Piękna Polka i młody Rosjanin. O tym romansie mało kto wiedział

Pola Raksa, czyli niezapomniana Marusia z "Czterech pancernych i psa", doznała przed laty wielkiego upokorzenia - mąż, Andrzej Kostenko, zdradził ją z dziewczyną lekkich obyczajów. Tej jednej z wielu zdrad, jakich się dopuścił, nie była mu w stanie wybaczyć. Dopiero wiele lat po rozwodzie aktorki i operatora wyszło na jaw, że i ona ma swoje za uszami. Biograf gwiazdy odkrył, że trzy lata po ślubie wdała się w romans z młodziutkim amantem z Rosji.

Pola Raksa wyznała przed laty, że jej związek z Andrzejem Kostenką skazany był na niepowodzenie, bo ona... nie nadawała się na żonę.

"Chyba nigdy nie byłam rodzinną osobą i choć starałam się dobrze odgrywać rolę żony i matki, to jednak zawiodłam" - powiedziała tuż po rozwodzie "Magazynowi Filmowemu".

Aktorka przemilczała bardzo ważny fakt, który tak naprawdę zdecydował o niepowodzeniu jej jedynego małżeństwa - mąż zdradzał ją na potęgę, a ona nie pozostawała mu dłużna i również pozwalała sobie na skoki w bok.

Reklama

Autor nieautoryzowanej biografii gwiazdy "Czterech pancernych i psa", Krzysztof Tomasik, okrył, że niedługo po ślubie z Kostenką Pola przeżyła romantyczną przygodę z Jurijem Kamornyjem, młodszym od niej o trzy lata aktorem pochodzącym z Ałapajewska na Uralu.

Pola Raksa: Straciła głowę dla młodego amanta ze Związku Radzieckiego

Pola i Jurij poznali się jesienią 1966 roku podczas zdjęć do filmu "Zosia". Na plan nastrojowej ekranizacji opowiadania Władimira Bogomołowa o miłości ślicznej dziewczyny i dwóch młodziutkich radzieckich oficerów aktorka trafiła kilka tygodni po zakończeniu pracy nad rolą Marusi w pierwszej serii "Czterech pancernych i psa". Pobyt na Litwie, bo tam kręcono "Zosię", potraktowała jak wakacje.

"Śliczne plenery, malownicze bory litewskie pełne jagód i grzybów, cisza" - opowiadała później dziennikarzowi "Dziennika Łódzkiego".

Pola była już wtedy wielką gwiazdą nie tylko w Polsce, ale też w Związku Radzieckim. To, że urodziła się w należącym wówczas do ZSRR białoruskiej Lidzie, sprawiało, że Rosjanie traktowali ją jak swoją i darzyli uwielbieniem, o jakim inne aktorki z krajów demokracji ludowej mogły tylko marzyć.

"W restauracjach objadaliśmy się krewetkami, które zamawialiśmy już nie na porcje, ale na kilogramy, a i węgorzami kupowanymi na metry, popijając to wszystko znakomitym winem" - tak swój pobyt na Litwie aktorka wspominała na łamach "Dziennika Łódzkiego".

Autorem zdjęć do "Zosi" był polski operator Jerzy Lipman. To właśnie on jako pierwszy dostrzegł, że na planie rodzi się uczucie między 25-letnią Polą Raksą a debiutującym dopiero przed kamerą Jurijem Kamornyjem.

"Oddalenie od domu i niewielka ekipa sprzyjały zacieśnieniu znajomości" - twierdzi autor książki "Poli Raksy twarz", powołując się na słowa Lipmana.

O tym, że polska aktorka i jej rosyjski kolega zakochali się w sobie bez pamięci, wiedzieli wszyscy, którzy z nimi pracowali.

Pola Raksa i Jurij Kamornyj: Ona była boginią, on wschodzącą gwiazdą kina

Pola Raksa starała się ukryć przed ekipą swój romans z Jurijem. Była przecież mężatką! Kamornyj też nie był wolny, ale nie przeszkodziło mu to we flirtowaniu ze śliczną Polką. Gotów był dla niej rzucić niemal wszystko oprócz... kariery, u progu której właśnie stał. Spędzali ze sobą każdą chwilę.

O ile w Polsce nikt nie wiedział, że na planie "Zosi" Pola Raksa adorowana jest przez przystojnego Rosjanina, o tyle w Związku Radzieckim plotkowali o tym wszyscy. Pola była przecież w ZSRR boginią - rola rosyjskiej sanitariuszki w "Czterech pancernych" dała jej nieprawdopodobną popularność. Romans aktorki i Jurija potwierdzili po latach twórcy rosyjskiego filmu dokumentalnego "Polskie piękno. Filmy z akcentem".

"W filmie wprost mówi się o tym, że Raksa nawiązała na planie romans z ekranowym partnerem" - twierdzi Krzysztof Tomasik.

Kiedy pewnego dnia Jurij został ranny w trakcie kręcenia jednej ze scen i trafił do szpitala, Pola przez kilka dni praktycznie nie odchodziła od jego łóżka. Producent "Zosi" był bliski podjęcia decyzji o przerwaniu zdjęć, ale Kamornyj uparł się, by je kontynuować. Nie chciał nawet myśleć o tym, że Pola wyjedzie i że - być może - straci ją na zawsze. Kilka tygodni później, gdy nakręcono już cały materiał niezbędny do zmontowania "Zosi", Raksa wróciła do Polski, gdzie czekał na nią mąż, a Jurij został w ZSRR. Łączące ich uczucie wygasło, a drogi po prostu się rozeszły.

Pola Raksa: Wyrzuciła Jurija ze swojego serca i ze wspomnień

Byli kochankowie spotkali się jeszcze raz - w lipcu 1967 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Moskwie. Aktorka odebrała wtedy nagrodę magazynu "Sowietskij Ekran" przyznaną jej za rolę Zosi. Nie mogła ukryć przed Kamornyjem, że jest w ciąży. Jej małżeństwo z Andrzejem Kostenką przeżywało akurat renesans. Dla dobra syna Marcina, który przyszedł na świat w listopadzie 1967 roku, Pola Raksa wybaczyła mężowi, że w przeszłości nie potrafił dochować jej wierności. Swój romans z Jurijem uznała za mało ważny epizod i szybko zapomniała o rosyjskim amancie.

Raksa była w szoku, gdy kilkanaście lat po premierze "Zosi", dotarła do niej wiadomość, że Jurij Kamornyj nie żyje. Dowiedziała się wtedy, że po rozstaniu z nią wikłał się w nieudane związki, popadł w alkoholizm i stoczył się niemal na samo dno.

Zmarł pod koniec listopada 1981 roku. Został zastrzelony przez milicjanta, który pojawił się w jego mieszkaniu w Leningradzie (dzisiejszy Petersburg). Milicję wezwała partnerka aktora. Kamornyj groził jej nożem podczas bardzo ostrej awantury. W dniu tragicznej śmierci miał zaledwie trzydzieści siedem lat. 

"Jurija nie można było nie kochać" - stwierdziła wtedy Pola Raksa, wspominając go na łamach wydawanego przez Zarząd Główny Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej tygodnika "Ekran".

Aktorka nigdy nie potwierdziła, że z Jurijem Kamornyjem łączyło ją coś więcej niż ogromna sympatia.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Pola Raksa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy