Katarzyna Zielińska pokonała depresję i nauczyła się dbać o własne szczęście
Katarzyna Zielińska, którą na małym ekranie oglądaliśmy ostatnio jako Julię Polkowską w serialu „Mecenas Porada”, nie kryje, że choć lubi swoją pracę, to jednak nie kocha jej już tak bardzo, jak 20 lat temu. Była gwiazda „Barw szczęścia” wyznała ostatnio, że jeszcze niedawno zastanawiała się, czy aby na pewno aktorstwo jest zawodem dla niej. Musiała zrobić sobie długie wakacje od show-biznesu, żeby odpocząć i odnaleźć siebie.
Cztery lata temu, świętując 40. urodziny, Katarzyna Zielińska powiedziała mężowi, że chyba się trochę pogubiła, bo nie wie, co powinna robić, aby czuć się spełniona i jako aktorka, i jako kobieta.
"Potrzebowałam odpoczynku" - przyznała w wywiadzie dla "Pani", dodając, że wkrótce po tym, jak postanowiła wziąć trochę wolnego od pracy, pojawił się koronawirus i życie wyhamowało za nią.
"Czasem moje marzenia spełniają się za szybko" - żartuje dziś.
W czasie pandemii Katarzyna Zielińska, co przyznała na łamach "Świata kobiety", popadła w depresję. Miała co prawda przy sobie kochającego męża, cudownych synów i poczucie, że w domu nie spotka jej nic złego, ale jednak nie dawała jej spokoju myśl, że wokół rozgrywają się dramaty, a ona nie może nic zrobić, nie może pomóc.
"Od zawsze przejmuję się całym światem, a zapominam o sobie" - twierdzi aktorka.
Dopiero w 2021 roku, gdy w lipcu zmarła jej mama, Kasia zdała sobie sprawę, że przespała dwa lata.
"Straciłam spokojne poranki, cierpliwość dla bliskich, a przede wszystkim straciłam czas" - mówi.
Mąż, Wojciech Domański, przekonał ją, by wreszcie pomyślała o sobie i zaczęła robić to, co chce, a nie to, co wydaje się jej, że powinna. Aktorka przyznaje, że tylko dzięki wsparciu ukochanego udało się jej odzyskać wiarę w siebie.
"Mając u boku tak wspaniałego mężczyznę, nic nie muszę! Wzięłam urlop na dwa lata, ale już myślę o kolejnych projektach" - zwierzyła się dziennikarce "Pani".
Katarzyna Zielińska i Wojciech Domański na początku sierpnia celebrować będą cynowe gody - dziesiątą rocznicę ślubu.
Zdarzało się, oczywiście, że praca nad własnymi spektaklami, które produkowała i w których grała, zabierała jej tyle czasu, że zaniedbywała rodzinę. Dziś wie już, że był to wielki błąd, którego z całą pewnością nigdy nie powtórzy. Mąż i synowie - 8-letni Henryk i 6-letni Aleksander - są dla niej najważniejsi.
"Dla nich muszę być szczęśliwa" - twierdzi.
Dopiero rok temu, Katarzyna Zielińska pokonała pocovidową depresję i znów - po dwuletnim urlopie od życia towarzyskiego - wyszła do ludzi, zaczęła spotykać się z tymi, na których jej zależy.
"Są ludzie, z którymi tracisz czas i ludzie, z którymi tracisz poczucie czasu. Przyjaciele to supersprawa" - napisała po urodzinach spędzonych w gronie bliskich.
Katarzyna Zielińska przyznaje, że jeszcze niedawno nie dbała o własne szczęście, ale to już przeszłość.
"Teraz postanowiłam, że to ja będę dla siebie ważna" - obwieściła na łamach "Pani".
Aktorka twierdzi, że dopiero w ciągu ostatnich lat nauczyła się mówić "nie" i głośno artykułować swoje potrzeby.
Była gwiazda "Barw szczęścia" (przez kilkanaście lat wcielała się w serialu w Martę Walawską) kiedyś bardzo przejmowała się tym, co ludzie o niej mówią, jak ją postrzegają, jak oceniają. Męczyło ją, że ciągle musi dbać o wizerunek. Patrząc na swoje zdjęcia sprzed lat, widzi dziewczynę marzącą, by spełniły się wszystkie jej pragnienia. A dziś, przeglądając się w lustrze, widzi pewną siebie kobietę, która chce sama swoje marzenia realizować.
"Jestem gotowa na nowe wyzwania. Już się ich nie boję, bo odzyskałam wiarę w siebie i mogę wszystko!" - napisała na Instagramie.
Zobacz też: Krystian Wieczorek otworzył się na temat Kościoła. Zdradził, co myśli o apostazji