Krystian Wieczorek otworzył się na temat Kościoła. Zdradził, co myśli o apostazji
Krystian Wieczorek w jednym z ostatnich wywiadów zdecydował się podzielić swoimi spostrzeżeniami na temat Kościoła. Choć jest osobą wierzącą i praktykującą, ma do tej instytucji pewne zastrzeżenia. Jakie?
Krystian Wieczorek w 2003 roku został absolwentem wrocławskiego Wydziału Aktorskiego, będącego filią PWST im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Początkowo grywał głównie w teatrach, następnie swoją przyszłość związał z telewizją i serialami. Popularność przyniosła mu przede wszystkim rola mecenasa Andrzeja Budzyńskiego w serialu "M jak miłość". W prawnika wciela się nieprzerwanie od 2008 roku. Widzowie kojarzyć go mogą także z roli komisarza Piotra Górskiego w "Komisarzu Alexie", czy Sławka Maja z "Nad rozlewiskiem".
Aktor jest również bardzo aktywny w mediach społecznościowych, gdzie dzieli się z fanami swoją codziennością. O swoim życiu, ale także poglądach chętnie opowiada w wywiadach. Ostatnio otworzył się na temat Kościoła.
Wieczorek nigdy nie ukrywał, że jest osobą wierzącą i praktykującą. Dowodem na to jest choćby ślub kościelny, który wziął w 2016 roku. W wywiadzie dla magazynu "Wprost" aktor wyznał jednak, że choć regularnie uczęszcza do kościoła, wcale nie ma do tej instytucji bezkrytycznego podejścia i z wieloma rzeczami się nie zgadza.
"Niby jestem w Kościele, ale też z pewnymi rzeczami się kłócę, polemizuję. Inaczej nie potrafię" - zaznaczył i dodał, że ma na myśli przede wszystkim to, jak Kościół traktuje kobiety.
Aktor wypowiedział się również na temat apostazji, czyli oficjalnego wystąpienia z Kościoła. Wyznał, że choć rozumie powody, dla których ostatnio wiele osób, zwłaszcza z jego branży, porzuciło tę instytucję, dla niego samego byłaby to niezwykle trudna decyzja.
"Ja nie mam klapek na oczach, widzę, co się dzieje i nie patrzę na to obojętnie. Nie potrafię tego przyjąć bezrefleksyjnie, zgodzić się na to i jakoś to sobie usprawiedliwić. To nie jest też tak, że chcę teraz dokonać apostazji, ale wiele osób w tej kwestii rozumiem" - przyznał.
"Ostatnio sprowadzamy apostazję do nagłówka w Internecie: jeden to zrobił, drugi planuje. Ja uważam, że to jest trudna i bolesna decyzja - taką byłaby na pewno dla mnie. To nie pstryknięcie palcami" - dodał.