"Panna Marple": Ulubienica Agathy Christie. Tego o niej nie wiedzieliście
Julia McKenzie, czyli nowa Panna Marple, zdradza sekrety swojej bohaterki i zarazem ulubionej postaci Agathy Christie. Czy boi się porównań do swojej serialowej poprzedniczki, Geraldine McEwan? I czy w prywatnym życiu nadaje się na panią detektyw?
Jak się czułaś, kiedy po raz pierwszy zaproponowano ci rolę panny Marple?
- Jak chyba każdy, chciałam zagrać w jakiejś adaptacji Agathy Christie. Zapytałam raz mojego agenta, czy jest szansa na jakąś rolę w Poirocie lub Marple, a on załatwił mi tytułową bohaterkę! Wiele osób mogłoby z powodzeniem wcielić się w tę postać. Sprawdziłam listę potencjalnych kandydatek w Internecie, kiedy dowiedziałam się, że jest casting i nie było tam mojego nazwiska. Potem w programie telewizyjnym zobaczyłam grupę krytyków, którzy rozmawiali o tym, kto ich zdaniem powinien dostać tę rolę. Wymienili tak wiele osób - ale nie mnie! Dopiero kiedy zrobiłam kilka prób przed kamerą, doszłam do wniosku, że mam szansę. Potwierdzili to moi znajomi. Wydaje mi się, że w gruncie rzeczy nie różnię się tak bardzo charakterem od Jane Marple.
Kiedy już zdała sobie sprawę, że rola panny Marple jest w jej zasięgu, Julia odkryła, że ma jasną wizję tego, jak chce zagrać tę ikoniczną postać...
"Panna Marple jest z epoki, kiedy ludzie mówili poprawnie i wolniej, szanowali się nawzajem i zachowywali pewien dystans. Chciałam ją przedstawić jako nieśmiałą, raczej powściągliwą kobietę, która ma bardzo analityczny umysł i silną potrzebę sprawiedliwości. Staje się jednak zupełnie inną, niezwykle odważną osobą, gdy tylko nabiera wiatru w żagle - dzieję się tak, gdy trafia na trop jakiejś niegodziwości czy zła. Z kolei na co dzień jest całkowicie zwyczajną, niepozorną kobietą".
Julia usłyszała, że dostała rolę będąc na wakacjach w Nowej Zelandii. Przyznaje, że szok trwał aż do kilku pierwszych tygodni kręcenia filmu...
"Byłam oszołomiona! Wraz z mężem spędzaliśmy wtedy najlepsze wakacje w życiu na Wyspie Południowej w Nowej Zelandii. Kiedy zadzwonił telefon około 7.30 rano, a mój agent oznajmił: "jesteś następną Panną Marple", ja tylko głupio powtórzyłam: "jestem następną Panną Marple". Moje nogi ugięły się pode mną, musiałam oddać telefon mojemu mężowi i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. Byłam w szoku przez resztę wakacji, po powrocie, a nawet przez pierwsze dwa tygodnie kręcenia filmu! To dla mnie bardzo ważna rola. W tamtym czasie nie mogłam o tym za dużo myśleć, bo inaczej nie dałabym rady tego unieść. Na planie traktowano mnie jak królową i nagle zdałam sobie sprawę, że to doświadczenie to dla mnie coś naprawdę wielkiego".
Po powrocie z Nowej Zelandii Julia została natychmiast zabrana do pracy z producentami, projektantami kostiumów i zespołem charakteryzatorów. Celem było ustalenie, jak powinna wyglądać nowa Panna Marple....
"Jak tylko założyłam cały strój, to zdałam sobie sprawę, że naprawdę mogę być panną Marple. Miałam wiele do powiedzenia odnośnie tego, jak powinnam wyglądać i mam nadzieję, że udało się oddać moją własną osobowość. Postanowiliśmy powrócić do wizerunku stworzonego przez Joan Hickson, której postać nosiła tweedowe garnitury, była bardzo poprawna i ułożona. Szczególnym doświadczeniem był dla mnie moment, kiedy mogłam przymierzyć garnitur Peggy Ashcroft z "Klejnotu w koronie". Poprosiłam, by stroje Marple były w błękitach i szarościach. Znalazłam też kapelusz, który bardzo mi się spodobał, jednak nie przypadł do gustu producentowi, więc musiałam ustąpić..."
Kiedy już stroje były gotowe, Julia przygotowywała się do pierwszego dnia na planie...
"Pierwszy reżyser serii, Charles Palmer, był dla mnie dużym wsparciem. Byłam bardzo zdenerwowana i czułam się dość niepewnie jeszcze przez jakiś czas. Obsada zmieniała się przy każdym odcinku. Jednak z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że gdybym mogła powtórzyć te dwa pierwsze tygodnie pracy, zrobiłabym to!"
"Na początku bardzo starałam się oddać jak najwięcej z epoki, w której rozgrywa się serial. Jednak kiedy rozmawiałam z młodymi aktorami, którzy mają tendencję do szybkiego tempa i naturalistycznej gry, miałam wrażenie, jakbym się ociągała i spowalniała cały proces. To było wyjątkowe wyzwanie aktorskie - myślę, że wielu aktorów chciałoby zagrać w "Pannie Marple", bo to zupełnie inne doświadczenie.
Julia zdaje sobie sprawę z nieuniknionych porównań z jej poprzedniczką Geraldine McEwan i jej niepowtarzalną kreacją panny Marple...
"Byłam pewna jednego - chociaż Geraldine jest fantastyczną aktorką, na pewno nie będę próbowała jej naśladować. Zawsze zakładam, że to, co robię, albo się ludziom spodoba, albo nie. Publiczność może mieć swoje własne zdanie i zdaję sobie sprawę, że nie zadowolę wszystkich. Uważam, że trzeba się kierować swoimi mocnymi stronami - wiedziałam, że moja kreacja panny Marple będzie w jakimś stopniu zgodna z moją osobowością. Ci, którzy czytali serię Agathy Christie, wiedzą, że autorka nie pisała tej postaci konsekwentnie. Z początku panna Marple była bardzo wiktoriańska - słodka, skromna i wyniosła - taką jej wizję odtworzyła właśnie Geraldine. Z kolei w późniejszych częściach serii, była bardziej w typie Joan Hickson - bardziej surowa, poważna i elegancka. Mam nadzieję, że udało mi się stworzyć postać, która jest gdzieś pomiędzy tymi dwiema wizjami".
Julia cieszy się, że dzięki roli panny Marple może nadrobić zaległości i przeczytać kolejne utwory Agathy Christie...
"Dopiero dzięki serialowi zdałam sobie sprawę, dlaczego Christie jest tak popularna. Wcześniej nie miałam czasu na przeczytanie wielu jej dzieł, a od czasu produkcji sięgam po kolejne. Bardzo podoba mi się historia opowiedziana w "Karaibskiej tajemnicy". To opowieść pełna wspaniałych postaci. Daje też szansę pannie Marple na pokazanie się od strony, od której jeszcze jej nie znaliśmy. Ponieważ jest detektywem amatorem, zazwyczaj musi pracować u boku inspektora policji i większość wątków jest związana z tą relacją. Ale w "Karaibskiej tajemnicy" jest inaczej - na początku, póki na miejscu zbrodni nie ma jeszcze śledczych, bohaterka musi sama zmierzyć się ze sprawą i ma możliwość trochę bardziej rozwinąć skrzydła".
"Bardzo lubię jej relacje z detektywami. Jest taki piękny moment z inspektorem Neelem, granym przez Matthew Macfadyena w "Kieszeni pełnej żyta", kiedy panna Marple mówi mu, że wygląda jak "młody Errol Flynn". Robi to tylko po to, żeby przełamać z nim lody. Bardzo mi się podoba, jak tę scenę zagrał Matthew - był przejęty, ale jednocześnie doskonale zdawał sobie sprawę z pobudek, jakie kierują Marple".
Relacje panny Marple z detektywami są niezwykłe - jest zawsze o krok przed zawodowym śledczym, ale nigdy nie traktuje go protekcjonalnie, co wciąż kończy się tym, że detektyw przekazuje jej stery na czas ważnego finału. To właśnie ostre jak brzytwa umiejętności detektywistyczne panny Marple są dla Julii tak interesujące...
"W 'Kieszeni pełnej żyta' panna Marple mówi, że "niegodziwość nie powinna triumfować" - to jej motto, które napędza ją do działania. W serialu pojawia się informacja, że jest dobrze znana w Scotland Yardzie, co może sugerować, że tamtejsi śledczy prawdopodobnie konsultują się z nią w różnych sprawach. Myślę, że generalnie detektywi są szkoleni, by podążać utartym schematem w jedną lub drugą stronę, a ona tych ograniczeń nie ma. Bierze pod uwagę wszystkie możliwe opcje, zbiera informacje i słucha".
"Podczas gdy policjant przeprowadza z kimś wywiad, ona tylko siedzi obok i przysłuchuje się rozmowie, przy okazji robiąc na drutach. Zna się na ludziach - w jednym z opowiadań rozpracowuje mordercę tylko na podstawie informacji, że jego żona "zawsze wybiera zły los". Jest amatorką w prawdziwym tego słowa znaczeniu, ponieważ tym, co lubi najbardziej jest sam pościg za sprawcą, a następnie - wymierzanie sprawiedliwości".
Zobacz też: "Sisi": Historia inna niż wszystkie. Serialowe i filmowe przedstawienia legendy
Julia zawsze stara się unikać szumu wokół jej osoby i zainteresowania mediów...
"Staram się zawsze wyjeżdżać z kraju na czas premiery. Nigdy też nie czytam recenzji. Wydaje mi się, że zawsze dużo bardziej zapamiętujemy negatywne, a nie pozytywne zdarzenia. A życie jest zbyt krótkie, żeby się tym przejmować - kieruję się tym, że mam pracę do zrobienia i chcę ją po prostu wykonać najlepiej, jak umiem. Oczywiście, gdy pojawiają się cudowne, pochlebne recenzje, przyjaciele zawsze mi o tym mówią".
"Powieści Christie są czytane na całym świecie, więc serial także jest oglądany przez widzów z przeróżnych zakątków świata. To dziwne uczucie myśleć, że moja twarz znana jest prawie w każdym kraju. Zabawne byłoby na przykład zobaczyć pannę Marple mówiącą po hiszpańsku! Wiele lat temu miałam mały domek w Hiszpanii i był to okres, kiedy nadawano serial "Fresh Fields". Moi hiszpańscy sąsiedzi zachwycali się: "Nie wiedziałem, że tak dobrze mówisz po hiszpańsku!", a to oczywiście nie było prawdą! Cała moja znajomość hiszpańskiego ogranicza się do "el camión es tarde", co oznacza "ciężarówka się spóźnia" - powszechne określenie w języku hiszpańskim, gdy coś się buduje!".
David Suchet, światowej sławy odtwórca roli innego uwielbianego detektywa Agathy Christie, Herkulesa Poirota, powiedział: "Nie mogę sobie wyobrazić nikogo lepszego do roli panny Marple niż Julia McKenzie". Jako fanka Poirota w wykonaniu Davida, Julia jest zachwycona tym komplementem...
"David jest genialny w roli Poirota i z każdym kolejnym odcinkiem jest coraz lepszy - myślisz, że nie może być już lepiej, a on przechodzi samego siebie. Więc rzecz jasna jestem zachwycona, że uważa mnie za odpowiednią do roli panny Marple. Christie była nieugięta i uważała, że Poirot i panna Marple nigdy nie powinni się spotkać, chociaż życzyliby sobie czegoś innego. Jednak David też tego nie chciał. Właściwie nie ma też powodu, dla którego mieliby się spotkać - Poirot jest detektywem, a panna Marple amatorką. Mają też całkowicie różne charaktery. Bardzo trudno jest być efektownym jako panna Marple. Natomiast Poirot jest czarodziejem: zachowuje dla siebie to, co chce i odsłania jedynie tyle, ile planował. Marple z kolei jest o wiele bardziej ostrożna. Bycie opanowaną, a jednocześnie skupić uwagę ludzi - to prawdziwe wyzwanie".
A czy sama Julia poradziłaby sobie jako detektyw?
"Absolutnie nie. Gubię okulary sto razy dziennie!".
4., 5. i 6. sezon "Panny Marple" już od 5 lutego w weekendy o 19:30 na kanale Epic Drama.
Zobacz też:
"Wszystkie stworzenia duże i małe": Powstaną kolejne dwa sezony!
"Detektyw Murdoch": Pięć rzeczy, których nie wiecie o Murdochu
Matthew Lewis: Koniec z czarodziejami! Gwiazda Harry'ego Pottera w nowej roli [wywiad]