Po pierwszym rozwodzie wyszedł z walizką, po kolejnym został z niczym
Marek Siudym ma za sobą dwa rozwody. O swoich małżeństwach mówi, że były porażkami. Dziś jest singlem z wyboru, ale coraz częściej myśli o tym, czy nie powinien jednak otworzyć swojego serca przed jakąś sympatyczną panią. Aktor potwierdził ostatnio, że chciałby jeszcze kiedyś się zakochać.
Marek Siudym nie kryje, że po pierwszym rozwodzie wyszedł z domu z jedną walizką, a po następnym został z niczym.
"Dlatego dziś nie mam własnego domu" - wyznał kilka lat po rozstaniu z drugą żoną na łamach tygodnika "Świat i Ludzie".
"Mówię o sobie, że jestem przykładem na ekskluzywną bezdomność. Mam dwa konie w stajni pensjonatowej, motocykl i wynajmuję mieszkanie. To wszystko, czego potrzebuję" - stwierdził w najnowszym wywiadzie dla "Życia na gorąco".
Odtwórca roli Koszyka w "Barwach szczęścia", którego aktualnie możemy też oglądać jako Edka w "Lombardzie. Życiu pod zastaw", wspomina, że w młodości był permanentnie zakochany. Niektóre dziewczyny nie miały pojęcia, że do nich wzdycha...
"Te miłości nie zostały skonsumowane" - przyznał w wywiadzie dla "Dziennika Łódzkiego".
Miał 25 lat i stawiał dopiero pierwsze kroki w zawodzie aktora, gdy poznał trenerkę pięcioboju nowoczesnego Krystynę Bobirecką. Uczyła go jazdy konnej, ale w pewnym momencie spotkania na hipodromie przestały im wystarczać.
Markowi wydawało się, że Krystyna jest właśnie tą kobietą, o jakiej od dawna marzył. Był w siódmym niebie, gdy zgodziła się zostać jego żoną, szalał ze szczęścia, gdy wkrótce po ślubie witali na świecie Agnieszkę.
Niestety, wspólna droga przez życie nie była im pisana. Aktor zostawił żonie oraz córce dom i zniknął - na prośbę Krystyny - z ich życia. Po latach wyznał w rozmowie z autorką książki "Tato", że ma do siebie żal o to, że stracił kontakt z Agnieszką.
"Miała burzliwe przejścia, ale zawsze starałem się jej pomagać, ratować z różnych tarapatów" - wspominał.
Po rozwodzie aktor przez pewien czas był singlem.
W połowie lat 90. w życiu Marka pojawiła się młodsza od niego o dwie dekady Joanna Sibilska. To właśnie ona została jego drugą żoną. W 1998 roku ich rodzina powiększyła się o Tadeusza, który z miejsca stał się oczkiem w głowie sławnego taty.
Tadeusz był już nastolatkiem, gdy jego rodzice podjęli decyzję o rozstaniu. Uchodzili za bardzo zgodną i szczęśliwą parę, więc wieść o rozwodzie zszokowała wszystkich ich znajomych.
"Sądziłem, że rozwiedziemy się po cichu, ale niestety następnego dnia przeczytałem o szczegółach rozstania w tabloidzie" - żalił się Marek Siudym na łamach "Twojego Imperium".
"Jestem aktualnie sam, nie szukam partnerki" - dodał.
Parę lat temu aktor stracił ukochanego wnuka, którego oddała mu na wychowanie córka.
"Zaraziłem go pasją do koni, byliśmy bardzo blisko" - opowiadał "Dobremu Tygodniowi", dodając, że śmierć 21-letniego Adama była dla niego ogromnym ciosem.
Marek Siudym od kilkunastu lat jest już emerytem, ale nie ma zamiaru rezygnować z pracy. Ma jej obecnie naprawdę sporo, z czego bardzo się cieszy.
"Ciągle czuję się mentalnie trzydziestolatkiem. Uważam, że ludzie popełniają błąd, szykując się na miękkie lądowanie po pięćdziesiątce. Ja nie zamierzam lądować na miękko, jeszcze chcę porządnie pomachać skrzydłami" - powiedział 77-letni aktor w najnowszym wywiadzie.
"Wiem, że czeka mnie coś cudownego, niezwykłego. Nie wiem, co to będzie i nie chcę wiedzieć" - wyznał "Życiu na gorąco".
Pytany o sprawy sercowe, Marek Siudym twierdzi, że nie ma czasu na randkowanie, ale chciałby jeszcze kiedyś znowu oszaleć z miłości.
"Wierzę, że spotkam kogoś, dla kogo stracę głowę. Jaka powinna być? Nie mam żadnego 'zamówienia' na typ urody, charakteru. Ma być fantastyczna, cudowna, żebym dla niej zwariował" - powiedział w cytowanej już rozmowie z "Życiem na gorąco".