Anna Chodakowska: Lubiła uwodzić i wywoływać skandale
Serial "W labiryncie" nazywany jest pierwszą polską telenowelą. Chociaż krytycy nie zostawili na niej suchej nitki, to widzowie byli zachwyceni. W szczytowym momencie serial oglądało aż 16 milionów Polaków! Grający w serialu aktorzy stali się gwiazdami. Jednak nie wszystkim udało się utrzymać sławę. Wcielająca się w postać Renaty Anna Chodakowska już od kilku lat nie pojawiła się na ekranie. Czym się dzisiaj zajmuje aktorka?
"W labiryncie" było nie tylko pierwszą polską operą mydlaną, ale też pierwszym polskim serialem realizowanym w prawdziwych - a nie tylko w wybudowanych w halach produkcyjnych - wnętrzach. Zdarzało się, że aktorzy sami musieli zadbać o swoje... kostiumy. Wielu aktorów odmówiło udziału w serialu. Uważali, że gra w "tasiemcu" nie jest na ich poziomie. "Decyzja zagrania w tym serialu nie była wcale taka oczywista. Wtedy aktorzy uczestniczyli w tak zwanej ‘sztuce wyższej’ i wierzyli w swoje posłannictwo. A tu nagle... opera mydlana" - opowiadała Marta Klubowicz, która wcieliła się w postać farmaceutki Doroty Wanat.
Serial był całkowicie nowym formatem w polskiej telewizji, jednak udało mu się zyskać duże grono odbiorców. Przedstawiał losy lekarzy, farmaceutów, naukowców i biznesmenów na przełomie lat 80. i 90., czyli w czasie przeobrażeń gospodarczych i ustrojowych. Oglądalność serialu sięgała 16 milionów widzów, na co miała wpływ nie tylko podjęta tematyka, ale również dobór obsady.
"W labiryncie": Klucz do sukcesu
"W labiryncie": Pierwsza polska telenowela, która odniosła niebywały sukces
Anna Chodakowska zagrała w serialu czarną owcę. Jej bohaterka, Renata Glinicka, już jako nastolatka miała problemy z prawem. Była przeciwieństwem swojej siostry. Chodakowska, podobnie jak jej bohaterka, od dziecka miała w sobie trochę z buntowniczki. "Pamiętam, jak w Wigilię przy stole stało dodatkowe krzesło i puste nakrycie. 'A dla kogo to krzesło?', męczyłam tatę. 'Dla Chrystusa'. 'Jak to dla Chrystusa, skoro dopiero się narodził?', nie dawałam za wygraną - wspominała w jednym z wywiadów. Rodzicie przyszłej gwiazdy pielęgnowali w niej chęć poznania świata i walkę o swoje prawa. Między innymi dlatego Chodakowska dała się poznać jako osoba, która nie boi się mówić, co myśli. Słynie również z ostrego języka i bezkompromisowych sądów.
W 1973 roku studia na Wydziale Aktorskim Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. "Mój rok był cudowny dzięki zestawowi profesorskiemu, zupełnie niebywałemu. Opiekunem roku był Tadeusz Łomnicki, świadek na moim ślubie, spotkaliśmy się potem podczas pracy w teatrze" - wspominała po latach. Już na początku swojej kariery wystąpiła w doskonale przyjętej "Antygonie" w reżyserii Adama Hanuszkiewicza. Później została przyjęta do Teatru Narodowego. "Antygona" była dla niej przełomem. Chodakowska przyznała, że gdyby nie ta rola, to być może nie związałaby się z aktorstwem na dłużej.
Anna Chodakowska odbiła partnera znanej piosenkarce i nadal się z nią przyjaźniła
O ile w teatrze radziła sobie znakomicie, to nie miała tyle szczęścia w świecie filmu. Na dużym ekranie po raz pierwszy pojawiła się w "Wielkim podrywie" z 1978 roku, w którym zaprezentowała się tak, jak ją bóg stworzył. Z czasem zaczęła grać coraz więcej zarówno w kinie, jak i telewizji. Nie miała problemów z rozbieraniem się na ekranie, co twórcy chętnie wykorzystywali. Jej nagie ciało można było podziwiać m.in. w serialach "Znaki szczególne", "Czterdziestolatku" czy "Kuchni polskiej" oraz filmach "Sztuka kochania", "Amnestia", Widziadło".
"Co innego rozebrać się na planie, a co innego zagrać scenę erotyczną. Nigdy bym nie zagrała w filmie, gdzie bohaterowie uprawiają seks. Mogę to oglądać, ale sama bym nie chciała, poza tym nie wytrzymałabym ze śmiechu" - mówiła Chodakowska o swoich nagich rolach. Z czasem aktorka została zaszufladkowana jako kobieta fatalna, demoniczna, która wykorzystuje swoje atuty, by ściągnąć mężczyzn na manowce.
Ogromną popularność przyniosła jej rola w serialu "W labiryncie". Ludzie zaczęli ją rozpoznawać na ulicy, jednocześnie utożsamiając z graną przez nią bohaterką. "W trakcie emisji 'Labiryntu' miałam straszne branie. To było nawet krępujące, ale w sumie miłe i zaskakujące, że ludzie aż tak to oglądali. Zaczepiali mnie mężczyźni: 'Pani Renato!'. Odpowiadałam, że mam na imię Anna, a oni swoje: 'Pani Renato, ja to bym z panią na koniec świata!'. Gdy wchodziłam do sklepu, to kolejka się odsuwała i kupowałam pierwsza" - wspominała w książce "Demony seksu".
Największe polskie seksbomby. Przyprawiały mężczyzn o zawrót głowy
Anna Chodakowska nigdy nie musiała specjalnie zabiegać o względy mężczyzn. Chociaż nie była klasyczną pięknością, to miała w sobie magnetyzm i charyzmę, które przyciągały amatorów. Jeszcze na studiach poznała swoją pierwszą miłość. W reżyserze Henryku Rozenie zakochała się bez pamięci. Szybko wzięli ślub, niestety, szybko pojawiły się też pierwsze trudności. Okazało się, że małżonkowie pragną od życia różnych rzeczy. "'Rozen był moim kolegą ze studiów, reżyserem. Nienawidził blichtru, co wynikało z jego wielkiej skromności" - mówiła po rozwodzie, dodając, że ona i Rozen mieli zupełnie inne spojrzenie na sztukę oraz na życie i że było im ze sobą po prostu nie po drodze. Po rozwodzie pozostali przyjaciółki i kilka razy ze sobą pracowali.
Aktorka nie kryje, że w dniu, kiedy jej małżeństwo oficjalnie przestało istnieć, była już związana z kimś innym. To właśnie Krzysztof Bukowski był największą miłością jej życia. Jej uczuciu nie przeszkadzał nawet fakt, że był partnerem jej przyjaciółki - Haliny Frąckowiak. Anna i Krzysztof doskonale się rozumieli jako artyści, ale też bardzo podobnie myśleli o życiu. Oboje nie chcieli mieć dzieci! Podobno to właśnie dlatego Bukowski zostawił Halinę Frąckowiak, że ona pragnęła być matką, a jego w ogóle nie interesowała rola ojca... Chodakowska ujęła go m.in. tym, że od razu oświadczyła, że nie wyobraża sobie siebie zmieniającej pieluchy czy odprowadzającej dziecko do przedszkola.
Choć Anna Chodakowska odbiła partnera Halinie Frąckowiak, ta... wybaczyła jej i nigdy nie skreśliła z listy swych najbliższych znajomych. Aktorka i piosenkarka do dziś się przyjaźnią. Bukowski i Chodakowska przez wiele lat uważani byli za jeden z najciekawszych duetów artystycznych i twórczych - razem stworzyli m.in. spektakle "Msza wędrującego" i "Kasandra" oraz kilka widowisk telewizyjnych. Aktorka zagrała też w słynnym musicalu "Kolęda Nocka" wyreżyserowanym przez Krzysztofa w grudniu 1980 roku w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Podczas trwającego pięć miesięcy tournée "Kolędy Nocki" po Stanach Zjednoczonych towarzyszyła im również Frąckowiak.
Irena Karel: Polska seksbomba zniknęła z ekranów! Jak wygląda dzisiaj?
Anna i Krzysztof byli razem aż do śmierci reżysera. Odszedł, mając zaledwie 51 lat, w kwietniu 2001 roku. Choć od śmierci reżysera minęło w tym roku dokładnie 20 lat, aktorka wciąż o nim myśli i wspomina jako mężczyznę - to jej słowa - "mądrego i pięknego, który ściągnął ją ze złej drogi". "Mam, podobnie jak większość aktorów, skłonności do pójścia w kierunku... szmiry. Kilkakrotnie Krzysztof ściągał mnie z tej złej drogi. Nauczył mnie, że bez względu na honorarium, trzeba przyjmować tylko te propozycje, które posuwają aktora do przodu, a nie tylko w latach" - powiedziała kiedyś w wywiadzie.
Być może właśnie dlatego coraz rzadziej pojawiała się na ekranie. Ostatni raz można ją było zobaczyć w filmie krótkometrażowym "Powrót". Anna Chodakowska skupiła się za to na walce o prawa zwierząt, w czym często wspierają ją koledzy i koleżanki ze sceny. Na krótko związała się również z polityką - była w składzie komitetu honorowego Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, startowała też do senatu. Za pracą na planie filmowym nie tęskni. W jednym z rzadkich wywiadów przyznała, że ma ciekawsze rzeczy do roboty.