"Tales of the Walking Dead": Pięć rzeczy, które trzeba wiedzieć przed premierą
Uniwersum "The Walking Dead" coraz bardziej się rozszerza - w kolejnych latach zobaczymy kilka spin-offów serialu matki, na premierę czeka ósmy sezon "Fear the Walking Dead" z powracającą w roli Madison Clark Kim Dickens, a dzisiaj na antenę AMC Polska trafia pierwszy sezon sześcioodcinkowego "Tales of the Walking Dead". Odrębne i samodzielne opowieści to jedna z lepszych propozycji w tym serialowym świecie od lat. Co trzeba wiedzieć przed premierą?
"Tales of the Walking Dead" to sześć odrębnych fabuł osadzonych w uniwersum "The Walking Dead" i - za wyjątkiem jednej z nich - niepołączonych w jakikolwiek sposób z historią zaprezentowaną w innych serialach. Wydaje się, że realizując tę antologię twórcy postanowili jak najbardziej puścić wodze fantazji i pobawić się nieco formą. W trakcie zaledwie kilku odcinków widzowie dostają historię w klimacie Thelmy i Louise; opowieść o poszukiwaniu miłości i tym, że nawet po apokalipsie nie warto być samotnym; będą śledzić losy stroniącego od ludzi przyrodnika, który stara się ochronić jednego z nieumarłych; czy perypetie pary, która szukając schronienia pakuje się w niezłe tarapaty.
Choć epizod nie jest może najoryginalniejszym z sześciu zaprezentowanych, to ma dużo do zaoferowania fanom Terry’ego Crewsa. To on wraz z Olivią Munn ("Newsroom") gra w tym odcinku pierwsze skrzypce. Ten odcinek to opowieść o przyjaźni i podróży przez Stany w poszukiwaniu dawnej miłości. Końcówka jest w miarę przewidywalna, ale nie psuje odbioru odcinka.
Fani "The Walking Dead" z pewnością docenią trzeci odcinek serii w całości poświęcony Alphie (Samantha Morton). Widzowie dowiedzą się wiele o jej przeszłości i momencie, w którym zerwała z przeszłością i stała się bezwzględną przywódczynią Szeptaczy. W tym epizodzie wprowadzone zostanie również kilka innych postaci i kto wie - może jedną z nich zobaczymy w przyszłości. Ja z chęcią zobaczyłabym jej przemianę i próbę dostosowania się do nowych okoliczności.
Z ciekawszych prób zabawy z trochę już przestarzałą formułą opowieści o żywych trupach wyróżnia się drugi odcinek zatytułowany "Blair/Gina". Osią fabularną są perypetie dwóch nieznoszących się nawzajem (i jest to w zasadzie bardzo delikatne określenie) pracownic firmy ubezpieczeniowej, które w pierwszych godzinach apokalipsy próbują wydostać się z miasta. Ta historia to chyba najbardziej "zakręcona" ze wszystkich.
Nigdy nie spodziewałabym się, że w świecie po apokalipsie zombie znajdzie się miejsce na wplecenie tak popularnego motywu z seriali... science fiction. W każdym bądź razie - zabawa jest przednia o co zadbały wcielające się w główne bohaterki Parker Posey i Jillian Bell. Widać, że miały na planie niezłą frajdę.
Interesującym odcinkiem jest także epizod czwarty, który, mówiąc trochę z przekąsem, jest odcinkiem przyrodniczym. Śledzimy w nim losy doktora Everetta (Anthony Edwards), który postanawia przyjrzeć się z bliska mechanizmom działania... hordy nieumarłych. W jego badaniach przeszkodzi mu Amy (Poppy Liu) - jedna z ocalałych. Dziewczyna postawi pod znakiem zapytania jego działania i człowieczeństwo.
"Tales of the Walking Dead" nie jest może najoryginalniejszą produkcją z uniwersum wykreowanego przez Roberta Kirkmana, ale wnosi do niego odrobinę nowości. Nieumarli są tu tłem dla mniej i bardziej ciekawych historii i zabaw formą. Wydaje się, że scenarzyści dostali możliwość napisania fabuł, które zawsze chcieli napisać, ale nie było na nie miejsca w głównych serialach. W tym granicą jest ich fantazja. Jeżeli powstanie drugi sezon, to podejrzewam, że będą mieli szersze pole do popisu.
Zobacz też:
Anna Romantowska: Od "Matki, żony i kochanki" do dwóch komedii Netflixa
"1899" i "Już nie żyjesz": Dwie premiery w jeden dzień! Jest na co czekać?
"Cień i kość": Drugi sezon będzie epicki! Netflix prezentuje pierwszą zapowiedź