Nie tylko "Sukcesja": Dagmara Domińczyk o życiu pełnym wyzwań i niespodziewanej miłości

O Dagmarze Domińczyk od kilku lat jest głośno. Aktorka z powodzeniem rozwija swoją karierę w Stanach Zjednoczonych. Można było ją zobaczyć m.in. w obsypanej nagrodami "Sukcesji" czy nominowanej do Oscara "Córce". Dla niej najważniejsza jest jednak rodzina. Mężem gwiazdy jest Patrick Wilson, który dla ukochanej jest gotów zrobić wszystko.

Dagmara Domińczyk: Przyszłego męża poznała na studiach

Dagmara Domińczyk była jedną z gwiazd serialu HBO "Sukcesja". Aktorka na ekranach obecna jest od wielu lat, ale to za sprawą hitowej produkcji zrobiło się o niej naprawdę głośno. W "Sukcesji" występuje od pierwszego sezonu. Gra tam Karolinę Novotney, specjalistkę od PR w należącej do Logana Roya firmie Waystar Royco.

Zanim zaczęła swoją karierę w USA, wychowywała się w Kielcach. Jest córką córka Aleksandry i Mirosława Mikołaja Domińczyka, uczestnika strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980. Mężczyzna był internowany, a następnie musiał wyjechać z kraju. Na początku 1983 roku z żoną i córkami wyjechał do Stanów Zjednoczonych. 

Reklama

Starsze siostry Domińczyk rozpoczęły naukę w amerykańskiej szkole. Kilka lat później Dagmara dostała się do High School of Performing Arts. Przyszła aktorka otrzymała nawet prestiżowe stypendium La Guardii dla najlepszego absolwenta. Naukę kontynuowała na prestiżowej uczelni Carnegie Mellon University w Pittsburghu. Studia ukończyła w 1998 roku, mając już na swoim koncie wiele nagród i wyróżnień. Jeszcze podczas studiów poznała Patricka Wilsona, swojego późniejszego męża. Ona sama nie pamięta ich pierwszej rozmowy. On wręcz przeciwnie.

"Trzy różne kolory na głowie, alternatywny, punkowy styl - tak wyglądała Dagmara, kiedy się poznaliśmy. Spodobała mi się jej mroczna strona, bo sam byłem jej kompletnym przeciwieństwem. Rozmawialiśmy wtedy tylko raz. Pogawędziliśmy o tym, skąd Dagmara pochodzi, a potem się rozeszliśmy, każdy w swoją stronę. Uważałem, że jest niesamowicie pociągająca, ale byłem wtedy z kimś związany. Moja żona nie pamięta tego spotkania i do dziś to jej w żartach wypominam" - wspominał aktor w jednym z wywiadów.

Dagmara Domińczyk i Patrick Wilson: Miłość od drugiego spojrzenia

Ich drogi połączyły się dopiero kilka lat później. Zanim do tego doszło Dagmara Domińczyk rozwijała swoją karierę aktorską. Wyjechała do nowego Jorku i zaczęła pracę na deskach Broadwayu. Zadebiutowała w 1998 roku sztuką "Closer", a rok później postawiła pierwsze kroki na planie filmowym. Rozpoznawalność zyskała dzięki roli w filmie "Hrabia Monte Christo". Później zagrała m.in. w "Kinsey", "Biegając z nożyczkami" czy filmie "Imigrantka".

Patricka Wilsona spotkała ponownie po jednym ze spektakli. Podobno aktor spróbował się z nią umówić po zobaczeniu jej w "Hrabim". Przyszedł na jej spektakl i zostawił karteczkę: "Będę z kumplami w barze za rogiem, wpadnij, jeśli masz ochotę". Dagmara nie skorzystała z tego zaproszenia. Wilson dostał kolejną szansę, gdy przyjechał do Nowego Jorku ze swoim byłym wykładowcą. Profesor zaprosił Dagmarę, która również była jego studentką, do knajpy na spotkanie. Tam po raz kolejny wpadła na Wilsona. Tym razem go zapamiętała. 

"Rozstałam się wtedy z moim narzeczonym i miałam ochotę na niewinny flirt. Na spotkaniu podeszłam do Patricka, zaczęliśmy rozmawiać i... już tak zostaliśmy. To była miłość od drugiego wejrzenia. Tego wieczoru wróciłam do domu i napisałam w pamiętniku: 'On zostanie moim mężem'" - wspominała po latach aktorka. 

W kilka godzin zdali się nadrobić stracone lata. Aktor spędził w Nowym Jorku kilka dni i wrócił do Los Angeles. Wilson początkowo miał wątpliwości czy coś wyjdzie z tej relacji. Nie chciał się angażować w związek na odległość. Jednak Dagmara Domińczyk postanowiła nie przepuścić tej szansy na miłość.

"Napisałam mu, że musimy się jak najszybciej zobaczyć. On odpowiedział: 'OK, ale niedługo mam premierę filmu i lecę do Teksasu. Za półtora miesiąca powinienem mieć trochę wolnego czasu...'. Stwierdziłam, że nie będę czekała tak długo. Spakowałam walizkę, pojechałam na lotnisko i kupiłam bilet do Los Angeles. Zawsze taka byłam, że dla miłości rzucałam wszystko"- przyznała.

Gdy pojawiła się u jego progu, Patrick Wilson zrozumiał, że właśnie takiej kobiety potrzebuje. Chociaż byli swoimi przeciwieństwami, to idealnie się uzupełniali. Ona była wulkanem energii, on oazą spokoju. Aktorka wyznała, że wcześniej spotykała się jedynie z imigrantami. Prawdopodobnie, dlatego że sama ciągle czuła się w Stanach Zjednoczonych obco. Ale Wilson był inni niż mężczyźni, z którymi się spotykała do tej pory. Przeczucie ją nie myliło. Dla ukochanej Wilson wrócił do Nowego Jorku.  

Dagmara Domińczyk i Patrick Wilson: Najważniejsza jest rodzina

W święta Bożego Narodzenia w 2004 roku, zaledwie siedem miesięcy po ponownym spotkaniu, Patrick oświadczył się swojej Dagmarze. Aktor starannie się przygotował do zaręczyn. Chciał, żeby były wyjątkowe i poprosił mamę aktorki o pomoc. Do oświadczyn doszło przed mieszkaniem aktorki. Domińczyk zupełnie się tego nie spodziewała. Gdy ukochany poprosił ją o rękę, była w dresie. I chociaż nie wszystko poszło zgodnie z planem, to odpowiedź na to pytanie mgła być tylko jedna. 

"Oboje wiedzieliśmy, że chcemy mieć rodzinę, i to nas do siebie zbliżyło. Pochodzę z Południa, wychowałem się w szczęśliwym domu, więc zawsze hołdowałem tradycyjnym wartościom. Dagmara urodziła się w Polsce i korzenie są dla niej bardzo istotne. Dlatego chciałem się oświadczyć w jej ojczystym języku. Zapytałem jej mamę, jak prosi się o rękę, a ona napisała na karteczce: "Czy wyjdziesz za mnie?". Ale ja tę karteczkę zgubiłem i chyba coś źle zapamiętałem, bo Dagmara nie od razu mnie zrozumiała. Na szczęście się zgodziła" - wyznał.

Pobrali się kilka miesięcy później. Ceremonia odbyła się w języku polskim oraz angielskim. W 2006 roku na świat przyszedł pierwszy syn pary, Kalin. Trzy lata później dołączył do nich Kassian. Domińczyk postanowiła zawiesić karierę na czas wychowania synów, nie chciała, żeby zajmowały się nimi nianie. Niestety, branża filmowa nie jest zbyt łaskawa dla młodych matek. Gdy po odchowaniu pierwszego syna chciała wrócić do grania, okazało się, że nie będzie to takie łatwe. 

"Skupiłam się na dziecku. Z jednej strony, byłam bardzo szczęśliwa, z drugiej, jako młoda matka, zagubiona. W ciąży sporo przytyłam, trudno było mi potem te kilogramy zrzucić i zaczęłam czuć się ze sobą fatalnie. Miałam wrażenie, że wraz z rezygnacją z pracy straciłam niezależność. Stałam się 'żoną Patricka Wilsona' i to bolało" - mówiła aktorka. 

Po narodzinach Kassiana wróciła do pracy już po kilku miesiącach. Patrick Wilson zdaje sobie sprawę z tego, ile jego żona poświęciła dla rodziny i jest jej za to niezwykle wdzięczny: "Dagmara dużo więcej poświęciła dla tej rodziny. Choć odnosiła sukcesy w zawodzie, przystopowała swoją karierę dla naszego wspólnego dobra, za co jestem jej niesamowicie wdzięczny. Gdyby nie jej wsparcie, nie udałoby mi się tyle osiągnąć. Ona jest jak klej, spoiwo, które łączy rodzinę". 

Chociaż Dagmara Domińczyk mieszka w Stanach Zjednoczonych odkąd skończyła siedem lat, to nie zapomina o swoich polskich korzeniach. Dba też o to, by jej synowie wiedzieli skąd pochodzi ich rodzina. Bardzo często przyjeżdżają do ojczyzny aktorki i wspólnie obchodzą zarówno polskie, jak i amerykańskie tradycje. Zanim synowie pary poszli do szkoły, aktorka mówiła do nich wyłącznie po polsku. Języka uczył się również Wilson. 

"Gdy jesteśmy w Kielcach, siadamy do stołu razem z całą rodziną. Nikt tam nie mówi po angielsku, ale do Patricka wszyscy się przysiadają, zagadują go. Musi sobie jakoś radzić. No i radzi sobie znakomicie. Zresztą uczy się polskiego od samego początku" - przyznała Domińczyk kilka lat temu w jednym z wywiadów. 

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Dagmara Domińczyk | Patrick Wilson | Sukcesja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy