Mikołaj Krawiecki o koszmarze wojny. "Wynosiliśmy martwe dzieci ze szkoły"
Mikołaj Krawiecki zasłynął udziałem w programie "Top Model". O 22-latku zrobiło się głośno, gdy poinformował, że zawiesza karierę, by nieść pomoc w objętą wojną Ukrainie. W najnowszym wywiadzie opowiedział, co dzieje się za wschodnią granicą. "Widziałem, jak rakieta spada na szkołę, w której są dzieci" - wyznał.
Mikołaj Krawiecki od samego początku wojny w Ukrainie aktywnie angażował się w pomoc naszym wschodnim sąsiadom. Najpierw codziennie przekraczał granicę, by zabrać ich do Polski oraz dostarczyć na drugą stronę potrzebne rzeczy. Na początku marca zdecydował się na kolejny krok. 22-latek zawiesił karierę modela i... pojechał pomóc do Ukrainy! Uczestnik "Top Model" zamieścił w mediach społecznościowych poruszające oświadczenie.
"Chciałbym poinformować o zawieszeniu kariery modelingowej ze względu na obowiązek moralny niesienia pomocy humanitarnej. Jedni zleceniodawcy zrozumieją, inni nie. Tak czy inaczej, dla mnie wartość życia ludzkiego jest najważniejsza. Będę niósł pomoc Ukrainie i jej mieszkańcom" - napisał wtedy. Swoją decyzję uzasadnił "moralnym obowiązkiem niesienia pomocy humanitarnej".
"Top Model": Mikołaj Krawiecki zawiesił karierę. Pojechał pomóc w Ukrainie
Swoje działania relacjonuje w mediach społecznościowych. Apeluje też o pomoc. W swoich relacjach na Instagramie pisze, co dokładnie jest najbardziej potrzebne naszym sąsiadom w walce z agresorem. Model jeździ samochodem na terytorium Ukrainy, by pomagać osobom, które mają problem z wyjazdem w kraju. Za każdym razem, gdy Mikołaj przekracza granice wiezie mieszkańcom potrzebne rzeczy takie jak leki, kamizelki kuloodporne, lornetki czy ubrania.
Już na początku wojny w rozmowie z Polsat News wyznał, że to, co widział po drugiej stronie, mocno nim wstrząsnęło. "Dzieci po prostu hipotermii dostają. Ja widziałem, jak z samochodu dziecko wyciągali martwe, bo zamarzło" - mówił łamiącym się głosem.
Krawiecki razem z innymi wolontariuszami jeździ w głąb Ukrainy. Codziennie jeżdżą po kilkaset kilometrów, żeby dotrzeć do najbardziej potrzebujących. "Jest ciężko, ale jak pojechałem pierwszy raz i zobaczyłem, co tutaj się dzieje, to nie umiałem wrócić do domu. Jestem tu od początku wojny, cały czas jestem na granicy, codziennie jestem po stronie ukraińskiej" - przyznał z kolei w rozmowie z portalem Cozatydzien.tvn.pl.
Mikołaj Krawczyk nie ukrywa, że bliscy się o niego martwią. "Moja mama wie, co robię i uważa, że do tego się nadaję. Jest ze mnie dumna, podobnie jak moi bliscy, którzy mnie wspierają. Martwię się tylko o moją narzeczoną, która bardzo źle to znosi. Martwi się o moje zdrowie, wiem, że płacze, że jest jej ciężko i to mnie tylko boli. Wiem, że ją tym ranię, ale ona to rozumie".
Tomasz Kammel narzeka na ceny benzyny. Internauci zażenowani
Niedawno uczestnik "Top Model" był gościem audycji Radia Zet. Opowiedział w nim o koszmarze wojny. "Widzieliśmy spadającą rakietę na szkołę, widzieliśmy dzieci, które już na granicy umierały z wyziębienia, widzieliśmy, jak płoną budynki mieszkalne. Na szkołę w Żytomierzu spadła rakieta naprowadzająca. Mamy zdjęcie fragmentów tej rakiety. To nie był rakieta, która spada losowo, to była rakieta, którą bezpośrednio skierowano na szkołę. Tak zachowują się Rosjanie. Wynosiliśmy martwe dzieci ze szkoły w Żytomierzu. Ludzie płakali, a my musieliśmy je stamtąd wynieść. Co można powiedzieć o takich widokach? To właśnie gotuje Putin ludziom. Te liczby rannych i zmarłych są większe, niż są podawane oficjalnie" - mówił Krawiecki.
Krawiecki i reszta wolontariuszy doskonale zdają sobie sprawę, że każdego dnia ich życie jest zagrożone. "Każdy z mojego zespołu wie, że możemy kiedyś nie wrócić z Ukrainy. Nie myślimy o tym. Nie pokazujemy tego, że ogarnia nas strach. Czujemy się zobowiązani, aby ratować tych ludzi, żeby przywozić im potrzebne rzeczy. Strach jest schowany gdzieś głęboko. Ostatni raz w domu byłem 24 lutego. Cały czas jestem w trasie z pomocą humanitarną. Rodzina mnie wspiera" - wyznał poruszony. Na koniec rozmowy dodał, że gdy front się załamie, to pójdzie walczyć "nie tylko za Ukrainę, ale za całą wolną Europę".
Rosyjska gwiazda TV Lilia Gildiejewa uciekła z Rosji!
Wojna w Ukrainie zbiera żniwo zarówno wśród żołnierzy, jak i cywilów, w tym tych najmłodszych i bezbronnych - dzieci. Miliony matek z dziećmi, uciekając przed niebezpieczeństwem, schronienie znajduje w sąsiednich krajach. Szacuje się, że od początku napaści Putina na Ukrainę, z kraju objętego wojną do Polski trafiło już ponad 2 miliony uchodźców w tym ponad 700 tysięcy dzieci.
Nadal ważna jest pomoc materialna. Specjalną zbiórkę na pomoc dla uchodźców uruchomiła Fundacja Polsat. Konto jest ogólnodostępne i może je zasilić każdy. Środki można wpłacać na rachunek o numerze:
96 1140 0039 0000 4504 9100 2004 z dopiskiem "Dzieciom Ukrainy"
Dodatkowe możliwości pomocy:
BLIK pod numer 885 219 256
Równie istotna co wparcie materialne, jest również pomoc psychologiczna. W całej Polsce uruchomiono instytucje i procedury, które mają za zadanie wesprzeć najmłodszych w tym traumatycznym dla nich czasie. W wielu miastach działają Ośrodki Interwencji Kryzysowej, uczniowie z Ukrainy, którzy trafili do polskich szkół mogą liczyć również na doraźną pomoc ze strony szkolnych pedagogów. Uchodźcy z Ukrainy mogą także dzwonić na uruchomione specjalne telefony zaufania w poradniach psychologiczno-pedagogicznych.
Od 2 marca przy darmowym Dziecięcym Telefonie Zaufania Rzecznika Praw Dziecka (800 12 12 12) dyżuruje psycholog mówiący w języku ukraińskim i rosyjskim.