Tomasz Borkowy: Kiedyś gwiazdor kultowego "Domu", a dziś?
Serial "Dom" już na stałe wpisał się w historię polskiej telewizji. Już sam fakt, że raptem 25 odcinków powstało w okresie aż ponad dwudziestu lat, jest ewenementem. Przez te lata przez plan przewinęło się wiele osób. Część gwiazd produkcji robi dzisiaj karierę, inni zrezygnowali z zawodu.
W 1980 roku TVP rozpoczęła emisję pierwszej serii "Domu", która obejmowała odcinki od 1 do 7. Druga seria (odc. 8-11) powstała i była emitowana już w stanie wojennym. W 1987 roku nakręcono odcinek 12, który miał być zakończeniem "Domu". Jednak w latach 1996-1997 powstała jeszcze seria trzecia (odc. 13-20), a w 2000 roku seria czwarta (odc. 21-25). Opowieść kończy się w 1980 roku, w momencie podpisania porozumień sierpniowych.
Losy mieszkańców kamienicy przy ul. Złotej 25 w założeniu telewizyjnych decydentów miały zilustrować opowieść o osiągnięciach PRL-u. Lecz dzięki talentowi i sprytowi twórców serialu, stały się historią o trwaniu wbrew ustrojowym absurdom i ograniczeniom. Udało im się zachować prawdę o tamtych czasach. Umieli przy tym pokazać życie zwykłych ludzi. Bohaterowie "Domu" są prawdziwi aż do bólu, tak samo zresztą jak i ich dialogi. Nie mówią np., że ktoś umarł, tylko, że komuś piasek chrzęści w zębach.
"Dom": Tego nie wiedzieliście o kultowym serialu
Przez serial przewinęły się dziesiątki znakomitych aktorów. A prywatne losy niektórych z nich jakby dopełniały historię opowiedzianą w "Domu". Jednym z nich był Tomasz Borkowy. Reżyser Jan Łomnicki długo poszukiwał aktora do roli Andrzeja Talara. Borkowego polecił mu jeden z przyjaciół z branży filmowej. Gdy reżyser go zobaczył, od razu wiedział, że jest stworzony do tej roli. Sam aktor po usłyszeniu propozycji... zaproponował kogoś innego.
Okazało się, że Borkowy ma inne plany na życie i polecił na swoje miejsce Krzysztofa Pieczyńskiego. Jednak wpływy znanego producenta filmowego w Polsce, Wilhelma Hollendera, spowodowały, że Borkowy nie miał wyboru.
Teresa Tuszyńska: Tragiczna historia gwiazdy PRL-u
Aktor marzył o karierze w filmach zagranicznych. Dostał nawet propozycję roli w filmie Rainera Fassbindera. Jego plany pokrzyżował stan wojenny. 12 grudnia 1981 roku miał wyjechać na plan do Berlina. Producent "Domu" poprosił go, by został jeszcze do 14 grudnia i zagrał w jednej ze scen. 13 grudnia ogłoszono stan wojenny, uniemożliwiając tym samym aktorowi wyjazd do Berlina.
Borkowy nie poddał się jednak i organizując wręcz filmową intrygę, uciekł do Wielkiej Brytanii. Przyjaciel aktora mieszkający na Wyspach, załatwił mu fikcyjną umowę na rolę w zagranicznym filmie. Dzięki temu Borkowy mógł otrzymać paszport oraz wizę. W 1982 roku wyleciał do Londynu. W kraju została jego żona z małym synem. Gwiazdor "Domu" początkowo imał się różnych zajęć. Pracował na budowie, był taksówkarzem oraz osobistym szoferem pewnej bogatej Angielki.
Zapisał się do szkoły filmowej i z czasem los się do niego uśmiechnął. Najpierw otrzymał posadę asystenta inspicjenta w malutkim teatrze na West Endzie, później został współdyrektorem astystycznym, a następnie również reżyserem. Podjął również naukę w londyńskiej "Academy the Drama School". "Długo nie mogłem pozbyć się polskiego akcentu. Ale nie próżnowałem, reżyserowałem spektakle w teatrze na West Endzie, kręciłem filmy dokumentalne" - wspominał. Pod pseudonimem Tomek Bork zagrał w ponad 20 produkcjach filmowych oraz serialach.
Za zagraniczną karierę musiał słono zapłacić. Rozpadło się jego małżeństwo i stracił kilka lat z życia syna Filipa."Gdy go ponownie zobaczyłem, miał 4,5 roku. Gadał już jak najęty i to mu zostało do dziś, bo jest prawnikiem. Mój ojciec chciał, żebym poszedł właśnie tą drogą, bo sam był znanym adwokatem" - przyznał w "Show". Do Polski wrócił na chwilę w połowie lat 90.
Z Londynu Tomasz Borkowy przeniósł się do Edynburga. Tam od lat związany jest z największym festiwalem teatralnym "Edinburgh Festival Fringe". Był również dyrektorem organizacji Universal Arts w Edynburgu, która obejmuje szkołę aktorską, agencję oraz firmę zajmującą się produkcją spektakli teatralnych i filmów o sztuce. Przez lata współorganizował Fringe, największy festiwal teatralny świata.
Tu jest mój dom, czyli jak Tomasz Borkowy został Szkotem
W Szkocji poznał swoją drugą żonę, arystokratkę Laurę Mackenzie Stuart i córkę Johna Mackenzie Stuarta byłego prezesa Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu, z którą przez 16 lat pracował w Universal Arts. Pierwszy raz spotkali się w 1991 roku. Mackenzie Stuart była wtedy wicedyrektorką festiwalu Fringe. Cztery lata później zaręczyli się. W rozmowie z Dagmarą Romanowską Borkowy wspominał sytuację, w której jego druga żona była przekonana, ze poślubiła gangstera.
Dzisiaj Tomasz Borkowy jest prawdziwym obywatelem świata: "Mam mieszkanie w Szkocji, dom w Hiszpanii, przyjaciół w Polsce, Wenezueli, Kanadzie, USA, Australii, Hongkongu i na Tajwanie. Mówię dobrze po angielsku, uczę się hiszpańskiego, reżyserowałem w Korei i w Wenezueli, jestem profesorem uczelni na Tajwanie. Nie ma czego żałować. Życie to przygoda".
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Mikołaj Roznerski poza popularnym serialem TVP? Jego postać będzie walczyć o życie