Bohdan Łazuka: Kultowe role, cztery żony i głodowa emerytura
We wtorek 85 lat kończy Bohdan Łazuka, legenda polskiego ekranu i sceny. Gwiazdor miał aż cztery żony, a o jego życiu uczuciowym mówiło się niemal równie często jak o zawodowych sukcesach.
Bohdan Łazuka urodził się 31 października 1938 roku w Lublinie. Był jedynakiem, a jego rodzice rozwiedli się, gdy miał zaledwie 3 lata. Dorastał w podlubelskiej Dąbrowicy, a po wojnie przeniósł się z matką do Lublina. W czasie nauki w szkole podstawowej dołączył do Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Lubelskiej oraz zaczął uczęszczać na zajęcia aktorskie do Teatru Młodego Widza.
Pod koniec lat 50. uczył się w Państwowej Szkole Muzycznej I st. nr 4 im. Karola Kurpińskiego w Warszawie, a kilka miesięcy później, za namową przyjaciół, zdał egzaminy wstępne do PWST w Warszawie, gdzie studiował aktorstwo dramatyczne. Uczył się m.in. u legendarnych nestorów: Ludwika Sempolińskiego i Kazimierza Rudzkiego.
Po ukończeniu studiów w 1961 roku koncertował z programem objazdowym "Bal na Gnojnej", powstałym na bazie jego spektaklu dyplomowego. W tym samym roku zadebiutował w Teatrze Współczesnym w Warszawie rolą Fiedotika w "Trzech siostrach". Ponadto zaczął występować w Kabarecie Szpak i dołączył do Kabaretu Starszych Panów, w którym zadebiutował rolą młodego Jeremiego Przybory w "Niespodziewanym końcu lata" i wylansował przebój "Przeklnę cię" - wykonywany w duecie z Barbarą Krafftówną.
Na ekranie zadebiutował w 1958 roku rolą kelnera w filmie Jana Rybkowskiego "Pan Anatol szuka miliona". Następnie pojawił się w krótkometrażowym filmie dyplomowym Jerzego Skolimowskiego "Pieniądze albo życie", dramacie psychologicznym Stanisława Możdżeńskiego "Zuzanna i chłopcy", a także wcielił się w rolę dziennikarza radiowego w filmie Janusza Morgensterna "Jutro premiera", stanowiącym satyrę na środowisko teatralne.
W kolejnych latach stworzył docenioną przez krytyków kreację w filmie Leonarda Buczkowskiego "Przerwany lot", a także zagrał jednego z głównych bohaterów komedii Krzysztofa Gruszczyńskiego "Małżeństwo z rozsądku", zyskując dużą popularność dzięki wykonaniu w filmie piosenki "Miłość złe humory ma", która stała się przebojem.
Następnie pojawił się w filmie Jana Rutkiewicza "Kochajmy syrenki", a także zagrał w produkcji Stanisława Barei - "Przygoda z piosenką". Wystąpił również w komedii Tadeusza Chmielewskiego "Nie lubię poniedziałku", a jego rola podpitego artysty, który wraca przez Warszawę do domu, trzymając się korby od samochodu, zapisała się w historii polskiej kinematografii.
Łazuka zagrał również głównego bohatera filmu Jacka Butrymowicza "Kwiat paproci", jednak jego rozpowszechnianie zostało zablokowane przez cenzurę, a także wcielił się w homoseksualnego tancerza w produkcji Jerzego Gruzy "Motylem jestem, czyli romans 40-latka".
W latach 80. i 90. ograniczył występy na ekranie na rzecz grania w teatrze. Zgodził się jednak zagrać... samego siebie w kultowym "Piłkarskim pokerze" Janusza Zaorskiego.
W 1999 wydał książkę autobiograficzną "...trzymam się!", w której opisał przebieg swojej dotychczasowej kariery scenicznej. Powrócił także do regularnego występowania w filmach i serialach, m.in. wcielił się w szefa gangsterów w komedii "Chłopaki nie płaczą".
Łazuka nigdy nie krył, że w odróżnieniu od niektórych filmowych gwiazd, nigdy nie wstydził się występowania w serialach. W pewnym okresie swojej kariery tak często grał w telewizyjnych produkcjach, że okrzyknięto go nawet "królem seriali".
Swoją pierwszą serialową rolę w karierze Bohdan Łazuka zagrał w "Wojnie domowej". Wcielił się w jogina Karolczyka (rok później wrócił na plan, by wcielić się w... Bohdana Łazukę). Miał już wtedy na swoim koncie mnóstwo kreacji filmowych i teatralnych oraz cieszył się sławą znakomitego piosenkarza, ale - jak wyznał po latach - serial wydał mu się czymś... niezwykłym.
W pewnym momencie Łazuka przyznał też, że były w jego karierze lata, kiedy - jadąc na plan - nie wiedział, w jakim serialu będzie grał. Zdarzało się, że jednego dnia miał zdjęcia do trzech różnych produkcji!
"Nie miałem i nie mam nic przeciwko dobrym serialom" - mówi aktor.
Pytany, które seriale ze swym udziałem lubi najbardziej, wymienia "Kapitana Sowę na tropie", "Wojnę domową", "Drogę", "Stawiam na Tolka Banana" i "Czterdziestolatka". "Te seriale miały ogromną widownię. Ludzie nie mogli doczekać się kolejnych odcinków" - wspominał.
W swojej karierze Bohdan Łazuka pojawił się też w takich produkcjach jak "Dom", "Graczykowie", "Skarb sekretarza", "Sukces" i "Świat według Kiepskich". W pierwszej dekadzie XXI wieku zagrał w ponad dwudziestu produkcjach telewizyjnych i nigdy nie żałował, że w nich wystąpił.
Po raz ostatni w serialowej roli mieliśmy okazję oglądać go w 2012 roku w 500. odcinku "Na dobre i na złe" jako przyjaciela profesora Zyberta (Marian Opania).
W 2019 roku aktor pojawił się gościnnie w komedii Michała Milowicza i Kacpra Anuszewskiego "Futro z misia". Z kolei 10 listopada premierę będzie miała komedia świąteczna "Uwierz w Mikołaja", za sprawą której legendarnego aktora znów zobaczymy na dużym ekranie.
Łazuka, zapytany kiedyś, z której swojej roli jest najmniej zadowolony, bez wahania odpowiedział, że z roli... męża.
"Ja za bardzo kocham życie, zmiany, ruch, towarzystwo" - wyznał na łamach książki "Przypuszczam, że wątpię", dodając, że już kiedy po raz pierwszy stawał na ślubnym kobiercu, jego przyjaciele przewidywali, że na jednej żonie się nie skończy.
"Skończyło się na czterech żonach i pięciu ślubach" - mówił Łazuka po swoim drugim ożenku z Renatą Węglińską, którą najpierw poślubił w 1980 roku, a ponownie - w 2010 roku.
Zanim gwiazdor - jako 24-letni młodzieniec - po raz pierwszy został mężem, miał już na swoim koncie mnóstwo miłostek. Romansował m.in. z prześliczną koleżanką ze studiów Zofią Marcinkowską, która w wieku 23 lat zabiła swojego kochanka, a chwilę potem popełniła samobójstwo, Igą Cembrzyńską, z którą przyjaźni się do dziś, oraz Kaliną Jędrusik, która do końca swojego życia mu... matkowała. Miał też, jak sam mówi, "epizody romansowe" z niejaką Bożenką (poznał ją w kopalni "Katowice", gdzie trafił w ramach Ochotniczych Hufców Pracy) oraz młodziutką baletnicą Lucynką.
"W młodości byłem bardzo kochliwy" - przyznaje Bohdan Łazuka i dodaje, że zachłystywał się po prostu powodzeniem, jakie miał u kobiet, ale nie chciał wiązać się na dłużej z żadną, skoro wiedział, że może ich mieć wiele!
W 1962 roku w końcu naprawdę się zakochał. Aktorkę Barbarę Wrzesińską poznał, gdy po studiach dołączył do zespołu warszawskiego Teatru Współczesnego. Wystarczyło kilka tygodni znajomości, by kompletnie stracił dla niej głowę i poprosił, aby została jego żoną.
"Byłem o nią chorobliwie zazdrosny. Baśka używała życia, z połową Warszawy była na ty. Może oboje byliśmy za młodzi, zbyt frywolni na stałość" - mówi, tłumacząc, dlaczego jego małżeństwo z Wrzesińską przetrwało zaledwie trzy miesiące.
O kolejnej pani Łazukowej - tancerce Danieli Pacholczyk - Bohdan opowiada zawsze w samych superlatywach i przyznaje, że jej nie doceniał, bo był tak bardzo skupiony na sobie i swojej karierze, że pozwolił, by przy nim więdła. Wypatrzył ją na widowni w Operze Bałtyckiej podczas jednego ze swych występów i... zakochał się od pierwszego wejrzenia. Wytrzymali ze sobą tylko rok. Po rozwodzie z Danielą aktorem zaopiekowała się, za zgodą męża Stanisława Dygata, Kalina Jędrusik.
"Wypłakiwałem się jej. Razem z Dygatem przygarnęli mnie do siebie. Dostawili mi łóżko polowe w kuchni, traktowali jak członka rodziny. Kalina otaczała mnie ciepłem" - wspominał.
"Wpadłem w rozwiązłość. Romansowałem na prawo i lewo, co przychodziło tym łatwiej, że byłem u szczytu sławy. Wówczas ugruntowałem opinię o sobie jako znawcy kobiecego piękna i zdobywcy niewiast" - opowiadał w wywiadzie.
Trzecia żona - Małgorzata Viresco - też była tancerką. W 1973 roku na świat przyszedł ich syn Adam. Choć Bohdan Łazuka szczerze pragnął się ustatkować, nie potrafił powstrzymać się od flirtowania z każdą kobietą, która stanęła mu na drodze. Po latach przyznał w swej książce "Przypuszczam, że wątpię", że swymi zdradami doprowadził Małgorzatę do kresu wytrzymałości i bierze na siebie całą winę za rozpad ich rodziny.
Łazuka smak prawdziwego szczęścia poznał dopiero u boku modelki i projektantki Renaty Węglińskiej, którą pod koniec lat 70. ubiegłego wieku przedstawiła mu aktorka Krystyna Sienkiewicz. Ożenił się z nią w 1980 roku, rozwiódł 21 lat później, po czym 9 lat po rozwodzie... ponownie przysiągł jej w USC dozgonną miłość. Są razem do dziś.
"Owocem naszego związku jest córka Olga, najważniejsza kobieta mojego życia" - mówi aktor.
Bohdan Łazuka przyznaje, że miał mnóstwo kobiet, ale najczęściej były to związki na jedną noc. "Jako dżentelmen w starym stylu zwykłem moje wybranki zapraszać na kolację wraz ze śniadaniem podawanym do łóżka" - wspomina.
"Gdybym miał powiedzieć, którą kobietę, zanim na świecie pojawiła się moja córka, kochałem naprawdę szczerze i bezwarunkowo, wskazałbym... matkę. Inne kobiety były, bo były" - powiedział "Super Expressowi".
"Wiele w życiu nabałaganiłem. Teraz widzę, że najważniejsza jest rodzina" - dodał aktor.
Jakiś czas temu Łazuka poruszył również kwestię głodowych emerytur, jakie otrzymują zasłużeni artyści. "Obecna emerytura wystarcza mi jedynie na opłacenie rachunku za gaz, więc może sobie pan wyobrazić, ile wynosi. Jeśli minimum co drugi dzień przychodziłby do mnie listonosz i przynosił w kopercie pięć tysięcy dolarów, to mógłbym zastanowić się nad tym, czy przestać pracować. Ale na to się nie zanosi" - mówił w rozmowie z Plejadą. Według mediów artysta może liczyć na emeryturę w wysokości około dwóch tysięcy miesięcznie.
Łazuka nie narzeka jednak na brak pieniędzy. W trakcie swojej kariery zdążył się zabezpieczyć finansowo. "Udało mi się w życiu trochę zarobić, udało mi się w życiu zawodowym, dzięki czemu mogę teraz żyć spokojnie [...]. Radzę sobie w aktualnej sytuacji związanej z inflacją. W domu jestem sam, ponieważ cała rodzina mieszka na Florydzie: żona, córka, wnuk. Bardzo za nimi tęsknię, mam nadzieję, że oni za mną też. Czasem wysyłam im pieniądze" - wyznał z kolei w "Super Expressie".
Zobacz też: Manuela Gretkowska i Andrzej Żuławski: Wyniszczająca miłość