ich mało na ekranie.
Samobójstwo, a zwłaszcza samobójstwo dziecka nadal jest tematem tabu. Czy poruszanie takich kwestii w serialach czy filmach ma szansę rozpocząć dyskusję w społeczeństwie, nagłośnić ten problem?
- Zawsze jest takie pragnienie ze strony twórców, że kiedy poruszamy ważne tematy, to one w jakiś sposób zapracują też dalej w społeczeństwie. Uważam, że absolutnie potrzebna jest dyskusja o zdrowiu psychicznym naszych dzieci. I o tym, żeby móc rozpoznawać pewne symptomy i odpowiednim czasie zareagować na zachowanie dziecka Trudne tematy łatwiej się podejmuje fikcją. Mam nadzieję, że będziemy jako społeczeństwo bardziej czujni na swoje dzieci. Będziemy szybciej reagować i osiągniemy taki poziom opieki zdrowotnej, szczególnie psychiatrii dziecięcej, która pozwoli unikać takich wydarzeń. Wiadomo, że my też nie zmienimy całego świata, ale obyśmy zwracali większą uwagę na te problemy i obyśmy za kilka lat nie musieli już o tym rozmawiać.
Młodzież często nie chce czy nie wie, jak rozmawiać o swoich problemach z dorosłymi. Czy produkcje poruszające te tematy mogą w pewien sposób wpłynąć na ich chęć dialogu?
-"Matka" jest serialem dla starszej widowni plus szesnaście, więc na pewno to zostanie w głowie dorosłych. Natomiast uważam, że nie jest prawdą, że dzieci nie chcą rozmawiać z dorosłymi. Może nie chcą rozmawiać z własnymi rodzicami, bo tak jesteśmy skonstruowani, że nie o wszystkim chcemy im opowiadać. Ale dobrze jeżeli są osoby dorosłe, godne zaufania np. spoza rodziny, z którymi można porozmawiać. Wiem, że w szkole mojego synka są psychologowie, do których mogą się zwrócić i to robią, nawet żeby rozwiązać jakiś problem klasowy. Te osoby są na tyle dostępne i na tyle znajome dzieciom, że są w stanie reagować. Wiadomo, że co człowiek, to inny przypadek, ale budowanie takiego szerszego zaufania wśród młodzieży do dorosłych jest bardzo ważne, bo dzieci spędzają masę czasu w szkole i to w szkole rodzą się też różne problemy. Dlatego myślę, że takie rozmowy nie są tylko kwestią samych rodziców, ale to też odpowiedzialność innych dorosłych. Być może dziecko nie zwróci się do znajomej osoby, bo się wstydzi, bo jest za dużo emocji z tym związanych, nie chce rodziców dołować czy straszyć. Więc ważne jest, żeby były takie osoby, do których młodzież może mieć zaufanie. Myślę, że dla nastolatków jest to bardzo ważne, by znaleźć sobie takiego odpowiedzialnego dorosłego, z którym można porozmawiać o swoich problemach. My jako dorośli jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za własne dzieci, ale również i inne, które dorastają w naszym otoczeniu. Dobrze jest być właśnie tym dorosłym, do którego będą mieć to zaufanie.
W swoim aktorskim portfolio masz wiele różnorodnych ról. Zostaje coś w tobie z twoich postaci?
- Wydaje mi się, że każdy z moich bohaterów mnie po prostu poszerza jako człowieka. Ilość historii, którą mam przeżytych jako moje bohaterki jest niezwykła i przez to mam wrażenie, że żyję o wiele dłużej. Czuję to bogactwo tych niesamowitych babek, w które mogłam się wcielić i za to jestem bardzo wdzięczna.
Czy któraś z tych ról jest dla ciebie szczególnie ważna?
- Mam taki "plik" ról, które kocham. Mam swoje ulubione postaci, które zagrałam. Chyba mam tak od Celiny z "Czasu honoru" przez "Białko" w "Służbach specjalnych" do Anki z "Wolki" i teraz Agnieszki z "Matki".
Zwykle aktorzy mówią, że najważniejszy jest scenariusz. Skąd wiesz czy dany projekt to będzie "to coś"?
- Już czytając scenariusz skupiam się na tym czy jest dobry, czy nie. Albo na tym czy moja postać się w tym scenariuszu obroni. Staram się znaleźć coś takiego w tych postaciach, żeby warto było w tym zagrać. Czasami projekt jest po prostu bardzo dobry, więc to świadczy o tym, żeby w tym zagrać. Mam też trochę szczęścia do ról.
Długo wiele osób uważało seriale za coś gorszego od filmów, miejsce, w którym można zarobić, ale w których brakowało aktorskich wyzwań. Teraz powstaje coraz więcej seriali premium, które można nazwać filmami w odcinkach. Czy dostrzegasz zmianę postrzegania produkcji telewizyjnych?
- Uważam to za strasznie dziaderskie opinie. Zaczęłam pracę w zawodzie, kiedy kręciło się więcej seriali niż filmów. Trudno było wtedy mówić o wolności wyboru, gdyż każdy z nas marzył o tym, żeby się utrzymać z tego zawodu. To jest podstawa tak, jak ty chcesz się utrzymać z dziennikarstwa i budować własne, dorosłe życie. Ja oprócz filmów, w których grałam, to rok po zakończeniu szkoły dostałam rolę w "Czasie honoru". Uważam seriale za odrębną dziedzinę. Wszystkie seriale poszły do przodu. Na świecie i w Polsce. Uwielbiam oglądać seriale, żeby zobaczyć całość potrafię zarwać noc. Jak byłyśmy małe, to był też serial "Ekstradycja", który był fantastyczną produkcją. Takich seriali było wtedy dużo mniej. Możemy je wymieniać od np. "Matki, żony i kochanki", który do tej pary lubię. Piosenkę z serialu mam do tej pory w głowie. Zagrały tam aktorki, które teraz widzimy w "Gangu Zielonej Rękawiczki".
- Mam wrażenie, że jak na tamte czasy to naprawdę powstawały fajne seriale, które się świetnie oglądało. Było ich jednak dużo, dużo mniej. Warto zwrócić uwagę o jakich czasach też mówimy. Polska jest niepodległa od 30 lat, więc to też się wtedy zmieniało. Jesteśmy dziećmi swoich czasów i staramy się robić jak najlepsze rzeczy, które w tym momencie możemy. Ani się nie cofniemy, ani nie przybliżymy przyszłości. Zawsze wychodzę z założenia, że nigdy nie narzekam i nie porównuję czasów. Biorę to, co mogę z tego co mam tu i teraz. Uważam, że teraz mamy bardzo dużo możliwości, dużo się dzieje i z dumą patrzę na polskie seriale, które oglądam. Moim ulubionym polskim serialem z ostatnich lat jest "Klangor".
Powiedziałaś, że dla serialu potrafisz zarwać noc. Jaka produkcja cię tak ostatnio wciągnęła?
- Teraz oglądam "Teheran" na Apple TV. I jakoś nie spełnia on moich oczekiwań, ale bardzo byłam ciekawa Iranu. Bardzo interesuje mnie sytuacja na Bliskim Wschodzie i stąd lubię seriale, które są tam osadzone. Uważam, że np. "Fauda" była znakomitym serialem, szczególnie dwa pierwsze sezony. Mogę polecić również świetny serial "Wednesday" z fantastyczną rolą Jenny Ortegi. Po prostu "wow". Pochłonęłam go w jeden wieczór.
Masz za sobą również doświadczenie reżyserskie. Czy w przyszłości chciałabyś wyreżyserować własny serial?
- Może tak, ale na razie skupiam się na scenariuszach pełnometrażowych.
Gdybyś sama miała zaproponować temat serialu, o czym chciałabyś opowiedzieć?
- Pracuję obecnie nad serialem, ale nie nad jego reżyserią, tylko żeby móc w nim zagrać. Jak już będę mogła o tym opowiadać, to wtedy ci powiem.
Masz jakieś rady dla młodych kobiet, które chciałby by związać się ze światem filmu jako reżyserki, producentki, scenarzystki?
- Po prostu, żeby nigdy nie odpuszczały.
Polscy aktorzy coraz częściej występują w zagranicznych produkcjach. Rok temu oglądaliśmy Piotra Adamczyka w serialu Marvela. Teraz Marcin Dorociński dołączył do obsady "Mission Impossible". Chciałabyś zagrać kiedyś w takiej wysokobudżetowej produkcji?
- Mam nadzieję, że kiedyś mnie to w życiu spotka, bardzo bym się ucieszyła. Super, że polscy aktorzy grają za granicą. Jestem z tego bardzo, bardzo dumna.
Serial "Matka" pojawi się na platformie Polsat Box Go, a następnie na antenie Polsatu. Stacja za niedługo obchodzić będzie swoje 30. urodziny. Czy masz jakieś wspomnienie związane z Polsatem? Ja np. pamiętam wyczekiwanie na nowe odcinki "Czarodziejek z księżyca" czy "Zbuntowanego anioła".
- Ja pamiętam, że miałam paszport Polsatu. Że też uwielbiałam "Czarodziejki z księżyca". Pamiętam też początek serialu "Kiepscy", który przez tyle lat był obecny na antenie. Wydaje mi się, że Polsat był taką telewizją dla ludzi. Pamiętam, że był tam "Strażnik Teksasu" i "Xena: Wojownicza księżniczka". To właśnie oglądałam jak byłam mała.
Główna bohaterka to dziennikarka śledcza - Agnieszka (Olga Bołądź), która stara się pogodzić z samobójczą śmiercią 12-letniego syna. Kiedy po paru latach od tragedii, mąż Agnieszki, Jacek (Łukasz Simlat) dostaje pracę w Holandii wydaje się, że jest to idealny moment na przeprowadzkę i rozpoczęcie nowego życia. Na przeszkodzie staje jej Rafał (Marcin Kowalczyk), który wiele lat temu był bohaterem jednego z reportaży Agnieszki, a teraz odsiaduje wyrok za morderstwo.
Rafał prosi Agnieszkę o pomoc w rozwikłaniu zagadki kryminalnej. Nieświadoma szokującej prawdy jaką odkryje, ponownie angażuje się w pozornie zamkniętą sprawę. Okazuje się, że morderstwo, o które był oskarżony Rafał jest powiązane ze śmiercią jej syna. Zamiast wyjechać z kraju, Agnieszka zaczyna obsesyjnie szukać oprawców, którzy są bliżej niż myśli.
Jeżeli znajdujesz się w trudnej sytuacji, nie czekaj i skontaktuj się ze specjalistą. Skorzystaj z listy miejsc, w których możesz znaleźć pomoc. Jeśli jesteś osobą niepełnoletnią, to zadzwoń na telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111. Pod tym adresem znajdziesz listę miejsc, w których możesz szukać pomocy.
Pamiętaj! W sytuacji zagrożenia życia zawsze dzwoń na numer alarmowy 112!
Zobacz też: