Taylor Momsen: Rola w "Grinchu" okazała się traumą jej dzieciństwa
Taylor Momsen, dla której film "Grinch — Świąt nie będzie" był pierwszym przełomem w karierze, wyznała, że dzieło Rona Howarda wiązało się dla niej z nieprzyjemnościami w życiu prywatnym. Chodziło przede wszystkim o wyzwiska w szkole.
Momsen wystąpiła w "Grinchu" z 2000 roku w wieku siedmiu lat. Wcieliła się w dziewczynkę, która spotyka tytułowego nienawistnika o zielonym futrze i głęboko wierzy, że nie jest on do końca zły. W postać Grincha wcielił się wówczas Jim Carrey.
Momsen, która zyskała popularność dzięki roli Jenny Humphrey w serialu "Plotkara", wyznała w podcaście "SiriusXM's Podcrushed", co spotkało ją w szkole po premierze filmu. "Zawiązywanie przyjaźni zawsze było dla mnie wyzwaniem" - mówiła. "'Grinch' zmienił moje życie na wiele sposobów — jednym z nich było to, że bez przerwy się ze mnie naśmiewano".
"Za każdym razem, gdy szłam do nowej szkoły lub gdziekolwiek, niektóre dzieciaki nie znały nawet mojego imienia. Byłam dziewczynką z 'Grincha'. Nie nazywali mnie nawet imieniem mojej postaci. [...] Przywykłam do tego, ale to separowało mnie od rówieśników" - wspominała.
Stanowczo zaprotestowała, gdy prowadzący zasugerował, że jej rówieśnicy robili to z zazdrości. "Nie, nie, dzieci są po prostu bardzo pewne tego, co uważają, a tak właśnie mnie postrzegały".
Jej problemy z nawiązywaniem relacji skończyły się w późniejszych latach szkoły, gdy z powodu przerwy w karierze mogła uczęszczać do niej przez cały rok. "Założyłam zespół. Mój pierwszy w życiu, szkolny, garażowy. Nigdy nie dogadałyśmy się co do nazwy. Grałyśmy po szkole i zawsze świetnie się bawiłyśmy. Śpiewałam, grałam na gitarze, pisałam piosenki".
W 2011 roku Momsen zdecydowała się zrezygnować z kariery aktorskiej, by poświęcić się muzyce. Pojawiła się jeszcze w finale "Plotkary" w 2012 roku.