Zakończenie uwielbianego serialu rozwścieczyło fanów. Myśleli, że to awaria
10 czerwca 2007 roku stacja HBO wyemitowała finałowy odcinek "Rodziny Soprano". Przed telewizorami zasiadło niemal 12 milionów fanów serialu. Wszyscy byli ciekawi, jaki będzie los Tony'ego Soprano, szefa mafii z depresją. Finałowa scena zaskoczyła i rozwścieczyła widzów. Dopiero po czasie doczekała się ona uznania.
Szósty sezon "Rodziny Soprano" zdominował wątek wojny między grupami z New Jersey i Nowego Jorku. Chociaż ludziom Tony'ego (James Gandolfini) udaje się zlokalizować i pozbyć szefa konkurencji, nie oznacza to końca jego kłopotów. W ostatniej senie serialu spotyka się z najbliższymi w restauracji. Pierwsza przychodzi jego żona Carmela (Edie Falco). Tony zdradza jej, że jeden z jego najbliższych ludzi poszedł na współpracę ze służbami. Przybyły chwilę później syn A.J. (Robert Iler) wspomina słowa ojca sprzed lat, by zawsze pamiętać o dobrych chwilach.
Tony wypatruje przybycia swojej córki Meadow (Jamie-Lynn Sigler). Ta nie może znaleźć miejsca do zaparkowania. W środku knajpy jeden z klientów od dłuższego czasu spogląda na rodzinę. W pewnym momencie wychodzi do łazienki. Tony nerwowo podnosi głowę za każdym razem, gdy ktoś wchodzi do środka. Gdy w końcu pojawia się Meadow, robi to po raz kolejny. Nagle ekran robi się czarny, a muzyka i wszelkie dźwięki milkną. Dopiero po kilku sekundach pojawiają się napisy końcowe.
W ostatnich chwilach "Rodziny Soprano" wielu widzów przestraszyło się, że doszło do awarii. Gdy okazało się, że ciemny ekran był elementem planu twórców, wielu z nich zareagowało gniewem. Niektórzy czuli się oszukani, inni zapowiadali, że zerwą umowę z HBO. Strona stacji nie wytrzymała zresztą naporu zawiedzionych widzów. Także niektórzy krytycy i dziennikarze nie ukrywali rozczarowania.
Nikki Finkle z serwisu Deadline napisała długi artykuł, w którym zarzucała Davidowi Chase'owi, twórcy "Rodziny Soprano" oraz reżyserowi i scenarzyście ostatniego odcinka, lenistwo oraz zabawę kosztem oglądających. Zaznaczyła, że nie tego oczekiwała po latach śledzenia losów gangstera z depresją.
Chase zdawał sobie sprawę, że finał wywoła kontrowersje. Jeszcze przed jego emisją udał się z żoną do Francji, by przeczekać medialną wrzawę. Udzielił tylko jednego wywiadu dla gazety "The Star-Ledger", w którym zaznaczył, że nie ma ochoty "wyjaśniać, bronić, reinterpretować lub cokolwiek dodawać" do ostatniego odcinka. "Nikt nie chciał być bezczelny, na Boga" - kontynuował. "Zrobiliśmy to, co wydawało nam się słuszne. Nikt nie chciał na siłę szokować, nikt nie pomyślał: 'O, to ich wkurzy'. Ludzie odnieśli wrażenie, jakbyśmy próbowali robić sobie z nich żarty, a to nie była prawda".
"Widziałem opinie, że to było wielkie 'spadajcie' zaadresowane do widzów. Po co ktoś chciałby to robić? Po co bawić ludzi przez osiem lat, by na koniec pokazać im środkowy palec? [...] Zaufaliśmy widzów, że mają inteligencję i ciągłość uwagi. Pracowaliśmy z przeświadczeniem, że ludzie nie muszą mieć wszystkiego wyłożonego wprost" - mówił Chase. Zaznaczył także, że wszystkie odpowiedzi są na ekranie. W kolejnych latach był wielokrotnie pytany o tę scenę i łapany za słówka. "Jeśli ktoś uważa, że Tony Soprano nie żyje [...], mi to gra. Teraz przestaniecie mnie o to pytać" - powiedział w 2021 roku.
Fani tymczasem zaczęli interpretować scenę. Wielu z nich stało za teorią, że Tony został zamordowany, a nagłe cięcie było wyrazem końca jego życia. Wskazywano na rozmowę, którą gangster przeprowadził kilka odcinków wcześniej z Bobbym Bacalą (Steven R. Schirripa), swoim szwagrem. Schodzi ona na temat śmierci. "Pewnie nawet nie słyszysz, kiedy ona nadchodzi" - mówi w pewnym momencie Bobby. Inni skupiali się na mężczyźnie, który w finałowej scenie obserwuję Tony'ego, a później wychodzi do łazienki. Fani przytaczali "Ojca Chrzestnego" i moment zabójstwa dokonanego przez Michaela Corleone. Chwilę wcześniej on także wychodzi do łazienki po schowaną tam broń.
Inni byli zdania, że Tony nie został zamordowany. Zamiast tego dowiedzieliśmy się, jak wygląda jego życie — w ciągłym strachu, oglądając się za siebie, wyczekując ataku ze strony przeciwników lub bliskich dawnych ofiar, ewentualnie aresztowania przez służby.
Finał "Rodziny Soprano" doczekał się uznania po latach. Trafił na listy "najlepszych serialowych zakończeń", a Chase odebrał z jego scenariusz nagrodę Emmy.