Laura Łącz: 45 lat na scenie! Nawet nie myśli o emeryturze?
Trudno uwierzyć, że mija właśnie 45 lat od teatralnego debiutu Laury Łącz. Aktorka, pisarka, prezenterka i scenarzystka wciąż jest aktywna zawodowo i nie zamierza przechodzić na emeryturę. Życiorys gwiazdy sam w sobie może posłużyć za scenariusz do filmu.
Laura Łącz przyszła na świat 25 października 1954. Jej ojciec to popularny aktor Marian Łącz, którego telewizyjna widownia może kojarzyć z roli Władysława Matraczaka, sąsiada granego przez Witolda Pyrkosza Balcerka w serialu "Alternatywy 4". Aktorką była również jej matka, Halina Dunajska. Chyba nikt się nie zdziwił, gdy postanowiła pójść w ich ślady. Podobnie do rodziców uczyła się na warszawskiej PWST. Ukończyła też studia na kierunku filologia polska na Uniwersytecie Warszawskim. 3 lutego 1978 roku zadebiutowała na deskach teatru rolą kobiety w sztuce "Ballada Łomżyńska" Ernesta Brylla.
"Najważniejszymi dla mnie postaciami we wczesnej młodości byli oczywiście rodzice aktorzy. Skończyli Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie - i ja potem tę uczelnię skończyłam - i zostali zaangażowani przez wielkiego Leona Schillera do Teatru Polskiego w Warszawie, bo wtedy był i rektorem szkoły teatralnej, i dyrektorem Teatru Polskiego. Potem do tegoż teatru, po ukończeniu PWST, trafiłam ja. Rzadko się zdarza, żeby młody aktor czy aktorka grał na jednej scenie z rodzicami, a w dodatku z własnym mężem. Bo w tym teatrze wówczas był aktorem także Krzysztof Chamiec, mój późniejszy mąż" - wspominała aktorka w rozmowie z Programem Trzecim Polskiego Radia.
Aktorką karierę Laura Łącz rozpoczęła pod koniec lat 70. XX wieku. Oglądać mogliśmy ją m.in. w filmie Zbigniew Kuźmińskiego "Krab i Joanna" (1980), "Kamiennych tablicach" (1983) Ewy i Czesława Petelskich, "Kontrakcie" (1980) Krzysztofa Zanussiego oraz serialu "07 zgłoś się". W 1983 roku aktorka otrzymała Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego. W ostatnich latach oprócz roli w serialu "Klan" aktorkę mogliśmy również oglądać w gościnnych występach w innych telewizyjnych produkcjach: "Kryminalnych", "Niani" oraz "Ojcu Mateuszu".
Telewizyjna widownia kojarzy ją najbardziej dzięki roli Gabrieli Wilczyńskiej w serialu "Klan". "Jest to jednoznacznie pozytywna osoba. Gdy jeżdżę na spotkania z publicznością, okazuje się, że wszyscy ją znają i lubią. Nigdy nie wyrządziła nikomu krzywdy. Przeszkadzało mi to, że nie mam nic ciekawego do grania, bo aktorzy lubią trudne sytuacje scenariuszowe, ale w porę zorientowałam się, że właśnie to jest dla widzów ciekawe. Pomyślałam: 'Dobrze, niech Gabi już taka będzie'" - mówiła o swej bohaterce aktorka.
Laura Łącz jest również autorką wielu książek dla dzieci, m.in. "Sekretu czarnego łabędzia", "Spełnionych marzeń" oraz "Bajek i wierszy na cztery pory roku". "Ukończyłam filologię polską jako drugi fakultet, by robić to profesjonalnie, bo oczywiście początkowo - jak to młoda kobieta - pisałam wyłącznie wiersze o dorosłym życiu i miłości. Dopiero później, po urodzeniu syna, zaczęłam tworzyć słuchowiska radiowe, opowiadania, bajki dla dzieci. Piszę właściwie bez przerwy" - mówiła Łącz w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Nie wszyscy wiedzą, że Laura Łącz idąc na studia miała już bardzo znanego narzeczonego. Jej wybrankiem był gitarzysta Czerwonych Gitar Dominik Kuta. Gdy go pierwszy raz zobaczyła, chodziła jeszcze do liceum. Przyszła gwiazda nie kryła, że zakochała się w Dominiku tak mocno, że nic - oprócz tej miłości - się dla niej nie liczyło. Gotowa była pójść z ukochanym na koniec świata. "Nigdy się nie wyprę tego uczucia, bo było ogromne i wspaniałe. Byliśmy razem dziesięć lat i gdyby nie jego bardzo swobodny tryb życia, a na mojej drodze nie stanął Krzysztof Chamiec, pewnie bylibyśmy małżeństwem o wiele dłużej" - przyznała.
Miłość panny z dobrego domu do starszego o dwa lata gitarzysty okazała się jednak tak silna, że gdy tylko oboje osiągnęli wiek pozwalający młodym ludziom na zawarcie związku małżeńskiego, natychmiast postanowili skorzystać z przysługującego im prawa do założenia rodziny. Dominik Kuta - jak nakazywała tradycja - zjawił się w domu rodzinnym swej wybranki, by oficjalnie poprosić o jej rękę i... dostał czarną polewkę. Marian Łącz i Hanna Dunajska powiedzieli kategoryczne "nie" i odprawili absztyfikanta córki z kwitkiem! Laura jednak wcale się tym nie przejęła i wkrótce potem została żoną swego oblubieńca, choć wszyscy znajomi jej to odradzali.
Na ślubie Laury i Dominika co prawda nie pojawili się rodzice panny młodej, ale za to obecni byli... reporterzy Dziennika Telewizyjnego. Kuta był już wtedy bardzo sławny, więc uznano, że jego ożenek ze studentką aktorstwa wart jest relacji w głównym wydaniu programu informacyjnego TVP. Halina Dunajska i Marian Łącz mieli więc okazję zobaczyć, jak wyglądała ich jedynaczka, stojąc przy ołtarzu w katedrze przy ulicy Świętojańskiej, a chwilę wcześniej wymieniając się z Dominikiem obrączkami w obecności kierownika stołecznego Pałacu Ślubów.
Niestety, szybko okazało się, że młodzieńcza szalona miłość i odpowiedzialne dorosłe życie to dwie zupełnie różne sprawy. "Tryb życia Dominika był nie do zniesienia. Żył w nocy, spał w dzień. A ja miałam studia, musiałam się uczyć. Potem, gdy już zaczęłam grać w teatrze, w telewizji, w radiu, musiałam być wypoczęta, w dobrej formie, musiałam znać tekst" - wyznała Laura Łącz po latach, wspominając na łamach "Super Expressu" swe pierwsze małżeństwo.
Największą miłością aktorki był Krzysztof Chamiec. Poznali się na deskach teatru. Występowali razem w sztuce "Cyrano de Bergerac". 48-letni aktor i o prawie ćwierć wieku młodsza od niego aktorka grali parę zakochanych. Szybko narodziła się między nimi prawdziwa chemia. Problem w tym, że Chamiec był wtedy żonaty z aktorką Joanną Sobieską, Łącz była zaś wówczas żoną muzyka zespołu Czerwone Gitary. Podobno młoda aktorka stwierdziła, że najpierw rozwód, a później romans.
I tak związali się ze sobą dopiero po zakończeniu poprzednich związków. Ona - niespełna 30-letnia wówczas aktorka stojąca dopiero u progu kariery, i on - wybitny aktor mający już na swym koncie mnóstwo znakomitych ról, byli jak ogień i woda. Nikt nie wróżył ich związkowi powodzenia... Znajomi przestrzegali Laurę, że Chamiec potrafi być zły i właśnie z tego powodu rozpadły się jego trzy małżeństwa - z Aleksandrą Grzędzianką, Joanną Jędryką i Joanną Sobieską. Poza tym uwielbiał szwendać się po świecie i w domu bywał gościem. Laura Łącz nic sobie z tych ostrzeżeń nie robiła, bo zakochała się w starszym od niej o prawie ćwierć wieku Krzysztofie na zabój.
Laura Łącz przymykała oko na niekonwencjonalne podejście Krzysztofa do życia, a w zamian wymagała tylko lojalności. "Wiele rzeczy potrafię zrozumieć, wybaczyć i nic mnie nie jest w stanie zdziwić. Żądam za to od męża lojalności wyższego rzędu. Krzysztof zawsze wykazuje ją w stosunku do mnie, a ja odpłacam mu tym samym" - stwierdziła gwiazda "Klanu" w rozmowie z "Echem Dnia".
Laura i Krzysztof doczekali się syna, który do dziś jest oczkiem w głowie swej sławnej mamy. Aktorska para szła razem przez życie przez prawie dwie dekady. Ich małżeństwo zakończyła śmierć Krzysztofa Chamca. Odszedł jesienią 2001 roku po długiej walce z rakiem płuc. "Moja miłość do niego była, i wciąż jest, silniejsza niż śmierć. Umarł, ale nie przestałam go kochać. Czułam, że moje serce i duszę zabrał ze sobą do grobu. I tak jest do tej pory" - twierdzi Laura Łącz.
Aktorka nie kryje, że po śmierci ukochanego w jej otoczeniu pojawiło się kilku absztyfikantów gotowych zająć u jej boku miejsce Krzysztofa. Ona jednak przysięgła sobie, że nie wpuści już do swego serca, życia i domu żadnego mężczyzny. "Po śmierci Krzysztofa rzuciłam się w wir pracy, żeby nie myśleć o tym, co mnie spotkało. Wiedziałam jedno, że mam do wykonania duże zadanie - wychować porządnie syna. Andrzej rósł, przeszliśmy razem okres buntu i naporu. Charakter miał trudny. Poświęcałam mu każdą wolną chwilę, dużo rozmawialiśmy. Zrezygnowałam ze spotkań towarzyskich, przyjaciele też się powoli wykruszali, bo nie miałam dla nich czasu. Zresztą na poznawanie nowych mężczyzn nie miałam specjalnie ochoty. Wciąż przed oczami pojawiała się postać mojego męża" - przyznała w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Laura Łącz, mimo upływu lat, wciąż zachwyca urodą. Gwiazda wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że nigdy nie korzystała z dobrodziejstw medycyny estetycznej. Dziś uważa jednak, że gdyby dało się cofnąć czas, z pewnością poprawiłaby sobie... usta. "Nie podążam ślepo za nowinkami mody. Poza tym teraz nawet brzydka kobieta może stać się piękna, ponieważ mamy tyle radykalnych zabiegów upiększających. Jestem przeciwna ich nadmiarowi, ale zapewne gdybym była młodsza, myślę, że powiększyłabym sobie trochę usta. Teraz nie będę już tego robić, ale nie uważam drobnych poprawek za coś złego" - cytuje jej słowa AKPA.
Aktorka przyznała również, że często podczas spotkań z widzami pada pytanie, o sekret jej szczupłej figury i doskonałego wyglądu. "To zasługa genów. Moja mama i tata byli szczupli. Nigdy w życiu się nie odchudzałam. Nie uprawiam sportu, natomiast uważam, że warto zdrowo się odżywiać. Ważna jest dla mnie aktywność życiowa, również w sensie psychicznym, która trzyma mnie w ryzach. Z tego względu dbam o siebie - o włosy, stosowny do okazji makijaż i staram się mieć ładne, eleganckie rzeczy w szafie" - zdradza aktorka.
Choć Laura Łącz jest uznawana za jedną z najpiękniejszych polskich aktorek, jednak ona sama przyznaje, że nie lubi oglądać siebie na żadnych zdjęciach - ani z profesjonalnych sesji, ani tych robionych spontanicznie, na prywatnych spotkaniach. Zdaniem aktorki fotografie zupełnie nie oddają jej charakteru i osobowości. "Nigdy nie podobam się sobie ani na zdjęciach, ani w filmie. Lepiej prezentuję się na żywo. Uważam się za osobę bardzo niefotogeniczną" - aktorka przyznała w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle.