Epic Drama: Seriale
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 36
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Matthew Lewis: Koniec z czarodziejami! Gwiazda Harry'ego Pottera w nowej roli [wywiad]

"Nie było też tak, że usiadłem z moim agentem i powiedziałem, iż od tej chwili przyjmuję tylko role przestępców seksualnych" - mówi Matthew Lewis, były czarodziej po spektakularnej metamorfozie, a obecnie jeden z głównych aktorów w serialu "Wszystkie stworzenia duże i małe". Więcej o zerwaniu z poprzednim wizerunkiem, nowych rolach, akcencie oraz budowaniu postaci możecie przeczytać w naszym wywiadzie.

Katarzyna Ulman, Interia: Co zaciekawiło cię w serialu "Wszystkie stworzenia duże i małe"?

- Kiedy po raz pierwszy dostałem streszczenie do ręki to przyszła mi do głowy jedna myśl: nie można zrealizować nowej wersji tak popularnego serialu [pierwsza ekranizacja cyklu powieści Jamesa Heriotta (pod pseudonimem ukrywał się Alf Wright) została zrealizowana w latach 1978-1990. Wyprodukowano 90 odcinków - przyp. red.]. Ludzie go uwielbiają, a że pochodzę z Leeds, zdaję sobie znakomicie sprawę z faktu, z jaką nostalgią widzowie z tego rejonu podchodzą do tej historii. I właśnie ze względu na ich sentyment miałem pewne wątpliwości. Akcja jest osadzona w 1937 roku, więc czy ten serial w ogóle znajdzie odbiorców? Rozmawiałem z moim agentem i słyszę: "po prostu to przeczytaj". OK, dobrze.

Reklama

- Zacząłem czytać, i naprawdę nie żartuję, mówiąc, iż po sczytaniu sześciu stron zdałem sobie sprawę, że byłem w błędzie. Zakochałem się w tej historii - jest w niej humor, urok. A do tego bohaterowie, którzy są odzwierciedleniem prawdziwych osób. Historia jest głęboko osadzona w realnym świecie oraz przemawia do współczesnej publiczności. Jest w niej pełno szczerości, a niektóre sceny łapią za serce. Z odcinka na odcinek widzom coraz bardziej zależy i na postaciach, i na zwierzętach. Ten serial ma wszystkiego po trochu, więc szybko zadzwoniłem do agenta i odwołałem wszystko, co powiedziałem wcześniej.

Serial trafił w gusta widzów, którzy podczas pandemii potrzebowali ciepłej opowieści oraz bohaterów, którym mogą kibicować. Hugh, twój bohater, jest ciekawą postacią, ponieważ w każdej innej produkcji spełniałby rolę rywala, a nawet wroga głównego bohatera. Jak udało się scenarzystom uciec z pułapki trójkąta miłosnego, a tobie utrzymać równowagę pomiędzy “dobrym" a “złym" obiektem westchnień?

- To była jedna z najważniejszych kwestii o jakich rozmawiałem po wejściu na plan. Od samego początku skupiłem się na tym, aby nie przedstawić mojego bohatera jako tego złego rywala. Lubię myśleć o sobie jako o aktorze, który nie stawia wysokich wymagań produkcji, ani też nie proszę nigdy o wiele, ale w tym wypadku naprawdę zależało mi, aby postawić na swoim (śmiech). Nawet nie musiałem za bardzo nalegać, wszystko jest w scenariuszu. Rozmawiałem z jednym z naszych reżyserów, Brianem Percivalem, właśnie o tym, aby nie zrobić z Hugh czarnego charakteru. Oczywiście, jeżeli w serialu musiałby się znaleźć stuprocentowy antagonista, to podejrzewam, że mój bohater mógłby spełniać tę rolę, jednak na szczęście tak nie jest. To czyni go z kolei bardziej interesującą postacią. Zdarzało mi się grać wcześniej bohatera miłosnego trójkąta, gdzie jeden mężczyzna był tym, z którym powinna być bohaterka, a drugi - tym, którego nie powinna wybrać.

- Sądzę, że prowadząc taką historię nie ma się szacunku do widza, to mówienie im, co mają myśleć i odczuwać. Nie chciałem tego znowu robić. Na szczęście cała ekipa oraz Nick [Ralph - przyp. red.], który gra Jamesa oraz Rachel [Shenton - przyp.red.], czyli serialowa Helen, zgodzili się ze mną. Wzięliśmy pod uwagę wątek jak i charakterystykę postaci i doszliśmy do wniosku, że Helen jest zbyt uparta, aby być z kimś, kto jest okropny. Dla niej nie liczą się pieniądze, status społeczny czy nazwisko. Musi być więc inny powód, dla którego chce być z moim bohaterem. Nie ma wstydu w powiedzeniu, że ktoś jest dobrą osobą, ale po prostu do siebie nie pasujecie. Takie sytuacje mają miejsce, więc spojrzeliśmy na historię naszych bohaterów właśnie z tej strony.

- Hugh potrafi być niewrażliwym idiotą, jak każdy. Czasami brakuje mu manier; nie radzi sobie w społecznych interakcjach, ale jest w Helen szaleńczo zakochany, co jest urocze. On nie  ukradnie dziewczyny innemu facetowi, bo po prostu taki nie jest. Zależało mi na tym, aby widzowie wyrobili sobie o nim własne zdanie, żeby nie było żadnych “drużyn".

- Przedstawienie tej równowagi dla mnie jako aktor było dość zawiłe, więc podszedłem do zadania w taki sposób - próbowałem skupić się na znalezieniu źródła jego zachowania i błędów, jakie popełnia. Jego intencje są dobre, kocha Helen i chce jak najlepiej, ale koniec końców robi z siebie głupka. Jeżeli chce rozwiązać jakiś problem, to po prostu rzuca pieniędzmi - to bogaty facet, który ukończył prywatną szkołę i tak radzi sobie ze wszystkim. Tak został wychowany, więc nie jest podły czy złośliwy. Tylko nieporadny.

Zobacz też: "Zagadki kryminalne nowej panny Fisher":  Wycieczka w lata 60/ [wywiad]

W jednym z wywiadów mówiłeś, że akcent pozwala ci na stworzenie swojego bohatera. Mógłbyś opowiedzieć mi o tym coś więcej oraz opisać jak budowałeś postać Hugh?

- Zawsze, kiedy gram postacie i używam mojego naturalnego akcentu jest mi trudniej oddzielić postać od samego siebie. Czasami zdarza mi się zagrać scenę i po chwili dochodzi do mnie, że to nie do końca był mój bohater; to brzmiało bardziej jak Matthew Lewis. Kiedy “wchodzę" w inny akcent, potrafię lepiej oddzielić się od granej przeze mnie postaci. W przypadku “Wszystkich stworzeń dużych i małych" zacząłem właśnie od akcentu. Hugh to postać, która nie jest do mnie podobna. Nie pochodzę z tej klasy społecznej, nie posiadam takiego tła jak on.

- Miałem szczęście odwiedzić Pałac Buckingham kilka lat temu, ale nie jestem osobą z Londynu. Musiałem wyjść ze swojej strefy komfortu, żeby stać się częścią tego świata. Akurat ten akcent sprawił mi trochę problemów. Kiedy mówię z amerykańskim akcentem czy angielskim, ale bohaterów z niższych sfer społecznych, to przychodzi mi to łatwiej. Kiedy w końcu się w tym odnalazłem, to wszystko inne trafiło na swoje miejsce. Poza tym scenariusz jest fantastyczny, dialogi dobrze napisane, wszystko ma swój rytm. Kiedy Brian Percival zaproponował mi rolę powiedziałem, że prześlę mu taśmę, bo nie byłem pewny, że jak mnie usłyszy, to będzie dalej upierał się przy moim angażu. Chyba się sprawdziłem, bo w końcu nadal jestem w ekipie.

Od lat grasz w różnorodnych produkcjach, zupełnie odmiennych od "Harry’go Pottera". Czy kieruje tym chęć zerwania z wizerunkiem z którego kojarzy cię mnóstwo widzów, czyli Neville’a Longbottoma, czy jednak dostajesz oferty podobne do roli czarodzieja?

- Wydaje mi się, że trochę tego i tego. Na pewno nie zamierzam grać niepozbieranego czarodzieja w najbliższym czasie, ale powiem szczerze, że nie dostaję propozycji podobnych ról, więc nie odrzucam dziesięciu ofert zagrania takiego bohatera. Dostaję inne i na szczęście mogę wybierać takie, które mnie interesują, nie tylko ze względu na scenariusz, ale również osoby, z którymi będę pracował. Wtedy angażuję się najmocniej. Było tak w przypadku "Happy Valley". To chyba jeden z najlepszych seriali wyprodukowanych przez BBC w ostatnich latach. Przy jego realizacji miałem przyjemność zagrać po raz kolejny z fenomenalną Sarą Lancashire. Kiedy scenariusz tego serialu wylądował na moim biurku to wiedziałem, że chcę w tej produkcji wystąpić. Bardzo, bardzo mi na tym zależało - moja postać była intrygująca, skomplikowana i naprawdę dałem z siebie wszystko.

- Są role, które lubię bardziej niż inne, i takie, w które wskakuję od razu. Jako aktor zawsze staram się, żeby pojawiać się w różnych projektach; takich, które całkowicie różnią się ode mnie. Hugh z “Wszystkie stworzenia duże i małe" jest dobrym przykładem, obok mojej postaci z “Happy Valley". Zwykle nie obracam się w takim środowisku jak oni; ich historie nie są takimi, jakie ja przeżyłem czy czymś, czego doświadczyłem. Chciałbym więc występować w produkcjach, które przedstawiają bohaterów, z którymi nie mam nic wspólnego. Nie było też tak, że usiadłem z moim agentem i powiedziałem, iż od tej chwili przyjmuję tylko role przestępców seksualnych. To po prostu inna rola, która jest czymś innym, niż życie, jakie wiodę.

Serial "Wszystkie stworzenia duże i małe" przedstawia losy młodego weterynarza, który tuż po ukończeniu studiów przyjeżdża do hrabstwa Yorkshire, by spełnić marzenia o pracy w zawodzie. Jak się szybko okazuje, polega ona nie tylko na leczeniu zwierząt, ale także na odnalezieniu swojego miejsca w lokalnej społeczności i wypracowania relacji z pacjentami, jak również z ich właścicielami.
Drugi sezon składa się z sześciu odcinków oraz świątecznego odcinka specjalnego. Premiera serialu odbędzie się 12 listopada o 20:30 na kanale Epic Drama. Kolejne odcinki w piątki o tej samej porze.

Zobacz też:

"Hiszpańska księżniczka": Wywiad z Charlotte Hope i Ruairim O'Connorem

"Operacja Buffalo": Czarna komedia o II wojnie światowej" [wywiad]

"Biała księżniczka": Intryga, spisek i walka o władzę

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Harry Potter | Matthew Lewis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy