Co się stało z pamiętnikiem Ireny Dziedzic?
Oficjalne curriculum vitae Ireny Dziedzic, ikony PRL-owskiej telewizji, pełne jest półprawd, niedomówień czy wręcz zmyśleń. Niewykluczone jednak, że kiedyś w końcu poznamy całą prawdę o legendarnej gwieździe TVP. Bowiem dziennikarka latami pisała pamiętnik...
Za swego życia Irena Dziedzic chorobliwie wręcz dbała o to, by - broń, Boże - do opinii publicznej nie dotarły te fakty z jej cv, które wolała zostawić jedynie dla siebie... Tymczasem na Woronicza krążyły o niej legendy! Dopiero teraz, blisko pięć lat po śmierci gospodyni legendarnego "Tele-Echa", na jaw wychodzą kolejne informacje z jej biografii.
Irena Dziedzic latami oszukiwała wszystkich, utrzymując, że była przy narodzinach "Tele-Echa" i że jest autorką pierwszego talk-show w Polsce (nadawano go w latach 1956-1981).
W rzeczywistości to dziennikarka i tłumaczka Mira Michałowska przywiozła na początku 1956 roku z Paryża koncept programu mającego być polskim odpowiednikiem francuskiego show "Tele-Paris". Nie bez kozery legendarny dziennikarz "Polityki" nazwał ją w jednym ze swoich felietonów "akuszerką Tele-Echa".
O ich konflikcie mówiła cała Polska. Dziedzic chciała zniszczyć Villas!
Pod koniec 2010 roku - Sąd Okręgowy Warszawa-Praga uznał Irenę Dziedzic za kłamcę lustracyjnego. Dziennikarka przez trzy kolejne lata walczyła o odzyskanie dobrego imienia i w końcu dopięła swego - wygrała i Instytut Pamięci Narodowej musiał przyznać, że jej oświadczenie lustracyjne było zgodne z prawdą.
Tymczasem w to, że nigdy nie współpracowała z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa jako TW Marlena, nie wierzyli nawet jej najbliżsi znajomi... Nikt też nie wierzył, że nigdy nie poddała się żadnej operacji plastycznej, że nie pisała gościom "Tele-Echa" odpowiedzi na zadawane przez siebie pytania, że nie kazała filmować się przez pończochę i że nie wpuszczała do studia nikogo, kto miał na sobie... turecki sweter.
Blisko współpracujące z nią osoby wspominają, że Irena Dziedzic zawsze była perfekcyjnie przygotowana do pracy i tego też wymagała od innych. Wszystko musiało być na tip-top, w przeciwnym razie dochodziło do afery.
Irena Dziedzic i Bogusław Kaczyński szczerze się... nienawidzili!
Irena Dziedzic tylko raz zdecydowała się opowiedzieć o swoim życiu i karierze wybranym przez siebie dziennikarzom - poprosiła ich o przysłanie pytań, na które chcieliby poznać odpowiedzi. Ten nietypowy wywiad ukazał się w 1992 roku w formie książki "Teraz ja... 99 pytań do mistrzyni telewizyjnego wywiadu".
Książka cieszyła się ogromnym powodzeniem, ale nagle została wycofana ze sprzedaży i znaczna część nakładu trafiła na przemiał. Wydawca tłumaczył, że wiele osób, o których opowiedziała w "Teraz ja..." dziennikarka, zagroziło mu procesem o zniesławienie, jeśli książka nie zniknie z rynku. W jednej z recenzji wywiadu z Ireną Dziedzic czytamy, że "nigdy wcześniej nikomu nie udało się zgromadzić tyle żółci i jadu na zaledwie trzystu stronach".
Miłosny trójkąt PRL-u. Tym romansem żyła Warszawa
Pod koniec życia Irena Dziedzic prowadziła blog i nagrywała filmiki, w których dementowała plotki o sobie i opowiadała o swoim życiu, ale... na własnych warunkach. Zmarła 5 listopada 2018 roku, zabierając ze sobą do grobu wszystko to, czego nie chciała, by o niej wiedziano. Wciąż jednak pojawiają się publikacje, których autorzy odkrywają kolejne tajemnice "Żelaznej Ireny", powołując się na wspomnienia jej znajomych.
Niewykluczone, że kiedyś jednak poznamy całą prawdę o Irenie Dziedzic. Dziennikarka latami pisała bowiem pamiętnik. Dziś nikt nie wie, gdzie znajduje się rękopis (podobno zdeponowała go u znajomego adwokata), ale jest niemal pewne, że w końcu się odnajdzie. Ostatnie słowo o Irenie Dziedzic musi przecież należeć do... Ireny Dziedzic!
Katarzyna Łaniewska szczerze nienawidziła znanej dziennikarki. Gwiazda TVP odbiła aktorce męża!