Piotr Adamczyk: Porównywał każdą swoją partnerkę do mamy. Uważa ją za ideał kobiety
Niewiele osób wie, że Piotr Adamczyk, czyli Piotr z serialu „Kowalscy kontra Kowalscy”, po raz pierwszy wystąpił przed kamerą jako... noworodek. On i jego mama byli w marcu 1972 roku bohaterami telewizyjnego reportażu z warszawskiego szpitala na Karowej, w którym się urodził.
Piotr Adamczyk miał zaledwie 8 lat, gdy stracił ojca i musiał razem z mamą przeprowadzić się z bloku na warszawskich Jelonkach do domu dziadków za miastem.
"Żyliśmy skromnie, od pierwszego do pierwszego" - wspomina aktor.
"Mama była trochę takim reżyserem życia" - opowiada i dodaje, że wspierała go we wszystkim i dbała, by niczego mu nie brakowało.
Dla Ewy Adamczyk dobro syna zawsze było najważniejsze. Gdy, będąc jeszcze dzieckiem, powiedział jej, że chciałby kiedyś polecieć na kurs aktorski do Londynu, opłaciła mu korepetycje z języka angielskiego. Ojciec, zanim zmarł, widział w synu przyszłego lekarza lub inżyniera, mama oczekiwała tylko, żeby był dobrym człowiekiem, pilnie się uczył i w każdą niedzielę chodził na mszę do kościoła.
"Jestem wierzący" - deklaruje aktor.
"Cenię sobie intymność wiary" - unika jednak odpowiedzi, gdy słyszy pytania o wartości katolickie wyniesione z rodzinnego domu.
Mama pozwalała Piotrowi marzyć i pomagała mu spełniać marzenia. Wiedziała, że chce zostać aktorem.
"Opowiadała legendy, że mając półtora roku, już recytowałem wierszyki" - żartuje Piotr.
Faktem jest, że kiedy mama przyszłego aktora zobaczyła w gazecie ogłoszenie o naborze do ogniska teatralnego państwa Machulskich, bez wahania wysłała swego jedynaka do Teatru Ochoty na "egzamin".
Mama przychodziła do Teatru Ochoty na każdą premierę, nie wyobrażała sobie, że mogłoby jej zabraknąć przy Piotrku w ważnych dla niego chwilach. Byli razem od zawsze.
Gdy Piotr Adamczyk miał pojawić się na świecie, w szpitalu na Karowej w Warszawie przeprowadzano akurat eksperyment - mamy i dzieciaki od pierwszych chwil przez cały czas mieli być ze sobą. Z tamtych czasów pozostała aktorowi piękna pamiątka w postaci filmu.
Piotr Adamczyk nie kryje, że odkąd pamięta, czuł się odpowiedzialny za mamę. Pierwsze pieniądze, które zarobił, myjąc okna w londyńskich biurowcach, oddał jej co do funta.
"Wtedy po raz pierwszy poczułem się głową rodziny" - wyznaje.
Ewa Adamczyk nigdy nie usłyszała od syna złego słowa.
"Zasługuje na wszystko, co najlepsze" - twierdzi aktor.
Aktor przed całe życie porównywał każdą swoją partnerkę do mamy, którą uważa za ideał kobiety. W końcu spotkał tę jedyną. Ewa Adamczyk kocha synową, Karolinę Szymczak, jak własną córkę. Cieszy się, że Piotr po wielu miłosnych zawodach, wreszcie jest naprawdę szczęśliwy. To spełnienie jej największego marzenia.
(Wypowiedzi Piotra Adamczyka pochodzą z wywiadów dla "Vivy!", "Co Za Tydzień" i "Dzień Dobry TVN")
Zobacz też:
David Harbour dementuje plotki o kryzysie w jego małżeństwie
TVP szuka oszczędności. Ucierpi między innymi "Ojciec Mateusz"