Rosyjska gwiazda TV Lilia Gildiejewa uciekła z Rosji! "Sumienie powoli się budzi"
Po ataku Rosji na Ukrainę znani Rosjanie podzielili się na dwie frakcje. Większość milczy albo publicznie popiera działania Władimira Putina, inni protestują przeciwko wojnie. Tych drugich jest zdecydowanie mniej. Część znanych osób zdecydowała się nawet na... ucieczkę. Taką decyzję podjęła m.in. dziennikarka Lilia Gildiejewa, która jeszcze nie tak dawno odbierała nagrody od Putina.
Od początku wojny, którą Rosja prowadzi w Ukrainie, Rosjanie są karmieni propagandowym przekazem o przebiegu działań. Rosjanom wmawia się, że wojny nie ma, a działania Putina w Ukrainie to "specjalna operacja wojskowa". Kreml odrzuca również wszystkie zarzuty, jakoby na miejscu dokonywane były zbrodnie wojenne. Od kilku dni głośno jest o Marinie Owsiannikowej wkroczyła do studia z transparentem z hasłami przeciwko wojnie. Wcześniej nagrała materiał, w którym tłumaczy swoje motywy.
Dziennikarka została natychmiast zatrzymana. Pojawiały się m.in. spekulacje o areszcie domowym i oskarżeniu dziennikarki w oparciu o nowe rosyjskie prawo, które zakłada, że za hasła krytykujące rosyjskie działania w Ukrainie może grozić nawet do 15 lat więzienia. Ostatecznie została ukarana przez sąd karą grzywny w wysokości 30 tys. rubli, czyli ok. 1,2 tys. zł. Tak niska kara jak na rosyjskie standardy, spowodowała, że w sieci pojawiły się głosy twierdzące, że cała sytuacja była ustawką władz.
"Oczywiście nie mamy na to 100 proc. pewności, ale jednak sam fakt, że nie została ona ukarana wieloletnim więzieniem, zesłaniem do łagru na przykład. Za taki czyn na pewno łagr mógłby jej grozić, przecież nowa ustawa to zakładała" - stwierdziła Anna Kalczyńska, która wcześniej nazwała Owsiannikową bohaterką.
Rosyjskie gwiazdy, które potępiły Putina i… nagle zniknęły!
Gdy świat śledził losy Owsiannikowej, inna rosyjska dziennikarka postanowiła potajemnie uciec z kraju. Lilia Gildiejewa jest znaną i lubianą twarzą prorządowej stacji NTV (która od 2001 roku jest właścicielem Gazpromu). Jak podaje portal Wirtualnemedia.pl we wtorek wieczorem dziennikarka pośpiesznie opuściła Rosję. O swojej decyzji poinformowała przełożonego dopiero po przekroczeniu granicy. W krótkim oświadczeniu stwierdziła, że bała się, iż nie otrzyma zgody na wyjazd ani na odejście z pracy.
Lilia Gildiejewa z rosyjską telewizją związana była od 16 lat. Za swoją pracę była doceniana przez najwyższe kręgi władzy. Jak poinformował na Twitterze rosyjski opozycjonista Andriej Piwowarow, zaledwie rok temu otrzymała nagrodę z rąk samego Putina. "Rok temu Putin nagrodził ją (okazał wdzięczność) za sumienną pracę, ale teraz postanowiła porzucić i pracę i kraj. Sumienie powoli się budzi" - napisał Piwowarow.