Widzowie uwielbiali go na ekranie. W życiu prywatnym mierzył się z tragedią
Stanisław Mikulski przez lata był ulubieńcem publiczności. "Klossomania" rozprzestrzeniła się na całą Polskę i inne kraje demokracji ludowej. O tragedii, jaką przeżył aktor, nie mówiło się wówczas praktycznie wcale. O bolesnych doświadczeniach opowiedział dopiero po latach.
Urodzony 1 maja 1929 roku w Łodzi Stanisław Mikulski, w 1953 roku zdał aktorski egzamin eksternistyczny w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie.
Po egzaminie rozpoczął występy w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. W roku 1964 przeniósł się do Warszawy i grał w stołecznych teatrach - Powszechnym, Ludowym, a następnie w Teatrze Polskim. W latach 1983-88 był aktorem Teatru Narodowego. Równolegle z karierą teatralną rozwijała się jego kariera filmowa. Choć Stanislaw Mikulski zagrał ponad 80 różnych ról, żadna nie powtórzyła sukcesu "Stawki większej niż życie". Z czasem aktor polubił agenta J23.
"W końcu prawie pół wieku jesteśmy razem i do dzisiaj pytają mnie, jak to było podczas pracy nad serialem" - wspominał za życia aktor.
Nie miał spokoju w miejscach publicznych. Gdy tylko został zauważony wśród ludzi, od razu robił furorę. Jego przyjaciele wielokrotnie próbowali wykorzystać rozpoznawalność i sławę aktora.
"Wychodziłem na ulicę - zbiegowisko. Jechałem na urlop - zbiegowisko. Doszło do tego, że znajomi, jak chcieli coś załatwić, np. przydział mieszkania lub kupno pralki, to prosili, żebym z nimi poszedł. 'Nie musisz nic mówić, wystarczy, że się tam ze mną pokażesz'. Robiłem za maskotkę" - mówił podczas jednego z wywiadów
Po raz pierwszy Stanisław Mikulski ożenił się w Lublinie, z młodszą o sześć lat primadonną operetki lubelskiej, Wandą, którą poznał w Zespole Pieśni i Tańca Warszawskiego Okręgu Wojskowego.
"Była piękną dziewczyną. Nic dziwnego, że zwróciłem na nią uwagę. Temperatura naszej znajomości wzrosła, gdy i ona we mnie coś zobaczyła" - można przeczytać w autobiografii aktora, zatytułowanej "Niechętnie o sobie".
Kiedy w 1956 roku urodził się ich syn Piotr, o aktora już upomniała się Warszawa. "Zacząłem rzadko bywać w domu, a nieobecność męża źle wpływa na małżeństwo" - napisał szczerze w wydanej po latach autobiografii, tłumacząc przyczyny rozwodu.
W czerwcu 1970 roku ożenił się ponownie - z młodszą o dziewięć lat kostiumolożką Jadwigą Rutkiewicz. O tym, że kobieta urodziła ich pierwszego syna Bartłomieja, aktor dowiedział się podczas pobytu w Jugosławii. Gdy wrócił do kraju okazało się, że chłopiec zmarł kilka godzin po przyjściu na świat. Rok później małżonkowie przeżyli tę tragedię po raz kolejny z drugim synem, Grzegorzem. Niedługo później kobieta zaczęła podupadać na zdrowiu, a Mikulski robił wszystko, co w jego mocy, by podnieść ją na duchu. Ostatecznie w 1985 roku po długiej chorobie jego druga żona zmarła. Spędzili razem 15 lat.
Podczas jednej z rozmów w programie "Dzień dobry TVN" aktor tłumaczył, dlaczego nie zdecydował się wcześniej na opowiedzenie swojej historii:
"Uważam, że pewne rzeczy są tematami tabu. To są moje bardzo osobiste sprawy i nie muszę ich podawać do publicznej wiadomości".
Po kolejnej tragedii aktor zniknął z życia publicznego, sprzedał dom, który wybudował specjalnie dla Jadwigi i wyjechał do Moskwy, gdzie prowadził Ośrodek Informacji i Kultury Polskiej. Gdy wydawało się, że w życiu już nic się nie zmieni, poznał nauczycielkę muzyki w szkole polskiej przy ambasadzie. Młodsza od niego o 23 lata Małgorzata samotnie wychowywała 3-letnią córkę Kasię. W latach 90. Mikulski wrócił razem z nimi do Polski. Dopiero wtedy filmowcy przypomnieli sobie o nim. Pojawił się w serialu "Kryminalni", w "Złotopolskich", a przez 3 lata prowadził teleturniej "Koło Fortuny".
Zobacz też: Hit Netfliksa zadebiutował po cichu. Przejmująca opowieść o kobiecości