Jerzy Stuhr przeszedł gehennę ze strachu przed niedołęstwem!

Jerzy Stuhr, czyli niezapomniany Szwejk z serialu Włodzimierza Gawrońskiego „Opowieść i Józefie Szwejku...”, dwa i pół roku temu przeszedł udar i przez kilka dni nie mógł mówić. - Bełkotałem od rzeczy – twierdzi i dodaje, że do dziś śni mu się to po nocach. Aktor nie kryje, że najbardziej boi się utraty sprawności fizycznej i psychicznej, ale – na szczęście – udaje mu się na razie jakoś wylizywać z chorób, które go atakują.

Na palcach jednej ręki policzyć można seriale, w których w ciągu swej trwającej już ponad pół wieku kariery zagrał Jerzy Stuhr. On sam przyznaje się tylko do jednego.

- Raz w życiu grałem w serialu - Szwejka. Nie mogłem odmówić, ale wynudziłem się jak mops - wyznał Ewie Winnickiej, autorce książki "Obywatel Stuhr".

Jerzy Stuhr nie tylko nie gra w serialach, ale też ich nie ogląda. Twierdzi, że szkoda mu na nie czasu.

- Wolę skupić się na sobie. Mam swój świat i chcę się nim nacieszyć - twierdzi.

Jerzy Stuhr: Najbardziej boi się utraty kontroli nad własnym ciałem

Jerzy Stuhr ma już za sobą dwa zawały i raka, gdy tuż przed wybuchem pandemii przeszedł udar. Dziś mówi, że jak na osobę, która od lat mierzy się z okropnymi chorobami, czuje się całkiem... zdrowo.

Reklama

- Zawsze zdrowieję! Zawsze się jakoś wylizuję z moich chorób, tylko to trochę trwa. Od dawna, jak ktoś mnie pyta, co porabiam, mówię, że przede wszystkim choruję - żartował niedawno w rozmowie z tygodnikiem "Wprost".

Po udarze aktor miał poważny problem z wyrażaniem własnych myśli - zapominał słów, plątał mu się język, a wręcz bełkotał. Był przerażony myślą, że stracił kontrolę nad swoim ciałem i umysłem.

- Wszystko działało, wokół mnie wszystko było zrozumiałe. Nie wiedziałem, dlaczego inni na mnie tak dziwnie patrzyli, bo mi się wydawało, że wyrażałem się precyzyjnie, a jednak... bełkotałem od rzeczy. Na szczęście trwało to tylko dwa dni - powiedział.

Jerzy Stuhr tak naprawdę wciąż musi się bardzo skupiać na tym, co i jak mówi.

- Czasem brakuje mi słowa, myśl się urywa, nie ma już tej dykcji, tej pewności wypowiedzi... Ja to zauważam. Im dalej, tym bardziej tracę sprawność - poskarżył się Monice Richardson, która przeprowadziła z nim wywiad dla "Wprost".

- Boję się niedołęstwa - dodał.

Jerzy Stuhr: Ciągle ma ogromny apetyt na życie!

Jerzy Stuhr, który w 1972 roku - a więc dokładnie pół wieku temu - ukończył studia na wydziale aktorskim krakowskiej szkoły teatralnej, której później był rektorem, porównuje choroby z... popularnością.

- Gdy dopadają, pierwszą myślą jest ucieczka i schowanie się do mysiej dziury, co jest oczywiście niemożliwe. Potem człowiek musi się nauczyć nimi zarządzać - stwierdził na łamach książki "Obywatel Stuhr".

Choć aktor dziś czuje się dobrze, ma świadomość, że do końca życia będzie pod ciągłą kontrolą lekarzy. Mówi, że nie przeszkadza mu to w normalnym funkcjonowaniu.

- Ciągle jestem niecierpliwy i łakomy na życie - wyznał kilka lat temu Krzysztofowi Ziemcowi, autorowi serii książek "Niepokonani".

Dziś Jerzy Stuhr cieszy się każdą przeżytą chwilą. W ostatnim wywiadzie powiedział, że czuje radość, gdy uświadamia sobie, że przeżył kolejny rok.

- Za każdym razem, gdy odzyskuję zdrowie, wracam z jeszcze większym apetytem na przygodę ze światem. Zawsze wtedy myślę: "Pan Bóg mnie pokarał, ale odpuścił". Jak ci ktoś podarował życie, to je sobie cenisz - zwierzył się "Twojemu Stylowi".

- Już za niczym nie pędzę. Cieszę się, że słyszę, widzę i czuję. Zastanawiam się, ile jeszcze tych wiosen będzie - dodał.

Zobacz też:

"Kaos": Zmiana w obsadzie serialu. Kto zagra Zeusa?

Honorata Witańska: Córka Hanysa i Galicyjki, czyli mieszanka wybuchowa

Serial "The Office" doczekał się własnego zestawu klocków Lego


Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Stuhr
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy