Dzisiaj w TV króluje "M jak miłość", ale pod koniec lat 90. niekwestionowanym królem polskich telenowel był serial “W labiryncie". Już od pierwszych odcinków zaskarbił sobie sympatię widzów i bił rekordy popularności. Choć wielu patrzyło sceptycznie na tego typu produkcje, serial miło zaskoczył i poruszył miliony Polaków!
"W labiryncie" był całkowicie nowym formatem w polskiej telewizji, jednak udało mu się zyskać ogromne grono odbiorców. Serial przedstawiał losy lekarzy, farmaceutów, naukowców i biznesmenów na przełomie lat 80. i 90., czyli w czasie przeobrażeń gospodarczych i ustrojowych w Polsce. Oglądalność telenoweli sięgała 16 milionów widzów!
Prace na planie przebiegały się bardzo sprawnie. Po trwających pół roku przygotowaniach, w październiku 1988 ekipa trafiła na plan zdjęciowy. Już 30 grudnia tego roku widzowie mogli obejrzeć pierwszy odcinek “W labiryncie".
Pomysł stworzenia opery mydlanej w Polsce był nieco ryzykowny i obawiano się, że taka forma w czasach, kiedy to aktorstwo było uznawane za sztukę wyższą, a gwiazdy gardziły udziałem w serialach, zwyczajnie się nie przyjmie. Wielu aktorów odmówiło przyjęcia roli w projekcie.
Ci, którzy zdecydowali się zaufać produkcji i uwierzyć w jej sukces, zostali nagrodzeni ogromną popularnością i uznaniem. Byli to m.in. Marek Kondrat, Piotr Skarga, Sławomira Łozińska, Marta Klubowicz, Jowita Budnik czy Agnieszka Robótka-Michalska.
"Moje środowisko żyło wspomnieniem minionej epoki, kiedy nie było reklam, a udział w operze mydlanej budził zażenowanie. Ja się w to ‘wpuściłem’, bo uprawiałem ten zawód z całym jego dobrodziejstwem" - wspominał po latach Kondrat. "Pamiętam wywiady z moimi kolegami, którzy byli oburzeni, że gram w takiej szmirze. Dzisiaj trudno znaleźć kogoś w moim środowisku, kto by tego nie robił" - wyznał w jednym z wywiadów.