Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Dorothy Stratten: Życie aktorki kontrolowali mężczyźni. Gdy chciała się uwolnić, została zabita

Piękna blondynka o szerokim uśmiechu była ucieleśnieniem męskich pragnień i stała się ofiarą jednego z nich. Gdy Dorothy Stratten poznała starszego o ponad 20 lat reżysera, jej los został przesądzony. W chwili śmierci miała zaledwie 20 lat.

Dorothy Stratten: "Ta mała przyniesie mi kupę szmalu"

Dorothy Stratten (właściwie Dorothy Ruth Hoogstraten) porównywano ją do Marilyn Monroe. "Jestem blondynką, ale na tym kończą się podobieństwa. Nie zamierzałam stać się sławna, nie planowałam kariery aktorskiej. Z tego, co czytałam o Marilyn, wiem, że szukała popularności, była dla niej lekiem na samotność i nieszczęśliwe dzieciństwo. Ale nie mogę jej oceniać. I nie chcę tego robić" - mówiła w jednym z ostatnich wywiadów. Niestety, podobieństwo było jeszcze jedno - jej karierę również przerwała przedwczesna śmierć. 

Urodziła się 28 lutego 1960 roku w Vancouver, gdzie jej rodzicie osiedlili się po wyjeździe z Holandii. Jako nastolatka pracowała w barze szybkiej obsługi Dairy Queen. Tam poznała mężczyznę, który zrobił z niej gwiazdę, a potem wszystko odebrał. Paul Snider miał wtedy 26 lat i pracował jako promotor jednego z klubów. Jednak jego głównym źródłem dochodu było łączenie młodych dziewczyn z bogatymi klientami. Mężczyzna od razu zauważył, że ma przed sobą nieoszlifowany diament. "Ta mała przyniesie mi kupę szmalu" - miał powiedzieć do swojego kolegi. 

Reklama

Swój plan od razu zaczął wcielać w życie. Zdobył numer Dorothy i zaczął ją zapraszać na spotkania. Zainteresowanie starszego o dziewięć lat mężczyzny pochlebiało nastolatce. Paul zabierał ją do drogich restauracji, zasypywał prezentami. Szybko zdobył jej zaufanie i zauroczona 17-latka wkrótce była w stanie zrobić dla niego wszystko. To on namówił ją na rozbieraną sesję, która potem trafiła ma łamy "Playboya". Dorothy nie była jeszcze pełnoletnia, dlatego do publikacji potrzebna była zgoda rodziców. Jedna teoria głosi, że pod oświadczeniem podpisała się jej matka, inna, że dziewczyna sfabrykowała jej podpis.

Zobacz również: 

Romy Schneider i Alain Delon: Kochali się na zabój, ale nie mogli być razem

Jane Fonda i Roger Vadim: Był jej utrzymankiem, zdradzał ją na potęgę!

Ali MacGraw: Legendarny aktor zmienił jej życie w piekło

Dorothy Stratten: Od króliczka Playboya do gwiazdy Hollywood

Jedna sesja to było za mało dla Snidera. W 1978 roku razem ze swoją gwiazdą przenieśli się do Los Angeles. Tam zgłosił ją do konkursu na sesję okładkową "Playboya", który oczywiście wygrała i tym samym dołączyła do króliczków Hugh Hefnera. Pracowała również w barze oraz posiadłości właściciela "Playboya". To tam miała spotkać starszego o 20 lat Petera Bogdanovicha. Legendarny reżyser przeżywał wtedy gorszy czas w swojej karierze. Jego filmy nie cieszyły się powodzeniem, a prywatnie nie było lepiej. Niedawno odeszła od niego Cybill Shepherd, z której zrobił gwiazdę i dla której porzucił żonę. 

Zapomnienia szukał w alkoholu i często odwiedzał bar oraz posiadłość Hefnera. Nastolatka od razu wpadła mu w oko. Chcąc do niej zagadać wymyślił, że szuka aktorki do nowego filmu i zostawił jej swoją wizytówkę. Ta nie skorzystała z tej szansy. Niedawno przeprowadziła się do Los Angeles i dopiero oswajała się ze zgiełkiem wielkiego miasta oraz szumem show-biznesu. Do tego jej życie zawodowe i prywatne kontrolował Snider.  Bogdanovich nie zapomniał jednak o młodziutkiej modelce, dostrzegł w niej bowiem swoją następną muzę.

Gdy w sierpniu 1979 roku Dorothy trafiła na okładkę jako dziewczyna miesiąca, była już po ślubie z Paulem. Snider podczas oświadczyn przypomniał wybrance, że to jemu zawdzięcza karierę. "Pamiętaj, mamy układ na całe życie" - mówił. Dorothy czuła, że jest mu coś winna, dlatego zgodziła się na ślub. Bliscy odradzali jej ten związek. Uważali go za zaborczego człowieka, który manipuluje młodziutką modelką. Sam Hefner namawiał swojego króliczka, żeby porzuciła męża-menagera. 

Nie robił tego z dobroci serca. Mężczyzna również dostrzegł potencjał Dorothy i czuł, że piękną blondynkę czeka wspaniała kariera. Dlatego zrobił wiele by przeszła pod jego skrzydła. "Hefner szczególnie o nią zabiegał, ponieważ wiedział, że ma ona potencjał, by stać się wielką gwiazdą" - wspominała Miki Garcia, jedna z bohaterek książki "Sekrety Playboya". Hefner namówił podopieczną do spróbowania swoich sił w aktorstwie. Zadebiutowała niewielką rolą króliczka Playboya w komedii Americathon z Johnem Ritterem i Harveyem Kormanem. Później u boku Scotta Baio i Patricka Swayze zamawiała pizzę w filmie "Skatetown". 

Z czasem grała coraz większe role. Brano ją również pod uwagę jako zastępstwo za Shelley Hack w kultowych "Aniołkach Charliego". Nie zapominała jednak o swoich obowiązkach jako playmate. Jej podobizna zdobiła kolejne wydania magazynu. Hugh Hefner miał na nią coraz większy wpływ, co zdecydowanie nie podobało się mężowi gwiazdy. Plotkowano, że Dorothy z "szefem" połączyło coś więcej niż tylko zawodowa relacja. Hefner zdecydowanie temu zaprzeczył: "Łączyła nas przyjaźń. To nie było nic romantycznego". Dodał, że dla niego była bardziej jak córka.

Dorothy Stratten: Porzuciła męża dla starszego o 20 lat reżysera

Na początku 1980 roku modelka ponownie spotkała Bogdanovicha, który tym razem naprawdę szukał aktorki do filmu. Główną rolę w "Śmiechu warte" grała sama Audrey Hepburn. Takiej szansy nie można było odrzucić. Co więcej, reżyser napisał jedną z ról, młodą kobietę uwięzioną w nieszczęśliwym małżeństwie, właśnie z myślą o Stratten. i podobnie jak Paul Snider oraz Hugh Hefner, również chciał zrobić z niej gwiazdę. Jednak w przeciwieństwie do poprzedników, był w niej autentycznie zakochany i nazywał ją "najpiękniejszą kobietą, jaką widział". 

Podczas pracy nad filmem zbliżyli się do siebie, a Paul czuł, że Stratten wymyka mu się z rąk. Chociaż aktorka nie ukrywała swojego romansu ze starszym reżyserem i prosiła męża o więcej swobody, to postanowiła dać kolejną szansę swojemu małżeństwu. Zdecydowana była na porzucenie Hollywood. Chciała wrócić do rodzinnego Vancouver i tam zawalczyć o związek. Niespodziewanie Snider kategorycznie jej tego zabronił. Doskonale wiedział, że opuszczenie USA przełoży się na kolejne zawodowe propozycje. 

To ostatecznie uświadomiło 20-letniej aktorce, że jest dla męża jedynie źródłem dochodu. Po powrocie z trasy, pojechała prosto do posiadłości Bogdanovicha. Pod koniec czerwca 1980 roku napisała list, w którym poinformowała męża, że wnosi wniosek o separację. Potem zablokowała mu dostęp do wspólnego konta. Nikogo nie zdziwiło, że początkowo Snider wpadł we wściekłość. Zaczął wyprzedawać pamiątki po żonie. Zatrudnił prywatnego detektywa, który miał udokumentować romans żony.

Dorothy Stratten: Mąż nie mógł pogodzić się z jej odejściem

Po pierwszych atakach wściekłości wydawało się, że mężczyzna pogodził się z sytuacją. 13 sierpnia zadzwonił do Dorothy z prośbą o przyjście do jego domu. Chciał z nią porozmawiać o ugodzie finansowej, a ona miała nadzieję, że uda im się rozstać w przyjaznej atmosferze. Nie mogła wiedzieć, że w tym samym dniu mężczyzna kupił używaną strzelbę, a w rozmowie z przyjaciółmi stwierdził, że "zamierza zająć się polowaniem". Gdy Stratten przyszła do jego domu, siłą wciągnął ją do sypialni. Tam zerwał z niej ubranie, przywiązał do ławy, brutalnie pobił, zgwałcił, a następnie strzelił jej prosto w twarz. Godzinę później popełnił samobójstwo.

Ich ciała znaleźli współlokatorzy Snidera. Bogdanovich o śmierci ukochanej dowiedział się od Hefnera. "Jestem wdowcem. Nie wiem, czy mogę jeszcze kogoś pokochać tak zupełnie i całkowicie, jak kochałem Dorothy" - mówił w jednym z wywiadów. W tym czasie na łamach "Playboya" miała zostać opublikowana sesja z udziałem zamordowanej gwiazdy. Podobno redaktorzy nie byli już w stanie zatrzymać publikacji. Usunęli ją jednak z okładki, na której początkowo miała pozować nago obok samego założyciela. 

"Śmierć Dorothy Stratten jest dla nas wszystkich szokiem... Jako 'Playmate Roku Playboya', z rozpędzającą się karierą filmową i telewizyjną, mogła z optymizmem patrzeć w przyszłość. Ale równie smutny dla nas jest fakt, że to nagłe odejście zabiera nam wszystkim wyjątkowego członka rodziny 'Playboya'" - napisało wydawnictwo w specjalnym oświadczeniu. 

Peter Bogdanovich długo nie mógł się pogodzić z odejściem Dorothy. "Chciałem wsiąść w samochód i zjechać z klifu. Przez dwa dni leżałem w łóżku i waliłem głową o ścianę" - przyznał po latach. Pogrążony w żałobie reżyser związany kontraktem, musiał dokończyć film, który zrobił z myślą o ukochanej. Podobno na kilka miesięcy zamknął się w studiu i montował film, obsesyjnie oglądając sceny ze Stratten. Zaprosił również do swojej posiadłości matkę ukochanej oraz jej 12-letniją wtedy siostrę Louise. 

Niestety, "Śmiechu warte" było kolejną filmową porażką. Bogdanovich wykupił prawa do dystrybucji kinowej komedii. Wydał na nie niemal cały swój majątek. Pięć lat po śmierci Stratten ogłosił bankructwo. Rok wcześniej wydał książkę biografię Stratten zatytułowaną "The Killing of the Unicorn: Dorothy Stratten 1960-1980". "Nie była po prostu piękna, ale niewiarygodnie wykwintna... Jej uroda była jak niezwykły miraż, zbyt chwalebny, by mógł być prawdziwy" - pisał. Jednocześnie oskarżał Hefnera o wykorzystywanie modelki. 

Po Hollywood zaczęła krążyć plotka, że Bogdanovich znalazł pocieszenie w ramionach innej. Miała to być 16-letnia siostra Stratten. Cztery lata później okazało się, że nie były to tylko plotki i para wzięła ślub. Podobno Louise miała za sobą operację plastyczną szczęki oraz nosa. Miała dzięki temu bardziej przypominać zmarłą siostrę. "Nie zakochałem się w niej, bo była jak Dorothy, choć bez wątpienia są podobne. Louise jest życzliwa, troskliwa i samowystarczalna. Świetnie się dogadujemy" - bronił się artysta. Osiem lat po śmierci Dorothy, Louise zagrała w filmie Bogdanovicha. Po 13 latach para rozstała się.

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy