Olivia Cooke o roli w serialu "Ród smoka": Czułam się niemal skrępowana
Jedną z głównych ról w serialu HBO Max "Ród smoka" gra Olivia Cooke, która wciela się w postać córki królewskiego namiestnika - Alicent Hightower. Aktorka przyznaje, że noszenie ekranowych kostiumów było niezwykle bolesne. "Czułam się niemal skrępowana! To pewnie za sprawą włosów, bo nosiłam bardzo ciężką treskę, która je wydłużała. I jeśli mogę być szczera, to chyba mam od niej zaburzenia czucia nerwów głowy! Uszyto dla mnie piękne kostiumy, które były strasznie ciężkie i ledwo trzymały się na moich ramionach, co było bardzo bolesne" - opowiada aktorka.
Kogo grasz w serialu "Ród smoka"?
Olivia Cooke: - Alicent Hightower. Córkę królewskiego namiestnika, Otto Hightowera [Rhys Ifans]. Moja bohaterka od dziecka przyjaźni się z Rhaenyrą Targaryen. Razem dorastały, bo Rhaenyra jest córką króla, która ma po nim wstąpić na tron.
Jaką osobą jest Alicent?
- To zależy, o której wersji Alicent mówimy, bo istnieją dwie: jedną z nich gra Emily [Carey], a drugą ja. Moja Alicent wybija się w końcu na niezależność, naturalnie w granicach swoich ograniczeń, czyli obowiązujących w społeczeństwie konwenansów i oczekiwań dotyczących roli, jaką ma pełnić w królestwie.
- Moja bohaterka nagle uświadamia sobie, że ma o wiele więcej władzy niż sądziła. Alicent jest przekonana, że jej rola polega na umiejętnym prowadzeniu, wpływaniu i otaczaniu troską otaczających ją mężczyzn, a Rhaenyra ma na ten temat zupełnie inne zdanie.
Co podobało ci się w scenariuszu?
- W "Grze o tron" mamy Cersei, mamy Aryę..., bardzo zniuansowane i zdecydowanie zarysowane kobiece postacie. Mam wrażenie, że bohaterki "Rodu smoka" są do nich bardzo podobne. Scenariusz został świetnie napisany i chyba właśnie to zawsze podobało mi się najbardziej w tej produkcji. Nie oglądałam "Gry o tron" wcześniej, zanim zaczęłam starać się o tę rolę. Rozmawiałam tylko z Miguelem [Sapochnikiem] i Ryanem [Condalem], bo chciałam dowiedzieć się, co zamierzają zrobić, co chcą zmienić i co pozostanie bez zmian. Projekt zapowiadał się bardzo ciekawie. Wiem, że to prequel, ale miałam pewność, że wprowadzi powiew świeżości.
Jak przygotowywałaś się do swojej roli?
- Przeczytałam wszystkie scenariusze i za jednym razem w końcu obejrzałam wszystkie sezony "Gry o tron". Przeczytałam też książkę ["Ogień i krew" George’a RR Martina]. Scenariusze i książka idealnie się uzupełniają. Możesz czytać i potem oglądać kolejne odcinki serialu, dzięki któremu lepiej poznajesz bohaterów i vice versa. Bardzo ciekawe są też elementy książki, które przeniesiono na mały ekran. Sama opisana historia przypomina zapis historii mówionej. Narracja jest zlepkiem relacji kilku bohaterów, a więc nie jest do końca wiarygodna. Dzięki temu mamy jednak wyznaczone ramy, które treścią wypełniają potem scenarzyści i aktorzy.
Jak duży był rozmach, z jakim zrealizowano serial?
- To było naprawdę dziwne, bo scenografowie faktycznie zbudowali Czerwoną Twierdzę. Chodziłam po zamku w mojej sukni, z ufryzowanymi włosami, przechadzałam się po krużgankach, zaglądałam do komnat Małej Rady, wychodziłam z nich i wdrapywałam się po schodach, żeby wejść przez balkon do komnat Królowej i potem naokoło przejść do komnat Króla. Odtworzono wszystko - co bardzo pomagało nam w pracy! Na ścianach wisiały gobeliny Targaryenów, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. To było naprawdę niesamowite i muszę przyznać, że w ogóle się tego nie spodziewałam. Wiem, że zabrzmi to jak banał, ale kiedy wchodziłam na plan, miałam wrażenie, że zanurzam się w tym onirycznym świecie. Było to bardzo dziwne wrażenie.
Co poradziłabyś laikowi, żeby zrobił, kiedy spotka smoka?
- Skrzydła smoka tworzą silne zawirowania powietrza, a więc pewnie powinien zamknąć oczy. I nie powinien na pewno robić tego, co robi moja bohaterka, kiedy tylko znajduje się w pobliżu smoka - po prostu powinien brać nogi za pas. I radzę dobrze się ukryć za czymś ognioodpornym.
Jak wygląda Alicent i jak czułaś się, mając na sobie swój kostium i pełną charakteryzację?
- Czułam się niemal skrępowana! To pewnie za sprawą włosów, bo nosiłam bardzo ciężką treskę, która je wydłużała. I jeśli mogę być szczera, to chyba mam od niej zaburzenia czucia nerwów głowy! Uszyto dla mnie piękne kostiumy, które były strasznie ciężkie i ledwo trzymały się na moich ramionach, co było bardzo bolesne!
"Ród smoka" to prequel "Gry o tron". Jak wypada w porównaniu ze znanym nam już serialem?
- Jego akcja toczy się w tym samym świecie, co "Gra o tron", ale mamy wrażenie, że wszystko jest bardziej kameralne, klaustrofobiczne i ma mniejszą skalę, bo w tym sezonie pokazujemy wydarzenia związane tylko z jedną rodziną. Wszystko obraca się wokół następcy tronu. Dowiadujemy się co skłonni są zrobić różni bohaterowie, żeby osiągnąć swój cel. Mamy analogiczny filmowy rozmach, jak w "Grze o tron", bo reżyserem serialu i jego showrunnerem jest Miguel Sapochnik, który wyreżyserował wcześniej takie odcinki, jak: "Bitwa bękartów" i "Długa noc". Wystarczy wyobrazić sobie wykreowaną przez niego estetyczną konwencję rozłożoną na dziesięć odcinków.