Teściowie
Ocena
serialu
6,4
Niezły
Ocen: 31
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Ulubienica widzów nie miała łatwego życia. Dziś zaraża uśmiechem i optymizmem

Jolanta Fraszyńska od wielu lat jest jedną z ulubienic widzów. Gwiazda często wciela się w postaci o charakterze typowo komediowym, co może budzić podziw, biorąc pod uwagę wszystkie zawirowania, z jakimi musiała się zmagać. Aktorka właśnie świętuje swoje 55. urodziny.

Jolanta Fraszyńska: "Chciałam też uświadomić biologicznemu ojcu, co stracił"

Jolanta Fraszyńska  urodziła się w 14 grudnia 1968 roku w Mysłowicach. Już jako mała dziewczynka marzyła by zostać aktorką. Lubiła stać przed lustrem i - jak żartowała w jednym z wywiadów - robić miny. "Grałam, odkąd pamiętam" - mówiła w jednym z wywiadów. 

Aktorka nie kryła, że życie jej nie rozpieszczało. Jej mama miała zaledwie 18 lat, gdy urodziła córkę. Rok wcześniej na świat przyszła siostra przyszłej gwiazdy.  "Moja mama była z rocznika 1950. Moja siostra przyszła na świat w lutym 1967 roku, a ja w grudniu 1968. Rodziłyśmy się w małej mieścinie raz po razie. Miałyśmy dwóch ojców, którzy wypięli się na córki. W tamtych czasach nie brakowało plotek, domysłów, jakiejś tajemnicy" - przyznała w rozmowie z portalem Weekend.gazeta.pl.

Reklama

Młoda matka nie mogła liczyć na pomoc ojców dziewczynek, którzy nie interesowali się losami córek. "Ja i moja siostra wychowywałyśmy się bez ojców... Rosłyśmy w przekonaniu, że jesteśmy gorsze od rówieśników" - wyznała w wywiadzie dla "Twojego Stylu", dodając, że od dziecka była sobie sterem, okrętem i żeglarzem. "Już dawno uporałam się z przeszłością i nauczyłam się korzystać ze swoich przeżyć. Dziś czerpię moc z siebie, bo... pokochałam siebie" - stwierdziła. 

Odtwórczyni roli Katarzyny Ruszczyc w "Leśniczówce" zdradziła kiedyś, że wybrała aktorstwo, bo chciała udowodnić ludziom, wśród których się wychowywała, ile jest warta i że nie jest od nich gorsza. "Chciałam też uświadomić swojemu biologicznemu ojcu, co stracił. To mnie napędzało" - wspominała.

Jolanta Fraszyńska: "Byłam chciana i podziwiana, dostawałam to, czego wtedy potrzebowałam"

Pierwsze role filmowe zagrała, będąc jeszcze nastolatką. W 1991 roku ukończyła Wydział Aktorski PWST w Krakowie - Filia we Wrocławiu. Jolanta Fraszyńska dostała się do wrocławskiej szkoły teatralnej za pierwszym podejściem. Wtedy, gdy znalazła swe nazwisko na liście przyjętych na studia, po raz pierwszy w życiu poczuła, że wreszcie jest na swoim miejscu: "Po pierwszym roku zostałam przyjęta do zespołu Teatru Polskiego we Wrocławiu. Byłam chciana i podziwiana, dostawałam to, czego wtedy potrzebowałam - mówi dziś, opowiadając o początkach swej kariery".

Pierwszą dużą rolą była Bianka z dramatu "Białe małżeństwo" Magdaleny Łazarkiewicz. W 1993 roku wystąpiła w filmie Piotra Łazarkiewicza - "Pora na czarownice". Prawdziwą popularność zyskała jednak dopiero w 1999 roku, gdy zagrała w komedii Juliusza Machulskiego - "Kiler-ów 2- óch" oraz w trzeciej serii "Ekstradycji". W 2006 roku była nominowana do nagrody Orła za najlepszą rolę kobiecą w filmie "Skazany na bluesa".

Widzowie natomiast pokochali ją za rolę doktor Moniki Zybert w serialu "Na dobre i na złe", w którą wcielała się przez 10 lat. Postać Moniki Zybert zapisała się w pamięci wielu widzów "Na dobre i na złe". Okazuje się, że aktorka bardzo chętnie wróciłaby do serialu, by ponownie zagrać Monikę Zybert. Jak zauważyła w jednym z wywiadów, wątek jej bohaterki nie został domknięty.

"Z tym serialem mam nieskończony romans. To miłość, która chociaż jest odcięta, nie ma jednak końca. Moja bohaterka nagle przestała się po prostu pojawiać. Skoro więc Marian Opania wraca... To bardzo fajny trop, chociaż nie wiem, co na to producent 'Leśniczówki'" - mówiła Fraszyńska w wywiadzie dla TeleTygodnia z 2018 roku.

Osoba z produkcji pozbawiła nadziei zarówno aktorkę, jak i fanów, mówiąc Super Expressowi: "Nie planujemy, aby ten wątek wrócił. W serialu co chwilę pojawiają się nowe postaci, a ich losy cieszą się zainteresowaniem widzów".

Jolanta Fraszyńska: "Nauczyłam się, że o miłość i szczęście trzeba dbać"

Dużo działo się również w jej życiu prywatnym. Ma za sobą dwa zakończone rozwodami małżeństwa. Jej pierwszym mężem był aktor Robert Gonera. Para poznała się jeszcze na studiach. Aktorzy szybko wzięli ślub w 1990 roku. Owocem związku Gonery i Fraszyńskiej jest córka Nastazja. Wydawało im się, że łącząca ich miłość wystarczy, by stworzyć cudowną rodzinę. 

Pomylili się. Byli zbyt młodzi, by udźwignąć wszystkie problemy, jakie niesie ze sobą małżeństwo, rodzicielstwo i stresująca praca. Rozstali się podobno w nie najlepszej atmosferze. Starali się tylko, by rozwód w jak najmniejszym stopniu dotknął ich córkę Nastkę. Aktorka miała z powodu rozwodu ogromne poczucie winy.

Po rozwodzie z aktorem gwiazda "Teściów" była niemal pewna, że bardzo trudno będzie jej zbudować jakikolwiek nowy związek. Nie wierzyła, że potrafi jeszcze raz zaufać mężczyźnie i bezgranicznie go pokochać. Kiedy jednak poznała Grzegorza Kuczeriszkę, postanowiła zaryzykować. Nie kryła, że miłość ją zaskoczyła, ale uznała, że powinna posłuchać głosu serca. Najpierw, przez kilka lat Jolanta Fraszyńska sprawdzała nowego partnera w wolnym związku. W końcu zdecydowała się go poślubić.

Grzegorz Kuczeriszka wydawał się aktorce mężczyzną godnym uczucia i zaufania. Dla niego Jolanta Fraszyńska całkowicie przemeblowała swoje życie i poglądy na sprawy małżeństwa. "Nauczyłam się, że o miłość i szczęście trzeba dbać" - mówiła w wywiadzie dla "Gali". Aktorka i operator wkrótce po ślubie powitali na świecie Anielkę.

Niestety, ich uczucie nie przetrwało próby czasu. Po czternastu latach wspólnego życia zdecydowali się na rozstanie. "To decyzja przemyślana, uzgodniona i przegadana. Dzięki temu możemy mieć przyjacielskie relacje. Rozwiedliśmy się z klasą" - wyznała Jolanta Fraszyńska w "Dzień Dobry TVN". Podczas realizacji "Teściów" Jolanta Fraszyńska po raz pierwszy od rozwodu, czyli od 2010 roku, stanęła przed kamerą byłego męża.

Jolanta Fraszyńska: "Kiedy wali ci serce, myślisz, że tracisz przytomność, że umierasz"

Jolanta Fraszyńska od dawna jest ulubienicą widzów, którzy doskonale znają jej uśmiech. Jednak aktorka ma za sobą bardzo trudny czas. Po urodzeniu pierwszej córki, Nastki, wpadła w depresję poporodową i straciła pokarm, potem - gdy po raz drugi miała zostać mamą - bała się, że nie donosi ciąży. Po latach w wywiadach przyznawała, z jakimi problemami musiała się zmagać i była jedną z pierwszych osób publicznych, które przełamały tabu i głośno opowiadały o korzystaniu z pomocy specjalistów.

W pewnym momencie swojego życia, aktorka zauważyła u siebie niepokojące objawy. To właśnie wtedy zdecydowała udać się na terapię. Początkowo sądziła, że jest przepracowana - wciąż krążyła między kolejnymi planami zdjęciowymi. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że to musi być coś więcej. Diagnoza ją zaskoczyła. Okazało się, że cierpi na nerwicę lękową. Tak opowiadała o swoim stanie w rozmowie z magazynem "Pani". "Doświadczenie lęku panicznego. Kiedy wali ci serce, kręci się w głowie, myślisz, że tracisz przytomność, że umierasz. Lękowcy dobrze wiedzą, o czym mówię. Zrozumiałam wtedy, że muszę w trybie pilnym zająć się sobie" - mówiła aktorka. 

W powrocie do zdrowia pomogła jej również nowa miłość. Tomasza Zielińskiego - terapeutę, którego poznała na warsztatach rozwoju duchowego - nazywa mężczyzną swojego życia: "To było ponad 12 lat temu. Trudny dla mnie czas i trudne decyzje, rozstawałam się z drugim mężem [Grzegorzem Kuczeriszką, przyp. red], mieliśmy małe dziecko. Czułam wewnętrzny chaos. Kiedyś wybrałam się do przyjaciółki Ninki Portnickiej-Boras i dzięki niej trafiłam na warsztaty rozwoju osobistego. Szkolenie prowadził długowłosy, wysoki trener. To był Tomek" - mówiła w "Twoim Stylu". 

"Żadna strzała Amora od razu nas nie dosięgła. Wiedziałam, że chcę rozwijać się duchowo i od zawsze pociągała mnie psychologia. Po jakimś czasie zdecydowaliśmy się stworzyć z Tomkiem związek" - dodała. Gdy była na dnie, on chwycił ją i ciągnął w górę: "Jego mocarność to sposób na kondycję, a przez hart ducha słabość przekuwa w moc. Przy Tomku zrobiłam kwantowy skok, jeśli chodzi o poznanie siebie i moją duchowość. Uczę się partnerstwa, zaufania" - przyznała Jolanta Fraszyńska. 

swiatseriali/AIM
Dowiedz się więcej na temat: Jolanta Fraszyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy