Słynny ojciec był od niego starszy aż o... 55 lat. "Bardzo się bałem"

Jan Holoubek - reżyser "Heweliusza" okrzykniętego na zakończonym w niedzielę festiwalu BNP Paribas Warsaw SerialCon najlepszym polskim serialem 2025 roku - nie kryje, że miłością do kina zarazili go rodzice. Niewiele osób pamięta, że pierwszym filmem, który wyreżyserował według własnego scenariusza, był 38-minutowy paradokument o jego ojcu, wybitnym aktorze i reżyserze Gustawie Holoubku. "Ojciec był moim mentorem, kimś wyjątkowym, ale przede wszystkim... był obok" - mówi Jan.

Kiedy Jan Holoubek pojawił się na świecie, jego ojciec miał 55 lat.

"To dużo. I wiedziałem to od chwili, gdy jako dziecko zacząłem coś niecoś kojarzyć. Zdawałem sobie sprawę, że jest o wiele starszy niż ojcowie wszystkich moich kolegów" - wspomina reżyser na kartach książki "Między światłem a cieniem", która niedawno trafiła do księgarń.

"Od najmłodszych lat bardzo się o ojca bałem. Że zniknie nagle z mojego życia i go zabraknie. To jedno z moich najstarszych dziecięcych zmartwień" - wyznał Cezaremu Łazarewiczowi.

Reklama

Jan Holoubek: Źle znosił rozłąki z mamą

Jan Holoubek zdradził w cytowanym już wywiadzie-rzece kilka nieznanych szczegółów z życia rodziców - Magdaleny Zawadzkiej i Gustawa Holoubka.

"Ojciec wyszedł z poprzedniego związku z niczym. Zostawił mieszkanie na Wiejskiej, spakował się w jedną walizkę i zabrał tylko zegar ścienny (...). Z tego, co wiem, tata jeszcze potem odkupił od byłej żony (aktorki Marii Wachowiak - przyp. red.) swoje biurko i krzesło. Z mamą zaczynali od zera" - opowiadał.

Jan doskonale pamięta, że kiedy był dzieckiem, ojciec poświęcał mu więcej czasu niż mama, która była wtedy jedną z najpopularniejszych i najbardziej zapracowanych aktorek w Polsce.

"On również był bardzo zajęty. Był dyrektorem Teatru Dramatycznego, potem Ateneum, występował w filmach, na scenie i w Teatrze Telewizji, wykładał w warszawskiej szkole teatralnej. Naprawdę nie wiem, jakim cudem był jeszcze obecny w domu. A był" - wspomina Jan Holoubek w "Między światłem a cieniem".

Reżyser nie kryje, że źle znosił rozłąki z mamą, ale... dobrze się bawił w towarzystwie taty.

"To nie był ojciec, który siada na dywanie i bawi się żołnierzykami. Wolał wypady do wesołego miasteczka albo na bitą śmietanę" - twierdzi.

Jan Holoubek: Ojciec na wiele mu pozwalał

Reżyser "Heweliusza" zasugerował w wywiadzie-rzece, że jego ojciec nie poradziłby sobie bez Magdaleny Zawadzkiej, bo nie zawracał sobie głowy przyziemnymi sprawami.

"To mama ogarniała nasze życie. Zarządzała domem, podejmowała ważne decyzje, załatwiała urzędowe sprawy. Kiedy trzeba było, to ona dzwoniła do hydraulika czy elektryka. Tata nie ogarniał takich rzeczy" - mówi syn aktorskiej pary.

Gustaw Holoubek, jak wynika ze wspomnień Jana, nie przykładał też zbyt dużej wagi do dyscypliny i naprawdę na wiele mu pozwalał.

"Uważał, że dziecko przede wszystkim na się czuć dobrze. Nie nauczył mnie ścielić łóżka ani układać spodni w kant. Razem z mamą uznali, że to, co mogą mi dać, to miłość i dobry przykład, a reszta sama się ułoży" - opowiada reżyser "Heweliusza".

Magdalena Zawadzka potwierdziła w autobiografii, że jej mąż nie był zwolennikiem cieplarnianego wychowywania dzieci.

"Gdy Jasiek skończył trzy lata, ojciec poszedł z nim pod trzepak i przedstawił podwórkowej ferajnie. Tylko od Jasia zależało, czy będzie przez dzieci akceptowany, czy nie. Udało się. Podwórko stało się jego polem zabaw i doświadczeń (...). Tu poznał smak zwycięstw i porażek" - czytamy na kartach książki aktorki "Gustaw i ja".

Jan Holoubek: Do dziś przeżywa żałobę po ojcu

Jan Holoubek pierwszą kamerę dostał od rodziców, gdy miał 14 lat. Już wtedy wiedział, że zostanie filmowcem. Kiedy po maturze postanowił zdawać na reżyserię, mama poradziła mu, żeby najpierw nauczył się kręcić filmy, zanim zacznie je reżyserować.

"W drugiej klasie liceum wiedziałem, że pójdę do "Filmówki". Rodzice podpowiedzieli, żebym wybrał wydział operatorski. 'Reżyserem zawsze możesz zostać, a operator to fach w ręce' - powiedziała mama. I tego się trzymałem" - wspomina.

Po ukończeniu studiów Jan przez kilka lat jedynie stał za kamerą. Dopiero w 2007 roku nakręcił pierwszy w pełni autorski film "Słońce i cień", którego bohaterem był jego ojciec. Rok później Gustaw Holoubek zmarł...

"Mama zadzwoniła 6 marca (2008 roku - przyp. red.) nad ranem i powiedziała, że odszedł w nocy. Zwaliło mnie to z nóg" - opowiada reżyser w wywiadzie-rzece.

"Nie umiałem przeżyć żałoby tak, jak powinno się ją przeżyć. Wypłakać się. Zamknąć w domu. Nie dopuszczałem do siebie tego, co się stało (...). Myślę, że ja tę żałobę przeżywam do dziś - w odcinkach, na raty. Choć już sobie z tym poradziłem. Mam swoją rodzinę, swoje życie. Ale jak o tym mówię, to wciąż czuję żal do siebie, że się nie pożegnałem" - wyznał Cezaremu Łazarewiczowi.

Magdalena Zawadzka jest pewna, że Gustaw Holoubek byłby bardzo dumny z Jana.

"Bardzo żałuję, że Gucio nie doczekał chwili triumfu naszego syna" - powiedziała dwa lata temu, gdy Jan Holoubek odebrał Orła za "Wielką wodę".

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Jan Holoubek | Gustaw Holoubek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL