"Rolnik szuka żony 9": Najmłodszy uczestnik tej edycji. "Moim celem jest szczęście"

Michał z Podlasia jest najmłodszym uczestnikiem 9. edycji programu "Rolnik szuka żony". 24-latek szuka dziewczyny na dobre i na złe, z którą spędzi resztę swojego życia i z którą będzie pisał wspólną historię o miłości.

Jesteś najmłodszym uczestnikiem tej edycji. Skąd pomysł na udział w programie "Rolnik szuka żony"? Oglądałeś poprzednie sezony? A może masz już za sobą list do którejś bohaterki?

- Oglądałem poprzednie edycje, zwłaszcza te początkowe, ale bardziej dla rozrywki. Nigdy nie napisałem listu do żadnej bohaterki. Przy okazji ósmej edycji, w której występował Kamil, poczułem coś niesamowitego. Kiedy zobaczyłem odcinek świąteczny, w którym oświadczył się Joasi pomyślałem, że ja też tak chcę. Tego samego dnia wysłałam zgłoszenie do programu.

Reklama

Marzysz o kobiecie na dobre i na złe, z którą staniesz przed ołtarzem, z którą będziesz dopóki was śmierć nie rozłączy.

- Marzę o kobiecie, z którą będę mógł dzielić życie, pracę, pasje, wartości, z którą stworzę dom i będę wychowywał dzieci. Wydaje mi się, że tylko u boku drugiej osoby to nasze życie może być pełne.

Masz 24 lata. Jesteś młodym, fajnym, pracowitym, otwartym, ciekawym świata i ludzi chłopakiem. Bardzo doskwiera ci samotność?

- Jestem towarzyski, bardzo lubię poznawać nowych ludzi, ale jeśli chodzi o sprawy sercowe jestem bardzo ostrożny. Nie jest łatwo znaleźć kobietę. Bywało, że zaczynałem się angażować, widząc że dziewczyna jest naprawdę wartościowa i okazywało się, że ma chłopaka. Wycofywałem się w takiej sytuacji, bo nie chciałem ingerować w czyjś związek. Program na pewno daje nowe możliwości. Traktuję swój udział w nim jako środek do celu, a tym celem jest szczęście.

Co się wydarzyło, że poczułeś, że to ten moment?

- Poczułem, że fajnie byłoby budzić się przy kimś. Wyobrażam sobie ten moment, kiedy budzę się wcześniej i patrzę jak ona śpi. To przyjemne uczucie. Trzeba sobie umilić to życie drugą połówką.

Jesteś jedynakiem?

- Nie, mam dwie siostry, starszą i młodszą oraz starszego brata. Właśnie niedawno starszej siostrze urodziło się dziecko, synek Antoś i kiedy trzymałem go na rękach czułem tyle ciepła, radości, troskę. Wzruszam się na samą myśl o nim.

Z jakiego domu pochodzisz? Co jest dla ciebie ważne?

- Pochodzę z rodziny katolickiej. Od dziecka budowałem swój kręgosłup na wartościach chrześcijańskich. To solidny fundament. Jeszcze niedawno mieszkaliśmy całą czwórką z rodzicami. Najpierw wyprowadziła się starsza siostra, potem brat i zostaliśmy z młodszą siostrą sami z rodzicami. Czekam, jak skończy szkołę i też wyfrunie w świat. Nie chcę zostać sam. W domu zrobi się wtedy strasznie cicho. (uśmiech - przyp. red.)

Posmakowałeś życia w Warszawie, ale szybko wróciłeś na wieś. Rozumiem, że to wybranka twojego serca będzie musiała przewrócić życie do góry nogami i przeprowadzić się do ciebie?

- Skończyłem szkołę, poróżniłem się z tatą w temacie gospodarstwa i chcąc oszczędzić wszystkim nerwów i nie mogąc znaleźć kompromisu, podjąłem męską decyzję - wyprowadzam się! Przez pół roku było super, a drugie pół próbowałem odnaleźć się w Warszawie. Zacząłem odczuwać monotonię praca dom, praca dom, cztery ściany i ja w nich sam. Poznałem dziewczynę, ale coraz bardziej tęskniłem za domem, gospodarstwem, naturą. Dziś wiem, że nie widzę się w mieście. Uciekłem i wtedy się rozstaliśmy. Okazało się, że mamy inne oczekiwania wobec życia.

Dostałeś dużo listów?

- Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie ich trochę więcej. (uśmiech- przyp. red.) Zaskoczyło mnie, że były napisane szczerze, pięknie. Przeczytałem w jednym fajny komplement pod swoim adresem. Dziękuję za każdy list. Czytając, czułem, że dziewczyny naprawdę włożyły dużo serca w każde słowo i dzięki temu napisały bardzo osobiste historie.

Czytałeś sercem czy rozumem?

- Przyznam, że starałam się czytać między wierszami, by dowiedzieć się jak najwięcej o każdej dziewczynie, uchwycić jakiś szczegół, to coś, co mną poruszy. Prawdy.

Dziewięć, pięć, trzy - tak wygląda etap randek, aktywności i ostatecznych wyborów dziewczyn, które zaprosisz do domu. Widząc całą dziewiątkę przyznam, że jesteś prawdziwym szczęściarzem!

- Jestem szczęściarzem. Z listów, które do mnie napisały wywnioskowałem, że wszystkie są piękne wewnętrznie i pod względem charakteru. Serce na koniec z tego szczęścia zgłupiało! (uśmiech - przyp. red.)

Jak dobrze siebie znasz?

- Jedna z kandydatek zapytała mnie o to samo. Powiedziałem, że w osiemdziesięciu procentach siebie lubię, dziesięć procent to są rzeczy, których w sobie nie lubię i kolejne dziesięć to są wady, z których nie zdaję sobie sprawę.

Co sprawia, że siebie lubisz?

- Jestem opiekuńczy, szczery, zaangażowany, otwarty, mam poczucie humoru, nie lubię niedomówień, cenię rozmowę. Uwielbiam uczyć się nowych rzeczy, poznawać ludzi, którzy mają ciekawe pasje. Różne doświadczenia, które miałem w życiu ukształtowały mnie, ułożyły, ale czy jestem poukładany do końca? Tylko krowa nie zmienia poglądów. (uśmiech-przyp. red.)

Co daje ci odskocznię od pracy w gospodarstwie?

- W każdy ładny wieczór wskakuję na motocykl i jadę przed siebie.

Czym jest dla ciebie miłość?

- To jest spełnienie. Uważam, że człowiek jest połówką, która szuka w świecie tej pasującej drugiej połówki, z którą może porozmawiać o rzeczach błahych i ważnych. Trzeba znaleźć klucz do mojego serca. Może któraś z dziewczyn go znalazła? Zobaczymy.

Jesteś wrażliwy, a czy romantyczny?

- Bywam czasami. Kocham tańczyć! Za każde słowo o tańcu w liście dodawałem mały plusik. (uśmiech - przyp. red.)

Dziękuję za rozmowę.

Beata Banasiewicz

Zobacz też:

"Pytanie na śniadanie" świętuje 20-lecie. Huczny koncert w Operze Leśnej

Marta Manowska wyrzucona z programu TVP? Wiemy, kto ją zastąpi

Paolo Cozza: Charyzmatyczny Włoch z "Europa da się lubić". Co robi dziś?

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Rolnik szuka żony 9
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy