"Stranger Things": Premiera drugiego sezonu
Już dziś w serwisie Netflix zadebiutuje drugi sezon "Starnger Things".
W najnowszych odcinkach na widzów czeka wiele niespodzianek - do obsady dołączyli m.in. Sadie Sink ("American Odyssey") i Dacre Montgomery ("Power Rangers").
Sink wcieli się w rolę Max, która według oficjalnej zapowiedzi jest twardą i pewną siebie dziewczyną, o interesujących, jak na lata 80., zainteresowaniach.
Z kolei Montgomery zagra starszego, przyrodniego brata Max, który jest jej kompletnym zaprzeczeniem - jest bawidamkiem, osobą towarzyską, świetną we wszystkich "grach alkoholowych". Jednak pod charyzmą oraz pozytywnym nastawieniem bohater skrywa drugie, niebezpieczne oblicze.
Oprócz tego obok głównej obsady w drugiej serii wystąpią takie gwiazdy jak Paul Reiser ("The Paul Reiser Show", "Whiplash", "Married", "Red Oaks"), Sean Astin ("Goonies", "Władca Pierścieni", serial "Wirus") oraz debiutantka Linnea Berthelsen.
A co z kolejnym sezonami?Podczas wywiadu udzielonego serwisowi TVLine David Harbour, czyli serialowy szeryf Hopper, wyznał, że twórcy nie planują kontynuować opowieści przez siedem czy osiem sezonów. Na pewno, jak na razie, planowane są cztery serie.
"Nasz serial nie ma otwartego zakończenia, jak powiedzmy 'Żywe trupy' - stwierdził. - "Wątek każdej z postaci zostanie odpowiednio zakończony. Mamy zamiar przedstawić widzom ciekawą historię i ją zakończyć, zanim okaże się, że nie jesteśmy już mile widziani. Opowiemy to, co chcemy opowiedzieć".
Harbour dodał także, że większość fanów powinna być bardzo zadowolona z najnowszych odcinków, choć ci, którzy spodziewają się powtórki sezonu pierwszego mogą trochę się zawieść.
"Drugi sezon to inna historia. Już po przeczytaniu pierwszych linijek scenariusza premierowego odcinka zdałem sobie sprawę, że otwieramy zupełnie nową opowieść"