Olga Bołądź odeszła z Kościoła. Wszystko przez księży!
Olga Bołądź, czyli Magda z "Chyłki", jeszcze niedawno deklarowała, że jest katoliczką, ale wiara to dla niej coś więcej niż religia. Na początku tego roku aktorka podjęła decyzję o odejściu z Kościoła. Stwierdziła, że nie może pogodzić się m.in. z tym, jak łatwo przychodzi księżom obrażanie i wykluczanie ze wspólnoty ludzi, których Bóg stworzył jako... kochających inaczej.
Decyzję o odejściu z Kościoła Olga Bołądź nazywa jedną z najtrudniejszych, jaką kiedykolwiek przyszło jej podjąć. Długo myślała, czy - to jej słowa - pozwalać instytucji, jaką jest Kościół katolicki, pośredniczyć w jej kontaktach z Bogiem.
- Bóg jest dla mnie wolnością, ja go tak czuję, tak go odbieram. Więź z nim jest czymś bardzo intymnym. Łatwo to zniszczyć, kiedy spotykasz ludzi nazywających się, mianujących się twoimi przewodnikami - powiedziała.
Aktorka, którą jeszcze w tym roku oglądać będziemy w głównej roli w nowym serialu "Matka", przyznaje, że wpływ na jej decyzję miały m.in. słynne słowa metropolity krakowskiego abp Marka Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie", która "chodzi po naszej ziemi i chce opanować nasze dusze, serca i umysły". Olga Bołądź nie kryje, że ma wielu znajomych wśród ludzi tworzących społeczność LGBT i jest jej niezmiernie przykro, że Kościół odmawia im prawa przynależności do swej "rodziny".
- Obecnie w Kościele nie ma miejsca na zadawanie trudnych pytań - twierdzi aktorka i dodaje, że bardzo przeszkadza jej wykluczanie ze wspólnoty niektórych grup społecznych, w tym osób kochających inaczej.
Właśnie stosunek Kościoła do gejów i lesbijek był jednym z powodów, które przesądziły o rezygnacji Olgi z bycia katoliczką.
- Nie jestem już katoliczką, choć byłam nią przez wiele lat. Szanuję wspaniałych ludzi, których poznałam w Kościele, ale wiara jest dla mnie czymś więcej niż religią. Nie chciałam pozwolić, żeby błędy religii wywołały zakłócenia na mojej osobistej linii z Bogiem. Bo on jest dla mnie zbyt ważny, by pozwolić na takie zaburzenia. Dla mnie wiara zawiera się w słowach: "szukaj mnie". W nich jest miejsce na pytania, na wątpienie - powiedziała "Zwierciadłu".
Odejście z Kościoła katolickiego nie oznacza, że Olga Bołądź przestała wierzyć w Boga. Aktorka mówi, że po prostu szuka do niego własnej drogi. Właśnie dlatego uczestniczy w różnych nabożeństwach...
- Cenię sobie to, że mogę poznawać ludzi różnie wierzących. Ciągnie mnie do nich. To chyba nasze życie jest dowodem na to, czy mamy w sobie Boga. Nic poza tym - mówi.
Dziś Olga Bołądź nie korzysta już w swych kontaktach ze Stwórcą z pośredników w sutannach. Najważniejsza jest dla niej teraz bezpośrednia relacja z Bogiem...
- Moja wiara nie jest prosta. To raczej indywidualna droga do Pana Boga - deklaruje aktorka.
Zobacz też:
Maciej Musiał porównuje Boga do nawigacji GPS!