"Gang Zielonej Rękawiczki": I bawi, i obala stereotypy. Kilka słów o nowym serialu Netflix
„Gang Zielonej Rękawiczki” może nie zaimponuje widzom najlepszą intrygą kryminalną, jednak powinien zauroczyć wyrazistymi postaciami kobiecymi, które odczyniają utarte w kinie czy telewizji schematy dotyczące wieku. Przemyślenia na temat utraty, samotności czy przemijania łączą się z humorem, jednak najważniejsza jest dynamika pomiędzy trzema starszymi złodziejkami, którym niejeden 20-latek pozazdrościłby werwy.
Kiedy ostatni napad nie do końca układa się po myśli trzech współczesnych "robin hoodek" - Zuzy (Magdalena Kuta), Alicji (Anna Romantowska) i Kingi (Małgorzata Potocka) - panie muszą szybko znaleźć sposób na ucieczkę przed policją. Wpadają więc na dość niebywały pomysł i znajdują schronienie w domu opieki. Jednak ambitna policjantka Gujska (Karolina Rzepa) oraz śledczy Alfred (Mirosław Zbrojewicz) depczą im po piętach, chcąc za wszelką cenę rozwiązać zagadkę groźnego gangu. Życie bohaterek uprzykrzy również zarządzająca Drugim Domem bezwzględna i nieznosząca sprzeciwu Marzena (świetna Beata Bandurska), znajomi z przeszłości, czy bracia Mroczek prezentujący się w zupełnie innych niż dotychczas rolach.
Anna Romantowska, Małgorzata Potocka i Magdalena Kuta wiodą prym na ekranie i oczarowują widza. Z lekkością wchodzą w skórę swoich bohaterek, prezentując genialnie trzy różne i wyraziste postaci. "Gang Zielonej Rękawiczki" to opowieść o długoletniej przyjaźni trzech kobiet, które pójdą za sobą w ogień, a po drodze będą sobie dogryzać ile wlezie. Dla fanów seriali, którzy z sentymentem wspominają "Matki, żony i kochanki" to kolejna produkcja, w której na ekranie zobaczą Annę Romantowską i Małgorzatę Potocką.
Wierni widzowie "Rancza" będą mogli z kolei oglądać Magdalenę Kutę w nieco bardziej komediowej roli Zuzy, która jest mózgiem gangu. Kinga bardziej broi, a Alicja jest... duchowym przewodnikiem. W każdej minucie widać, że panie dobrze się bawią - w końcu nie zawsze mogą pokonać złoczyńców, bandę oszustów lub przeprowadzić kilka napadów.
"Gang Zielonej Rękawiczki" bez zbędnego moralizowania pokazuje, że życie zdecydowanie nie kończy się po określonej kalendarzowej dacie. Bohaterki czerpią z życia jak najwięcej (zdecydowanie przoduje tutaj Kinga, która nigdy nie przepuszcza okazji do dobrej zabawy). Starają się pomóc innym i ukarać przestępców, a kiedy trafiają do domu opieki nie tylko bronią jego mieszkańców, ale ożywiają całe towarzystwo, doprowadzając do szału bohaterkę graną przez Beatę Bandurską. A że ta bardzo daje się we znaki mieszkańcom, a za uszami ma naprawdę dużo, to i do niej niedługo... wróci karma.
Dzięki oryginalnemu pomysłowi - uczynienia bohaterkami/złodziejkami starsze kobiety - w serialu znalazło się także miejsce nie tylko na zerwanie z obecnymi w kinie stereotypami, ale przyjrzenie się postaciom, dotąd w większości produkcji pomijanym. Mieszkańcy Drugiego Domu to nie postacie określane tylko jako babcia czy dziadek, ale postacie z krwi i kości, z własną historią, bagażem doświadczeń i problemami. W "Gangu..." przewija się kilka przemyśleń o samotności, utracie i przemijaniu. Historie opowiedziane z ciepłem i humorem, jednak czasami dotykają trochę głębszych tematów.
"Gang Zielonej Rękawiczki" jest niezwykle zabawną, sympatyczną produkcją, którą w zasadzie tworzą poszczególne sceny - te prezentujące szczerą i silną przyjaźń głównych bohaterek; czy te, w których poznajemy losy mieszkańców domu opieki lub które ukazują ludzką twarz Gujskiej (mimo tego, że jest antagonistką, należy do jednych z moich ulubionych postaci w tym serialu). Smutek przeplata się z komedią i iskrzącymi od humoru dialogami.
Na dalszym planie pojawia się kilka dobrych epizodów (Mirosław Zbrojewicz i jego Alfred, który podobnie jak ojciec Mateusz non stop jeździ na rowerze; Karolina Rzepa jako wspomniana wyżej Gujska; Andrzej Grabowski w roli Igora, którego lojalności nikt nie może być pewny); Marcin i Rafał Mroczek udowadniają, że mają niezłe wyczucie komediowe (i dystans), a najlepszym stałym żartem są sceny Kingi i salowej (Paula Stępczyńska). Młoda bohaterka ma zresztą kilka kapitalnych scen, a nawet wpływa dość poważnie na finałową rozgrywkę pomiędzy gangiem a jego wrogami.
Nowy polski serial Netflix jest idealną pozycją na jesienną chandrę - potrafi i rozbawić, i opowiedzieć o czymś ważnym, nie popadając przy tym w zbędny dydaktyzm. Świetna pierwszo- oraz drugoplanowa obsada przez całe osiem odcinków zapewnia dobrą rozrywkę. Ja przyznam, że z chęcią obejrzałabym kolejne odcinki serii, żeby zobaczyć, jak "Gang Zielonych Rękawiczek" może jeszcze sporo nabroić i zajść za skórę bezwzględnym oszustom i ich pomocnikom. Możliwości jest mnóstwo.
Zobacz też:
"Gang Zielonej Rękawiczki": Kryminał i komedia w jednym? To nowy polski serial Netflix
"Wielka woda": Polski serial na pierwszym miejscu w Top 10 Netfiksa
"The Crown": Elizabeth Debicki w "sukience zemsty" księżnej Diany