55. urodziny Adama Probosza. Co się stało z dziecięcym aktorem po latach?

Historia show-biznesu pokazuje, że z dziecięcych aktorów nie zawsze wyrastają dorośli aktorzy. Niektórzy dość wcześnie rezygnują z kariery, inni oddają się imprezowemu trybowi życia. Tylko garstka młodocianych gwiazd wiąże się z aktorstwem na stałe. Z występów przed kamerą zrezygnował m.in. Adam Probosz. 55-latek obecnie związany jest z mediami, ale daleko od czerwonych dywanów i ścianek.

Od dziecka na ekranie

"Jestem dziś innym człowiekiem, w innym miejscu w życiu. Granie w serialach i filmach to zamknięty rozdział" - mówił Adam Probosz w jednym z wywiadów. Gdy dziecięcy gwiazdor kończył swoją karierę, miał na swoim koncie udział w wielu znanych i lubianych produkcjach. Swoją przygodę z aktorstwem zaczął, mając zaledwie trzy lata. Wystąpił wtedy w przedstawieniu w Domu Kultury w Żorach, gdzie pracowała jego matka. 

Przed kamerą zadebiutował w 1978 roku niewielką rolą w filmie "Zmory" Wojciecha Marczewskiego. Razem z nim w produkcji wystąpili również bracia Adama, którzy na stałe związali się ze światem filmu. Później pojawił się m.in. w serialu "Gazda z Diabelnej". Rolę zdobył dzięki przyjacielowi rodziny, który znalazł w gazecie ogłoszenie o naborze chłopców do serialu. Chłopak poprosił ojca, by zapisał go na zdjęcia próbne. Ten zadzwonił do domu kultury, w którym miał odbyć się casting. Rozmawiająca z mężczyzną osoba wzięła go za... księdza proboszcza. 

Reklama

Monika Sapilak: Dziecięca gwiazda nagle zniknęła z ekranów

Wzięli go za syna... księdza proboszcza

"Mężowi nie chciało się z nim jechać. Zatelefonował do organizatorów przesłuchania, przedstawił się i zapytał, czy Adaś może zjawić się sam. Usłyszał: "Księże proboszczu, musi ksiądz przyjechać z synem". Wszyscy byli bardzo ciekawi proboszcza, który chciał wcisnąć syna do filmu" - wspominała Franciszka Probosz, matka aktora, w rozmowie z gazetą "Nowina". 

Mały Adam otrzymał rolę i tak rozpoczął profesjonalną karierę w aktorstwie. Nie musiał zbyt długo czekać na kolejne propozycje. Wystąpił m.in. w "Kłusowniku", "Janie Serce", "Oku proroka" czy "Karierze Nikodema Dyzmy". W 1982 roku zagrał w filmie, który widzowie do dzisiaj wspominają z nostalgią. 

Miał czternaście lat, gdy pojawił się na planie filmu "Akademia pana Kleksa". Adam Probosz zagrał w nim księcia Mateusza. Po premierze niemal z dnia na dzień stał się idolem polskich dzieciaków. "Miałem 14 lat, gdy zaczynaliśmy zdjęcia. Nie był to mój pierwszy film, ale rzeczywiście była to niezwykła przygoda. Jeszcze szczególnie, że to był stan wojenny, a myśmy wtedy wyjechali do Jałty, część zdjęć kręciliśmy w Książu. Było w tym trochę bajki. To takie oderwanie od szarej rzeczywistości, która była dookoła. I to dopiero była wielka przygoda. Ja nie lubię tego słowa, bo ono się strasznie zdewaluowało dzisiaj, tak samo jak 'kultowy', ale myślę, że 'Akademia Pana Kleksa' była kultowa w naszym kinie filmów dla dzieci. Nie wiem, czy zrobiono lepszy" - wspominał po latach w programie "Dzień Dobry TVN". 

Udział w produkcji otworzył mu drzwi do prawdziwej kariery. Do końca lat 90. pojawił się w kilkudziesięciu produkcjach. Jednak z czasem coraz trudniej było mu połączyć prace na planie z nauką. "Wyjazdy na plan kolidowały z nauką, bywało, że miałem opuszczonych 360 godzin lekcyjnych. Rodzice postawili mi warunek, że jeżeli zawalę szkołę, przygoda z filmem definitywnie się skończy" - wspominał dziecięcy aktor w jednym z wywiadów. 

Dziecięce gwiazdy, z którymi czas nie obszedł się łagodnie

Dlaczego zrezygnował z aktorstwa?

Wiele osób było przekonanych, że z takim doświadczeniem Adam Probosz z pewnością pójdzie w ślady swoich starszych braci - Marka, który był już wtedy studentem łódzkiej filmówki, oraz Piotra, który właśnie zdał egzamin eksternistyczny dla aktorów dramatu. Niestety, nie udało mu się dostać do szkoły teatralnej. "Powiedziano mi, że nie jestem świeżą gliną, jestem uformowany i mam zdawać egzamin eksternistycznie. A to wiązało się z wyjazdem na dwa lata na staż do teatru we Włocławku czy gdzieś. Ja nie chciałem nigdzie wyjeżdżać, więc nie zrobiłem tego. Później ministerstwo przyznało mi prawa do wykonywania zawodu na podstawie dorobku, czyli mam papier, że jestem aktorem. A papierów mam kilka. Jestem palaczem centralnego ogrzewania, sprzedawałem książki, pracowałem na budowie" - cytuje słowa aktora portal Teleshow.wp.pl. 

Zamiast tego po maturze wybrał naukę w studium kulturalno-oświatowym przy filii Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. Jeszcze przez kilka lat pojawiał się na ekranie. W 1987 wyjechał na rok do Stanów Zjednoczonych na zaproszenie American Film Institute. W 1996 roku prowadził teleturniej dla dzieci "Król zwierząt" w TVP1. Ostatni raz przed kamerą wystąpił w filmie "Rozwód, czyli odrobina szczęścia w miłości" z 2003 roku. 

W roku 1990 ożenił się z Moniką Świtek. Para doczekała się dwóch córek. Alicja przyszła na świat w 1993 roku, a Michalina w 2006 roku. Rok temu na świat przyszła wnuczka aktora. Po przyjściu na świat pierwszej córki, Probosz przewartościował swoje życie. "Pewnego dnia zacząłem zastanawiać się nad przyszłością i uznałem, że... nie mam powołania do aktorstwa. Żeby dobrze uprawiać ten zawód, trzeba mieć powołanie, a ja go nie czułem. Siłą rozpędu grałem w filmach, ale próbowałem też innych rzeczy. Postanowiłem zmienić coś swoim życiu, gdy zostałem ojcem" - przyznał w rozmowie z "Echem dnia". 

Weronika Parys: Co się dziś dzieje z gwiazdą "Plebanii"?

Z planu filmowego trafił do studia

Wtedy też zrozumiał, że nie chce tracić życia na udział w castingach oraz czekanie na telefon od produkcji. Prywatnie od dawna interesował się sportem, dlatego zaryzykował i wysłał CV do jednej z redakcji sportowych. Jego list motywacyjny przeczytał dziennikarz Eurosportu Witold Domański i zaprosił go na rozmowę wstępną. "Następnego dnia usiadł w reżyserce i kazał mi przez piętnaście minut komentować jakiś wyścig. Chyba dobrze poszło, bo dzień później komentowałem już Giro d'Italia. Taka trochę amerykańska bajka" - wspominał Probosz w rozmowie z Onetem. 

Od tamtej pory związany jest z dziennikarstwem sportowym, a dokładnie kolarstwem. Dziś nadal komentuje wyścigi na antenie Eurosportu i uchodzi za mistrza w swoim fachu. Nie ukrywa, że doświadczenia z dzieciństwa pomagają mu w pracy dziennikarza. Praca jest pasją, którą zaraził również rodzinę. "Potrafię godzinami oglądać peleton, a moją pasję podziela córka Alicja i żona Monika. Zresztą żona jest moim pierwszym i najważniejszym recenzentem. Kiedy zaczynałem pracę w Eurosporcie, siedziała przed telewizorem i spisywała na kartce wszystkie moje potknięcia. Teraz, kiedy mam wyjątkowo udany wieczór, czeka na mnie z kieliszkiem martini" - mówił w "Na żywo".

Joanna Duchnowska: Dziecięca gwiazda podbiła serca widzów! Jak potoczyły się jej losy?

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy