Hanna Dunowska: Była legendą telewizji. Odeszła po poważnej chorobie
Gdy w sierpniu 2019 roku media poinformowały o śmierci Hanny Dunowskiej, fani oraz osoby z branży nie kryły swojego smutku. Ulubienica widzów miała zaledwie 60 lat. "Szok - to minimum, co potrafię teraz z siebie wyrzucić. Miała jeszcze tyle planów” - mówiła wtedy jej koleżanka po fachu.
Hanna Dunowska urodziła się 18 grudnia 1958 roku w Mińsku Mazowieckim. Była absolwentką warszawskiej PWST. Występowała na deskach teatralnych całej Polski - Teatrze Nowym im. Gustawa Morcinka w Zabrzu, Teatrze Polskim w Bielsku-Cieszynie czy Teatrze Narodowym w Warszawie.
Na ekranie zadebiutowała już w czasie studiów - zagrała główną rolą kobiecą w filmie "Czułe miejsca" Piotra Andrejewa. Wystąpiła także w "Feminie" Piotra Szulkina. Wśród jej najważniejszych ról wymienić należy: "Bez końca" u Krzysztofa Kieślowskiego, czy "Zamknąć za sobą drzwi", "Gorzka miłość". Reżyserzy chętnie obsadzali ją w rolach hrabianek, księżnych.
Często występowała w serialach. Polscy widzowie kojarzą ją m.in. z ról w "Zespole adwokackim", "Na dobre i na złe", "Samym życiu", Przyjaciółkach" i ostatnio w "Barwach szczęścia". W latach 1993-1996 z Krzysztofem Ibiszem prowadziła teleturniej "Czar par", emitowany na antenie TVP1. Starsi widzowie doskonale pamiętali ją z roli sierżant Anny Sikory z kultowego "07 zgłoś się".
"Hania dołączyła do naszego zespołu, gdy kręciliśmy już ostatni sezon '07'. Pamiętam, że była nieco zawstydzona i onieśmielona. Nie było się czemu dziwić. My - starzy wyjadacze - byliśmy zżyci ze sobą już od jedenastu lat. Ekipa znała się na wylot, więc staraliśmy się z Jurkiem robić wszystko, aby i ona poczuła się jak 'u siebie w domu', a raczej 'u siebie w biurze'. Okres ten wspominam bardzo miło. Wydarzyło się wówczas kilka sympatycznych sytuacji, które od zawsze z Hanią traktowaliśmy anegdotycznie. A dobry humor przenosiliśmy na plan filmowy" - wspominał Bronisław Cieślak.
Grała również w wielu zagranicznych produkcjach. Wystąpiła w rosyjskim filmie sensacyjnym "Gladiator dla komornego", familijnym serialu australijskim "Dwa światy", polsko-czesko-słowackim dramacie "Wszyscy moi bliscy" oraz dreszczowcu "Poza zasięgiem" u boku Stevena Seagala. W filmie Lecha J. Majewskiego "Ewangelia według Harry’ego" zagrała razem z Viggo Mortensenem i Jennifer Rubin.
Chociaż nie mogła narzekać na życie zawodowe, to prywatne dalekie było od ideału. Aktorka dwa razy wychodziła za mąż i dwa razy się rozwodziła. Z pierwszego małżeństwa miała córkę Joannę, z drugiego syna Juliana. Gdy została matką, kariera odeszła na bok. Jednak z czasem zaczęła tęsknić za zawodem, ale nowe propozycje nie przychodziły.
"Macierzyństwo już mi nie wystarczało. To, czego chciałam, to wyjść poza dom, wrócić do pracy, coś robić w świecie, chociaż nie bardzo wiedziałam co. (...) Doskwierała mi samotność, moje samopoczucie było coraz gorsze" - mówiła w rozmowie z Ewą Raczyńską.
Rozpad drugiego małżeństwa zbiegł się w czasie z problemami zdrowotnymi. Podczas badan kontrolnych lekarz znalazł zmiany w piersi aktorki. Wkrótce padła diagnoza: nowotwór. "Pan rak zmusił mnie do zastanowienia się nad życiem. Zrozumiałam, że paradoksalnie jest moim sprzymierzeńcem! Sprawił, że zaczęłam zwracać wreszcie uwagę na to, co czuję, czego chcę, a na co się nie zgadzam. To była wielka konfrontacja z sobą" - mówiła wtedy Hanna Dunowska.
"Usłyszałam, że choroba, która mnie dotknęła, to jest rak mojej duszy, że strasznie dużo w moim życiu było smutku, cierpienia, samotności. Postanowiłam to zmienić, bo nie chciałam już tak żyć" - dodawała. Po pokonaniu choroby ukończyła psychoterapię w Instytucie Psychologii Procesu oraz studia podyplomowe. Karierę aktorską łączyła z pracą psychoterapeuty. Założyła Ośrodek Rozwoju i Psychoterapii "Przemiany".
Wcześniej pomagała ofiarom przemocy w Centrum Praw Kobiet. "Praca na planie serialu czy filmu wymaga umiejętności szybkiego wejścia w rolę, bycia gotowym na zawołanie. Przydaje mi się to podczas spotkań z pacjentami" - tak mówiła o swoim drugim zawodzie. Początkowo obawiała się tego, jak pacjenci zareagują na widok aktorki w gabinecie terapeutycznym. "Trochę się obawiałam, że ludzie mogą mieć poważny dylemat, na ile jestem aktorką, a na ile profesjonalną psychoterapeutką. Ale nie mają tej obawy. Przychodzą do mnie, jak do znajomej, z poczuciem, że moja artystyczna dusza będzie w stanie to zrozumieć" - przyznała.
W 2012 roku aktorce udało się pokonać chorobę. Coraz częściej pojawiała się na ekranach. W 2018 roku Dunowska wystąpiła w filmie dokumentalnym "I love life. Kocham życie". W produkcji pojawiła się również, znana z ekranizacji "Nad Niemnem", Iwona Pawlak. Po premierze filmu okazało się, że choroba jednak nie odpuściła. Tym razem rak zaatakował ze zdwojoną siłą. Hanna Dunowska zmarła 1 sierpnia 2019 roku. Pożegnanie aktorki odbyło się 14 sierpnia 2019 roku w Domu Pogrzebowym na Powązkach Wojskowych.
"Jako młoda dziewczyna zobaczyłam 'Czułe miejsca' i Haneczkę w jej debiucie. Od wtedy wiedziałam, że chcę zostać aktorką. Po wielu latach spotkałyśmy się w końcu przy realizacji 'I love life'. Film opowiada 'o pozyskiwaniu emocji' od kobiet dotkniętych nowotworem piersi. Hania rozmawia w nim z osobami, które albo otwarcie mówią o tym, co je dotknęło, albo starają się ukryć i zdusić w sobie prawdę o rzeczywistości. Zagrałam córkę matki, która borykała się z tym problemem i obserwowałam Haneczkę, jak znakomicie radzi sobie z 'otwieraniem się' innych kobiet i przekuwa ich strach w zwycięstwo nad tym paskudnym schorzeniem. Nie potrafię znaleźć słów żalu, jaki targa mną na wieść o jej śmierci. Miała w sobie tyle siły..." - tak pracę z ulubienicą widzów wspominała gwiazda "Nad Niemnem".
Jedną z ostatnich produkcji, w której zagrała Dunowska był serialu "DNA". Na planie towarzyszyła jej m.in. Grażyna Zielińska. Wiadomość o śmierci koleżanki z planu była dla niej szokiem. "Miałyśmy wspólne zdjęcia. Wracałyśmy po nich samochodem do hotelu. Zaprzyjaźniłyśmy się do tego stopnia, że chciałyśmy razem poddać się zabiegom estetycznym dla pań. Znakomita koleżanka. Bez nadęcia, ciepła, pełna osobistego uroku. Jestem w trakcie nagrywania tzw. 'postsynchronów' do tego serialu, który wszedł już w fazę postprodukcji. I nagle taka wiadomość... Nie mogę dojść do siebie. Nie mogę sobie tego wyobrazić, że Hania nie zobaczy już 'DNA'. Szok - to minimum, co potrafię teraz z siebie wyrzucić. Miała jeszcze tyle planów - zarówno zawodowych, jak i osobistych..." - mówiła Zielińska.