Krzysztof Janczar nigdy nie zaakceptował swojej macochy?
Krzysztof Janczar, czyli niezapomniany Paweł Jankowski z kultowej „Wojny domowej”, bardzo długo nie potrafił wybaczyć ojcu, że odszedł od jego mamy w momencie, gdy on dopiero miał pojawić się na świecie... Nie umiał też pokochać drugiej żony taty, choć ta próbowała traktować go jak własnego syna!
- Dorastałem bez ojca, ale miałem z nim dobry, choć niezbyt częsty kontakt. Zapamiętałem go z dzieciństwa jako pięknego, miłego, pachnącego pana - mówi Krzysztof Janczar.
Odtwórca roli Bolka Kazunia w "Klanie" miał niespełna dziewięć lat, gdy jego tato - Tadeusz Janczar, czyli doktor Kazanowicz z "Domu" - ożenił się po raz drugi. Już wtedy miał do ojca ogromny żal, że nie ma go przy nim. Nie zdawał sobie sprawy, że Tadeusz Janczar odszedł od jego mamy - Elżbiety Habich, bo po prostu nie był gotowy na dziecko i nie wyobrażał sobie, że mógłby poświęcić karierę - a był akurat u jej szczytu - dla rodziny.
- Był bardzo oddany sztuce aktorskiej i traktował swój zawód z wielką estymą. Należał do wspaniałego pokolenia aktorów, dla których trudno szukać następców we współczesnej kulturze - wspomina Tadeusza Janczara jedyny syn.
Krzysztof Janczar nie kryje, że przez całe dzieciństwo i młodość miał pretensje do macochy, że pozbawiła go taty. Tymczasem druga żona Tadeusza Janczara - zmarła w 2005 roku Małgorzata Lorentowicz, czyli niezapomniana profesorowa Suchecka z "W labiryncie" - twierdziła, że jej serce i dom zawsze były otwarte dla Krzysztofa, ale on nie chciał z tego korzystać. Zarzuciła wręcz pasierbowi w jednym z wywiadów, że nie odwiedzał ojca, kiedy ten zachorował i zaczął tracić kontakt ze światem.
- To, że nie umiałem sobie poradzić z ciężarem choroby ojca, zaważyło na naszych kontaktach - przyznał Krzysztof Janczar wiele lat później.
Małgorzata Lorentowicz nigdy nie wybaczyła Krzysztofowi, że nie było go przy ojcu, gdy ten najbardziej potrzebował jego wsparcia i miłości. Aktorka bardzo też ubolewała nad tym, że jedyny syn jej męża nie pojawił się na pogrzebie taty i zdobył się jedynie na przysłanie kwiatów. Krzysztof Janczar kategorycznie zaprzecza, jakoby nie towarzyszył ojcu w jego ostatniej drodze.
Zobacz też: Anna Seniuk przeżyła koszmarne chwile!
Po tacie Krzysztof Janczar odziedziczył talent i miłość do aktorstwa. Od najmłodszych lat wiedział, co chce robić w życiu.
- Ojciec czasem zabierał mnie do teatru, w którym grał. Oglądałem sztuki z jego udziałem i byłem tym ogromnie zafascynowany - opowiada.
Kiedy pewnego dnia Krzysztof powiedział ojcu, że dostał rolę w "Wojnie domowej", ten nie był zachwycony. Uważał, że chłopak - zamiast bawić się w aktorstwo - powinien się uczyć. Krzysztof Janczar tak bardzo nie chciał, by kojarzono go z jego sławnym ojcem, że zdecydował się posługiwać nazwiskiem Mazur. Rolę Pawła Jankowskiego w serialu Jerzego Gruzy zagrał znakomicie. Podobno Małgorzata Lorentowicz uwielbiała oglądać go na ekranie i nie przegapiła ani jednego odcinka "Wojny domowej".
Zobacz też: Tragiczne życie Jerzego Dobrowolskiego
Krzysztof Janczar dziś mówi o ojcu i macosze w samych superlatywach. Żałuje, że gdy żyli, nie potrafił zdobyć się na to, by szczerze z nimi porozmawiać. Wie, że Małgorzata Lorentowicz była cudowną żoną i poświęciła własną karierę, by zajmować się Tadeuszem do końca jego dni. Niestety, Krzysztof nie zdążył jej za to podziękować... Nigdy się nie pojednali.
Zobacz więcej: