Poruszające słowa polskiego dziennikarza. Wraca do pracy po śmierci żony
Przemysław Babiarz ma za sobą trudne chwile. Dziennikarz stracił niedawno ukochaną żonę, Marzenę, która zmarła po walce z chorobą. Mimo ogromnej tęsknoty i bólu spowodowanego stratą mężczyzna podjął decyzję o powrocie do pracy. "Muszę wrócić do normalnego życia. Nie mogę zapaść się" - mówił w najnowszym wywiadzie.
Marzena i Przemysław Babiarz byli ze sobą od niemal 30 lat. 19 listopada 2025 roku w mediach pojawiła się informacja o śmierci kobiety.
"Ludzie, których kochamy, zostają na zawsze, bo zostawili ślady w naszych sercach. Panu Przemysławowi Babiarzowi wybitnemu dziennikarzowi i Honorowemu Obywatelowi Miasta Przemyśla wyrazy głębokiego współczucia oraz wsparcia w niezwykle trudnych chwilach po stracie Żony składają Prezydent Miasta Przemyśla Wojciech Bakun oraz Przewodniczący Rady Miejskiej w Przemyślu Marcin Kowalski" - przekazał Przemyski Serwis Informacyjny. Pogrzeb obył się 22 listopada.
Po ponad dwóch tygodniach od ceremonii dziennikarz zdecydował się na powrót do pracy. Choć jest to dla niego wymagające, wie, że to pomoże mu w powrocie do "normalnego życia".
"Choroba trwała ponad rok, ale szczególnie ostatnie trzy tygodnie były dla nas bardzo trudne. Wciąż mocno to przeżywam, ale muszę wrócić do normalnego życia. Nie mogę zapaść się. Gdyby żona żyła, to na pewno chciałbym spędzić ten czas z nią. [...] Odpuszczałem w ostatnim czasie wiele aktywności i absolutnie tego nie żałuję. Byłem przy niej do końca. Dziś patrzy na mnie z góry, a ja czuję jej obecność. To była najważniejsza osoba w moim życiu. Z nikim nie miałem takiej relacji" - wyznał w rozmowie z WP SportoweFakty.
Obecnie dziennikarz komentuje rozgrywane w Lublinie mistrzostwa Europy w pływaniu, co pozwala mu oderwać myśli od problemów.
"Miałem bardzo długą przerwę od pracy związaną z chorobą żony. Teraz, gdy już jesteśmy po śmierci i pogrzebie, trzeba wracać do aktywności. Takie mistrzostwa Europy to rodzaj przetarcia. Dobrze, że mogę skupić się na czymś innym. Oczywiście myśli o żonie i tym wszystkim, co działo się w ostatnim czasie, wciąż we mnie tkwią. Na czas komentowania jestem jednak w innym świecie. Potrzebuję tego i absolutnie nie żałuję, że jestem teraz w pracy" - tłumaczył w tym samym wywiadzie.
Babiarz podkreślił, że pracodawcy okazali mu dużo wsparcia w tych trudnych tygodniach:
"Szefowie zachowali się wobec mnie bardzo przychylnie [...] Okazali dużą empatię, a ja czułem ich wsparcie nie tylko w słowach, ale i czynach".
Zobacz też:
Poruszający gest Doroty Wellman. Zrobiła to po zejściu ze sceny