Jan Piechociński: Jak żyje gwiazdor kultowych produkcji? Kiedyś nie miał na chleb
Jan Piechociński, czyli Feliks z "Klanu", początkowo nie chciał zostać aktorem. Przyszłość wiązał z innymi dziedzinami. Ukończył technikum sportowe, studiował fizykę, jednak zrezygnował po pierwszym semestrze. Później zdecydował się na filologię polską i prawo, jednak okazało się, że to studia aktorskie były właściwym wyborem. W 1976 roku Jan Piechociński został absolwentem łódzkiej Filmówki.
Jeszcze podczas studiów Jan Rybkowski powierzył mu zagranie aż dwóch postaci - Mieszka I i księcia czeskiego - w swym filmie "Gniazdo". Rok później pojawił się w legendarnych "Dziejach grzechu", a w 1976 roku dostał pierwsze role serialowe - mężczyzny w pociągu w jednym z odcinków "Daleko od szosy" i partyzanta w "Polskich drogach". Gwiazdą stał się po roli w kultowej komedii erotycznej "Oh, Karol". Z dnia na dzień stał się bożyszczem kobiet.
Na przestrzeni lat wystąpił w "C.K. Dezerterzy", "Na kłopoty... Bednarski", "Krótkim filmie o miłości", "Komedii małżeńskiej", "Ekstradycji", "Francuskim numerze" czy "Popiełuszko. Wolność jest w nas". Nigdy jednak nie odniósł takiego sukcesu jak w przypadku "Och, Karol".
Za bardzo kojarzył się z Karolem Górskim z komedii Romana Załuskiego. Został zaszufladkowany - reżyserzy uznali, że w innych rolach po prostu nie byłby wiarygodny. Grał niewielkie, często epizodyczne rólki.
W jednym z wywiadów Jan Piechociński przyznał, że przez cztery lata nie otrzymywał żadnych propozycji zawodowych, co przyczyniło się do jego ogromnych kłopotów finansowych. Aktor wyznał, że niekiedy nie miał co do garnka włożyć. Aby poprawić swoją sytuację, wyjechał za chlebem na pół roku do Szwecji. Pracował jako malarz.
Do pracy powrócił dzięki reżyserowi Romanowi Załuskiemu, który zaproponował mu rolę w "Komedii małżeńskiej". Później na stałe znalazł miejsce w "Klanie".
"Wcale się nie zmieniam. Ciągle jestem tym samym, co kiedyś, chłopakiem z głową pełną marzeń. Czuję się po prostu młodo" - twierdzi.
O tym, że jest już emerytem, przypominają Janowi Piechocińskiemu tylko comiesięczne wypłaty z ZUS-u.
"1500 złotych. Za mało, żeby żyć, i za dużo, aby umrzeć" - żartuje i dodaje, że gdyby nie "Klan", w którym gra od ponad 20 lat, nie miałby chyba za co żyć.
Zobacz też:
Agnieszka Kaczorowska kończy karierę i wyjeżdża z Polski?
"Barwy szczęścia": Odcinek 2651. Lilly wciąż jest w Polsce! Co na to Kajtek?